Mija w tym roku prawie 20 lat od momentu, kiedy po raz pierwszy wyruszyłem wraz z Księciem Persji na wyprawę przez pustynie, oazy i pałace w krainach Bliskiego Wschodu. Dla mnie, człowieka urodzonego w roku 90., to Prince of Persia Trilogy była pierwszą okazją do poznania tego uniwersum. Nie wiedziałem wtedy, że tytuły wchodzące w jej skład zapoczątkują u mnie miłość do gier przygodowych z elementami skradania i skrytobójstwa.
W Prince of Persia: The Lost Crown doświadczyłem wielu nieoczywistych zmian – zarówno w fabule, jak i warstwie audio – w porównaniu z tytułem sprzed lat.
Dwa lata temu na wzmiankę o tym, że po dekadzie Ubisoft odkopuje z piasków swoją niegdyś flagową produkcję, zareagowałem bardzo żywiołowo. Niezmiernie ucieszyła mnie wiadomość, że swoje ręce na serii położą deweloperzy ze studia Ubisoft Montpellier, znani ze świetnego Rayman: Legends. Moje emocje jeszcze bardziej podgrzały informacje o tym, że kompozytorem zostanie Gareth Coker, znany z muzyki do gry Ori and the Blind Forest.
Wreszcie nastał czas, kiedy ukończyłem Prince of Persia: The Lost Crown. Doświadczyłem w niej wielu nieoczywistych zmian – zarówno w fabule, jak i warstwie audio – w porównaniu z tytułem sprzed lat. Dlatego chcę podzielić się z Wami swoimi odczuciami na temat muzyki i dźwięków, które wysłuchałem.
Świat przedstawiony w grze jest złożony. Intrygi bohaterów przeciągają głównego protagonistę Sargona od entourage`u wielkich bitew, sztormów, mroźnych korytarzy pałacu, wirów piasków czasu po klaustrofobiczne kanały pełne toksyn.
Każda z tych lokacji, pomimo gwałtownego zmieniania się jedna w drugą, płynnie ewoluuje w oprawie dźwiękowej. Odgłosy natury i otoczenia konsekwentnie współpracują z oprawą graficzną, a przyjemna oraz intrygująca muzyka ambientowa przeprowadza nas przez skomplikowane czasem łamigłówki. Oprócz wspomnianego już wyżej Garetha Cokera za muzyką do gry Prince of Persia: The Lost Crown stanęła Mentrix – kompozytorka często łącząca w swoich pracach tradycyjne irańskie instrumenty i wokalizy z elektroniką.
W niemal każdym utworze można usłyszeć drobne lub bardziej wyeksponowane elementy elektroniki.
Współpraca między muzykami bardzo pozytywnie wpłynęła na oprawę audio w grze i przełożyła się na bardzo przyjemną wielokulturowość produkcji. Przykładem jest połączenie instrumentów irańskich z nordyckimi w śnieżnej krainie albo przeplatanie się różnych etnicznych smyczków z mocnymi, przesterowanymi gitarami, które dają nutę nostalgii za odsłoną Warrior Within. W niemal każdym utworze można usłyszeć drobne lub bardziej wyeksponowane elementy elektroniki, wnoszące do całej symfonii Księcia Persji powiew nowoczesności.
Gra niemal na każdym kroku trzyma jak na szpilkach podczas przeskakiwania z jednej platformy na drugą czy skakania z dźwigni na ścianę. Każdy z tych elementów w sposób elegancki łączy się z bardzo precyzyjną i doskonale dobraną imitacją dźwięku. Drzwi odpowiednio skrzypią, platformy donośnie się zapadają, a ostrza ostro tną.
Bardzo doceniam to, że twórcy dźwięków położyli silny nacisk na punkty łatwe do identyfikacji przez gracza. Dźwięki leczenia się przy drzewach, zdobywania klejnotów czy wykorzystywania umiejętności dobrze zapadają w pamięć, a przy tym, co bardzo ważne, nie przeszkadza ich powtarzalność. Poczucie satysfakcji lub wytchnienia u gracza zostały dobrze wykreowane przez designerów.
Audio sprawnie informuje nas o hierarchii przeciwników w grze. Efekty dźwiękowe dają nam jasno do zrozumienia, jaki jest poziom trudności przeciwnika oraz z jakim nastawieniem powinniśmy do niego podejść. Muzyka buduje napięcie i dobrze współpracuje z tą hierarchią. Dostajemy też jasną informację typu: „jestem bardziej wzniosła, więc skup się, bo przeciwnik nie jest łatwy”.
Opus magnum twórców w tym soundtracku znajdujemy jednak podczas walk z bossami. Każdy pojedynek ma kilka faz i wymaga od gracza nie tylko zręczności, lecz także taktycznego podejścia, niczym w produkcjach soulslike. Grzechem byłoby więc nie wykorzystać tej mechaniki w tworzeniu ewolucyjnej muzyki. Gareth i Mentrix, mając tak duże pole do popisu, spisali się fantastycznie i stworzyli piękną, progresującą narrację: od pierwszej fazy bossa po cutscenkę zwieńczającą wygraną.
Deweloperzy z Ubisoft Montpellier świetnie wykorzystali swoje doświadczenie z serii Rayman do poprowadzenia poważnej historii w sposób bardzo muzykalny. Przemierzaniu następnych krain, rozwiązywaniu kolejnych zagadek i odkrywaniu mapy towarzyszy bardzo złożona myśl kompozycyjna.
Mimo że nie są to aż tak podane na tacy poziomy muzyczne jak w Raymanie, to słychać tam mocno ideę rozwijającej się warstwy audio oraz budowanie odpowiedniego do opowiadanej historii tempa dźwiękowego. Do tego podczas rozgrywki ma się wrażenie bardzo dużej płynności i lekkości korelacji dźwięku z obrazem.
Nie da się ukryć, że audio do Prince of Persia Trilogy jest już kultowe i zakorzeniło się w głowach milionów graczy. Nowa odsłona serii przedstawia wiele aspektów inaczej, ale niczego nie rujnuje. Instrumenty elektroniczne sprawnie wspomagają te klasyczne i unowocześniają brzmienie.
Nie wiemy, jaka jest przyszłość serii i dokąd sięgają plany Ubisoftu.
Mogę powiedzieć, że do solidnego zamku dobudowana została dodatkowa wieża z komnatą dla nowo narodzonego księcia. Nie wiemy, jaka jest przyszłość serii i dokąd sięgają plany Ubisoftu, ale na ten moment producenci mają do dyspozycji świeży kierunek, który jest na tyle elastyczny, że może nadać kształt jeszcze nienapisanym opowieściom z serii.
Czy wrócę za jakiś czas do muzyki z Prince of Persia: The Lost Crown? Na pewno. Czy kupię album wydany na winylu? Jeszcze jak! Każdego, kto nie ma możliwości zagrania w tę grę, zachęcam do odsłuchania sobie albumu na platformach streamingowych, takich jak Spotify. Kawał muzycznej uczty i przede wszystkim wspaniała podróż do świata arabskich baśni!
Critical Hit Games debiutuje w stylu, którego nie powstydziłby się niejeden tytuł AAA od wielkiego wydawcy. Złożona, mroczna historia detektywistyczna w stylu noire? Jest. Oprawa wizualna, która w spektakularny wręcz sposób ukazuje futurystyczno-archaiczny Nowy Jork roku 2039? więcej
Oficjalnie zostałem sympatykiem gier z pogranicza powieści wizualnych (visual novel), które wiele osób – z powodu ich trywialnej estetyki graficznej oraz japońskiego poczucia humoru – po prostu omija szerokim łukiem. Co było punktem zapalnym, który sprawił, więcej
Należę do pokolenia, które znaczną większość filmów oglądało na taśmach VHS. Brak świadomości rodzicielskiej oraz fakt, że były to kompletnie inne czasy, pozwalają mi stwierdzić, iż przeważająca liczba tych tytułów nie miała nic wspólnego z filmami dla najmłodszych widzów. więcej
Koncert Final Symphony II to symfoniczna podróż przez światy FINAL FANTASY, której towarzyszy muzyka skomponowana przez Nobuo Uematsu oraz Masashiego Hamauzu. Pojawią się również znamienici goście. Czeka dla Was wiele atrakcji. Oprócz sprawdzenia swoich sił w quizie więcej