Olivier Deriviere nie przestaje zaskakiwać. Z zainteresowaniem śledzę poczynania tego kompozytora nie tylko dlatego, że jestem miłośniczką gier niezależnych, a on tworzy muzykę do nietuzinkowych perełek, ale również dlatego, iż każdy jego soundtrack jest inny i doskonale koresponduje z tym, czego gracz doświadcza podczas rozgrywki.
Po melodyjnym, orkiestrowym OST do 11-11 Memories Retold otrzymaliśmy dynamiczny, wielopłaszczyznowy, szorstki w brzmieniu a jednocześnie poruszający soundtrack do A Plague Tale: Innocence autorstwa Asobo Studio.
Królestwo Francji, XIV wiek. Kraj jest zniszczony przez wojnę z Anglią i epidemię dżumy. Inkwizycja również zbiera swoje śmiertelne żniwo. W takich okolicznościach dwoje rodzeństwa, Amicia i Hugo de Rune, musi przetrwać po tym, jak rycerze Inkwizycji zabili ich rodziców, a teraz ścigają Hugona, gdyż chłopiec posiada specjalny dar. Amicia w ogóle nie zna swojego młodszego brata, więc będzie musiała nauczyć się go chronić, a w końcu odkryje, czym jest siostrzana miłość.
Lokacje, klimat i fabuła sprawiają, że gra jest bardzo immersyjna, a soundtrack wiele temu przydaje. Średniowieczną atmosferę oddaje tutaj wykorzystanie takich ówczesnych instrumentów jak viola da gamba czy nyckelharpa, jak również kojące tematy wygrywane na gitarach. Jednakże A Plague Tale: Innocence OST brzmi współcześnie, a to za sprawą znanego z soundtracku do gry Vampyr Erica Marii Couturiera i jego wiolonczelowych tekstur.
Rzadko można spotkać soundtrack tak dobrze połączony z mechaniką gry i poszczególnymi jej sekwencjami.
Szorstkie, dysonansowe partie Couturiera (The Inquisition, Orphans, The Rats) sprawiają, że dreszcz przebiega po plecach i świetnie sprawdzają się w scenach walk oraz ucieczek przed przeciwnikami. Jeśli chodzi o wrogów, A Plague Tale posiada szczególny ich rodzaj – szczury. Niepokojąca wiolonczela i przeszywające dźwięki syntezatorów to świetny akompaniament ich przerażającej obecności.
Jednak A Plague Tale: Innocence opowiada nie tylko o walce z hordami szczurów i bezlitosną Inkwizycją. To przede wszystkim opowieść o miłości, odkrywaniu siebie nawzajem i dojrzałości. Stąd obecność w soundtracku tak pięknych, poruszających utworów jak Strangers, Prisoners, The Killing, Together Forever. Gra już jest porównywana do The Last of Us, jednak dla mnie jej ścieżka dźwiękowa jest jeszcze bardziej chwytająca za serce.
Przyznaję, że rzadko można spotkać soundtrack tak dobrze połączony z mechaniką gry i poszczególnymi jej sekwencjami. Jako przykłady mogą posłużyć The Inquisition towarzyszący scenie, w której dzieci po raz pierwszy poznają okrucieństwo tych rycerzy, Strangers, gdzie spotykają się z odrzuceniem i samotnością, Prisoners, kiedy Amicia ma już dość ukrywania się czy I’m Sorry, kiedy… nie, nie zdradzę, co się tam wydarzy.
Olivier Deriviere nie przestaje zaskakiwać.
Olivier Deriviere zawsze zwraca uwagę na interaktywność soundtracku i jego spójność z pozostałymi elementami gry. Muzyka ulega zmianie, kiedy przeciwnik się zbliża, a warstwa wizualna i audio bardzo dobrze ze sobą współgrają, więc kompozytor naprawdę może być z siebie dumny. A Plague Tale: Innocence OST to świetnie oddający tempo rozgrywki, dobrze wyprodukowany, sugestywny oraz jednocześnie trzymający w napięciu i wzruszający kawał muzyki do gry wideo.