Pierwszy BloodRayne początkowo nie prezentował się innowacyjnie. Ze wszystkich przeczytanych przeze mnie zapowiedzi wyłaniał się obraz kolejnego slashera z widokiem TTP, gdzie trup ściele się gęsto, a jedyna rzecz, jaka miała pozwolić na odróżnienie jej od innych tego typu produkcji, to główna bohaterka: skąpo ubrana wampirzyca o ponętnych kształtach. Okazało się jednak, że pod niezbyt obiecującą otoczką ukryła się naprawdę ciekawa produkcja, której popularność doprowadziła do stworzenia jej kolejnej odsłony oraz niesławnego filmu autorstwa Uwe Boll’a.
Jake Kaufman, jeden z najlepszych kompozytorów zachodnich gier indie?
BloodRayne: Betrayal gameplay’em odbiega od tego, co można było zobaczyć w 2002 roku – TPP musiał ustąpić retro 2D side-scroller’owi, który przez wielu krytyków był pod każdym względem uznawany za najzwyklejszą kopię Caslevanii. Nie jestem pewien tylko jednej rzeczy: czy negatywny oddźwięk tejże krytyki odnosi się również do muzyki, którą napisał Jake Kaufman, jeden z najlepszych kompozytorów zachodnich gier indie? Bo jeśli tak, to na jakiej podstawie otrzymał za nią nagrodę Annual Game Music Award 2011 w kategorii Best Game Score – Independent?
Przyznam się szczerze, że pierwszą rzeczą z jaką skojarzył mi się soundtrack z BloodRayne: Betreyal była muzyka z gry Castlevania: Symphony of the Night. Ta część Castlevanii posiada prawdopodobnie jeden z lepszych – jeśli nie najlepszych – zestawów melodii w całej serii. I to powinno stanowić dla przyszłych słuchaczy muzyki z Bloodrayne: Betrayal Official Soundtrack swego rodzaju wskazówkę co ma do zaoferowania w swoim dziele Kaufman. Stworzył bowiem symfoniczno-metalowy album, z gotyckim akcentem, którego zwieńczeniem są retro kawałki, dzięki którym można poczuć klimat z dawnych lat. Całość można w pewnym sensie uznać za coś w rodzaju hołdu złożonego Castlevanii. Ale czy rzeczywiście tak jest? Warto temu przyjrzeć się nieco uważniej.
Muzyce z Betrayal nie można zarzucić kopiowania popularnych wzorców. Bo choć inspiracje, jakimi Kaufman kierował się podczas pisania kolejnych utworów od samego początku wydają nam się znane, to jednak potrafił w utartą formułę tchnąć nowe życie, uzupełniając ją o melodie, w których perfekcyjnie połączono ze sobą symfonikę i metal. Po prostu stworzyć z niej typową muzykę do gry. Wystarczy posłuchać chociażby pierwszego utworu występującego po muzyce tytułowej: w Dusk Falls słychać wyraźnie, jak dźwięk fortepianu przeplata się z chórem, a w tle pobrzmiewa mocny metal. Dusk Falls, Betrayal, czy Zetagama to tylko niektóre z przykładów takiej właśnie formy uprawiania muzyki, gdzie Kaufman umiejętnie obsługuje i za razem łączy ze sobą elementy metalu i orkiestry, tworząc tym samym melodie graniczące z pełnią rozmachu (choć bez przesady, inaczej powiałoby tandetą), i która na tym albumie występuje w przeważającej ilości.
Nie jest to oczywiście reguła, ponieważ na tym krążku zdarzają się kawałki w całkiem spokojne, gdzie usłyszeć można głównie fortepian (Raven, Peaceful Moon) oraz takie, w których płynnie przechodzi się z jednego elementu do drugiego (Sanguine Nightmare). Ba, postarano się również o utwór zaaranżowany na modłę ballady (notabene, z zachowaniem elementów metalu i orkiestry), w której usłyszeć można silny wokal Jessie Seely (Cursed Dawn). Całość brzmi po prostu niesamowicie.
Prawdziwą gratką dla koneserów powinny stanowić 8-bitowe odpowiedniki niemal wszystkich melodii, jakie pojawiły się na tym albumie. Mając pewne doświadczenia z czasów panowania w naszym kraju nieśmiertelnego Pegasusa, jestem w stanie powiedzieć, że pomimo zaniku pewnych metalowych lub elektronicznych brzmień, jak to ma miejsce w 8-bitowej wersji Sanguine Nightmare, takie melodie, jak Dusk Falls (NES), czy Betrayal (NES) zagrzeją graczy do walki równie dobrze, jak ich oryginalne brzmienia.
Bloodrayne: Betrayal Official Soundtrack stanowi bardzo ciekawą alternatywę dla tych, którzy tęsknią za muzyką ze starej, dobrej Castlevanii, a także dla fanów gotyckich brzmień. Jake Kaufman traktując pracę do tego soundtracku, jako pokaz swoich możliwości, jednocześnie ukazał wszystkim prawdopodobnie najlepszy wynik swojej i tak już wybitnej kariery.