Amnesia, słynna niezależna trylogia horrorów, uznawana jest za jedną z najstraszniejszych serii gier. Cóż, przynajmniej jej pierwsza część, na streamingu której wypromowało się całkiem sporo youtuberów. Każde z dzieł Frictional Games opowiada unikatową historię i posiada odrębną kolekcję potworów i jump-scare’ów. Co jednak z muzyką?
Każda część serii Amnesia reprezentuje inne podejście do muzyki.
Pierwsza część trylogii, zatytułowana The Dark Descent (polski podtytuł to Mroczny Obłęd), zabiera nas do tajemniczego zamku, pogrążonego w niemal kompletnej ciemności. Wcielamy się w młodego archeologa, który podczas ekspedycji do Algierii znajduje tajemniczą kulę. Wkrótce odkrywa, że podąża za nim jakaś zła siła, zabijająca wszystkich, z którymi miał styczność. Musi więc stawić jej czoła, co jednak odbędzie się wysokim kosztem.
Soundtrack do tej gry, skomponowany przez fińskiego kompozytora Mikko Tarmię, opiera się na samplach żywych instrumentów. Niestety nie wszystkie sample są dobrej jakości, szczególnie te orkiestrowe. Dark ambientowe, mroczne kompozycje to atut tego OST (Darkness, Dark Water, Grunt’s Appearance). W połączeniu z sound designem, w którym słychać wycie wiatru, jakieś skrobanie, osypujący się piach i małe kamienie, wywołują one uczucie niepokoju. Z drugiej strony spokojne, klimatyczne utwory, jak Grand Hall czy Daniel’s Room, towarzyszące nam podczas eksploracji dobrze oddają klimat tajemniczego zamku. To dość przeciętny soundtrack, posiadający jednak mocne strony i dobrze odebrany przez fanów gry.
Ten sam kompozytor napisał muzykę do najnowszej części Amnesii, zatytułowanej Rebirth i będącej kontynuacją Mrocznego Obłędu. Akcja gry toczy się na algierskiej pustyni po katastrofie samolotu, którym leciała główna bohaterka. Znajdujemy tu sporo odniesień do poprzedniczki, łącznie z historią Tin Hinan. Ta legendarna przywódczyni, wspomniana tylko w Mrocznym Obłędzie, w Rebirth staje się pełnoprawną postacią. Warto dodać, że fabuła i aktorstwo są tutaj o wiele lepsze niż w przypadku pierwszej gry.
Muzyka również zaliczyła progres. W soundtracku słychać sporo przestrzeni i świeżego powietrza w porównaniu z dość zamkniętym charakterem kompozycji z jedynki. Słuchając, możemy z łatwością wyobrazić sobie ogromne połacie pustyni, jak również labirynty jaskiń kryjące się pod nimi, pełne groźnych potworów. Motywy związane z jaskiniami są niepokojące, pełne wysokich, nieprzyjemnych dźwięków (Beneath Al-Mamaru Fort, Sneaking in the Darkness), zaś w sekwencjach pościgów słyszymy dobrze użyte sample orkiestrowe i plemienno-perkusyjne (Run Tasi!, Escape from Ghouls’ Nest). Mikko Tarmia zrobił ogromny postęp, komponując ten soundtrack, i jest on jednym z moich ulubionych OST z 2020 roku.
The Dark Descent to dość przeciętny soundtrack, posiadający jednak mocne strony.
W końcu mamy drugą odsłonę Amnesii, zatytułowaną A Machine for Pigs. To moja ulubiona część serii, bardzo niedoceniana. Jej fabuła, osadzona w ogromnym, wiktoriańskim domu połączonym z podziemną fabryką, jest najbardziej wymagająca i najciekawsza. Poznajemy tu historię załamanego potentata branży mięsnej, poszukującego swoich zaginionych dzieci, w połączeniu ze steampunkowym światem. Do tego dochodzi atmosfera Londynu 1899 roku i ówczesny lęk przed postępem technologicznym, który podzielało wtedy zarówno wielu filozofów, jak i zwykłych ludzi. To wszystko wyróżnia tę odsłonę serii.
Wyróżnia ją również muzyka. Jessica Curry przeszła samą siebie w tym soundtracku, tworząc przejmujące, zgrzytliwe krajobrazy dźwiękowe na instrumentach metalowych (takich jak waterphone i inne), uderzanych i pocieranych smyczkiem. Znakomicie współgra to ze steampunkowym, industrialnym klimatem produkcji. Już podczas uruchamiania gry można dostać lekkiego szoku, kiedy w menu wybrzmiewa utwór zatytułowany New Year’s Eve, pełen niesamowitych dysonansów. Kolejnym utworem wartym wymienienia jest Mors Praematura, z partiami wokalnymi wykonywanymi przez sopranistkę Joannę Forbes L’Estrange.
Soundtrack do A Machine for Pigs jest trudny w odbiorze.
To soundtrack trudny w odbiorze i mimo iż jestem osłuchana z muzyką współczesną i jej różnymi dziwactwami, myślę, że obcowanie z nim mogło być trudne do zniesienia dla zwyczajnych graczy, co dodatkowo przyłożyło się do niedocenienia A Machine for Pigs. Ścieżka zawiera też melodyjne tematy (Ever Mine, Dieses Herz), jak również dziecięcy wokal w wykonaniu syna kompozytorki (Can You See Us Daddy?, Fever Dream), ale nawet te melodie współgrają z atmosferą i grozą gry. Ten OST ukazuje geniusz kompozytorski Jessiki Curry, ponieważ udało jej się znakomicie połączyć współczesną dysonansowość z melodyjnością.
Każda część serii Amnesia reprezentuje inne podejście do muzyki. Dla mnie jako miłośniczki horrorów poznanie sposobu pracy z materią grozy oraz interpretacji kompozytora jest zawsze interesujące i inspirujące. Niezależni deweloperzy są bardziej otwarci na eksperymenty i to właśnie sprawia, że soundtracki do ich gier są jedyne w swoim rodzaju.