Jakiś czas temu przyrzekłem sobie, że na jakiś czas dam sobie spokój z japońskimi RPG-ami, które zmęczyły mnie swoją wtórnością. Najwyższa pora otrzeźwieć i powiedzieć sobie, że lata świetności tego gatunku już minęły, a większość z nas wyrosła z estetyki kolorowych, niedojrzałych momentami postaci. Owszem, nadal spotykają nas nieliczne wyjątki, w tym gry NieR: Automata, przypominające nam o naszym człowieczeństwie, czy Persona 5 ociekająca kulturą dalekiej Azji i problemami współczesnych nastolatków.
Choć gra nie jest bezpośrednią kontynuacją Bravely Default sprzed dziewięciu lat, to widać w niej nawiązania do swojego pierwowzoru.
Zatem czy nadal znajdzie się miejsce dla produkcji, która jest cieniem przeszłości? Sądzę, że dopóki deweloperzy mają pomysły, by walczyć, jeszcze nie wszystko stracone. Bravely Default II jest najlepszym tego dowodem, gdyż bez pardonu przypomina nam o pierwszych odsłonach Final Fantasy oraz Dragon Quest. Choć gra nie jest bezpośrednią kontynuacją Bravely Default sprzed dziewięciu lat, to widać w niej nawiązania do swojego pierwowzoru. Aby cokolwiek powiedzieć o muzyce, wypadałoby poświęcić kilka słów fabule, która stała się inspiracją do skomponowania energetyzujących utworów a także magicznych kompozycji z napotkanych przez naszych bohaterów miast.
Historia Bravely Default II krąży wokół czterech kryształów (A Crystal’s Radiance and Wind’s Revelation), które reprezentują żywioł wody, ziemi, ognia oraz wiatru – coś Wam to przypomina? Nasi dzielni bohaterowie od samego początku gry zostają wplątani w misję zdobycia powyższych kryształów i przywrócenia równowagi na kontynencie opanowanym przez złowrogie siły ciemności. Zatem motywem przewodnim gry Bravely Default II jest podróż, w trakcie której stoczymy wiele bitew, by przywrócić pokój w królestwach opanowanych przez szerzące się zło. Dla większości z nas będzie to powrót do czasów naszego dzieciństwa. Czy tak samo jest z oprawą muzyczną?
Autorem muzyki do Bravely Default II jest nikt inny jak Yasuo Kamanaka, znany głównie pod pseudonimem Revo. Jego powrót do marki Bravely Default ucieszył nie tylko mnie, ale wielu innych fanów energetyzujących rytmów gitary akustycznej oraz elektronicznej. Artysta znany jest głównie jako frontman w projektach Sound Horizon oraz Linked Horizon, gdzie najczęściej ma do czynienia z gatunkiem j-rock a także j-pop. Jak zatem wypadła jego praca na tle poprzedniej odsłony Bravely Default? Skłamałbym pisząc, że jest bardzo dobrze, ponieważ poniekąd kompozytor kopiuje młodszego siebie sprzed dziewięciu lat, niemniej poczujemy niekiedy powiew świeżości, a zatem coś jednak zostało zrobione dobrze.
W pierwszej kolejności tematy miast, od których aż bije nostalgią oraz różnorodną melodią, nawiązującą momentami do gry Final Fantasy IX takim przykładem jest kompozycja Scholars’ Haven, przypisana do miasta Wiswald. Wsłuchując się w utwór, usłyszymy w tle trąbkę oraz ksylofon wybijający rytm przywodzący na myśl inny znany nam utwór „Prelude”, pochodzący z cyklu gier Final Fantasy. Podobnych nawiązań do znanej graczom marki Square Enix jest o wiele więcej.
Miasta w Bravely Default II bez wątpienia spełniają ważną rolę w trakcie przygód, w których spędzamy najwięcej czasu, dlatego też przygotowane przez Revo kompozycje natychmiast przykuwają naszą uwagę. Na przykład kiedy wylądujemy w regionie, gdzie pejzaże przypominają malownicze krajobrazy (Home of the Spring Breeze) miast portowych (Halcyonia), momentalnie jesteśmy uraczeni dźwiękiem fletu, gitary a także akordeonem. Przyjemna w odbiorze melodia jest miłą odskocznią pomiędzy toczonymi przez naszych bohaterów walkami a narratorem opowieści.
Skoro już mowa o bitwach, jakie dane nam będzie stoczyć, to wypadałoby w kilku słowach opowiedzieć Wam, jak wypadają na tle pierwszej odsłony Bravely Default a także samego gatunku japońskich RPG-ów. W tej kwestii niewiele się zmieniło, Revo w dalszym ciągu trzyma formę atakując nas dynamicznymi kawałkami (The Gongs of Battle Ring Out Again), które podnoszą nam adrenalinę podczas wielu bitew. Szczególnie w tych momentach ujawnia się miłość kompozytora do japońskiego rocka (Battle with Those We Must Face). W późniejszym etapie gry lub w słuchaniu soundtracku może to być już męczące, ponieważ utwory w samej konstrukcji niewiele się od siebie różnią, choć w dalszym ciągu wpasowują się w estetykę Bravely Default. Dużym plusem są niekiedy przerywniki (Thus the Wandering Flame Flares Up) w postaci utworów, które uaktywniają się podczas uruchamiania specjalnych zdolności naszych bohaterów.
Warto nadmienić, że ścieżka dźwiękowa do Bravely Default 2 nie tylko stoi tematami miast oraz toczonych przez nas walk, ponieważ wątek fabularny skupia się wokół czwórki głównych bohaterów, tak też Revo postawił na zobrazowanie ich charakterów (Wandering Flame) za pomocą różnorodnych utworów. W ten oto sposób otrzymaliśmy motywy przypisane naszym wojownikom światła, które ewidentnie są ukłonem w stronę twórczości Nobuo Uematsu. Podobna sytuacja jest w przypadku krajobrazów (Desert Horizons), które zwiedzamy w trakcie naszych wojaży. Warto wspomnieć o technice, która pokazuje przejście między utworami. Kiedy poruszamy się w jednym regionie, cały czas słyszymy jeden kawałek, jednakże przekraczając granicę dzielącą miasta, linia melodyczna pozostaje bez zmian, choć sama kompozycja będzie już brzmieć inaczej.
Przede wszystkim muzyka do gry Bravely Default 2 to przepiękne, wręcz unikatowe utwory z miast.
Zatem czy ścieżka dźwiękowa do Bravely Default 2 jest warta swojej uwagi? Przede wszystkim muzyka do gry Bravely Default 2 to przepiękne, wręcz unikatowe utwory z miast, przeplatane kompozycjami towarzyszącymi nam w trakcie momentów fabularnych. Piętą achillesową albumu są motywy bitewne, które po wielu godzinach stają się monotonne, ale to już zależy od tego, czy taka estetyka przypadła Wam do gustu. Ostatecznie soundtrack z Bravely Default 2 jest pięknym gestem w stronę gier, które były inspiracją dla młodego pokolenia kompozytorów muzyki do gier wideo. Sam powrót Revo był strzałem w dziesiątkę po średniej muzyce do Bravely Second: End Layer autorstwa innego kompozytora.