Zaczynasz swoją przygodę jako kompozytor/ka muzyki do gier, a może masz już na koncie małe projekty w swoim portfolio i chcesz się dalej rozwijać? Właśnie pojawiło się nowe zlecenie, czujesz ekscytację i zabierasz się za pracę nad nową grą.
Otwierasz swojego DAW-a, ładujesz swoje ulubione banki z Albion One czy Metropolis Ark 1, na które poszły wszystkie oszczędności… i nagle ekscytacja mija, gdy słyszysz, że to, co robisz, brzmi dokładnie tak samo, jak większość wcześniejszych twoich kawałków. Chyba wszyscy tego doświadczyliśmy, więc nie martw się, jeszcze nic straconego.
W gamedevie wciąż powszechne są bardzo niskie budżety na sferę audio.
Duże, profesjonalnie wykonane biblioteki sampli są chlebem powszednim współczesnych kompozytorów. Jednak wszyscy musimy włożyć nieco pracy i wysiłku, by zapanować nad samplami i nie dać im zapanować nad nami. Oczywiście nie twierdzę, że jest coś złego w używaniu sampli, jak to mawiają, “out of the box”, czyli w ich podstawowej formie. W gamedevie wciąż powszechne są bardzo niskie budżety na sferę audio, w tym muzykę. Więc by móc zawrzeć w muzyce przykładowo sekcję smyczkową, nie mamy wyjścia i musimy użyć sampli, gdy nie ma budżetu na nagrania.
Z drugiej strony, by uzyskać możliwie najbardziej realistyczne rezultaty, musimy komponować z myślą o ograniczeniach sampli. Co w praktyce może oznaczać ograniczenie artykulacji, technik gry czy nawet dopasowanie się do tempa i dynamiki, z jaką zostały nagrane sample. Czyli krótko mówiąc musimy komponować nie tak, jak chcemy czy potrafimy, a tak by uzyskać możliwie najlepiej brzmiącą produkcję. To jest droga, którą często wybieramy, bo jest prosta, szybka i daje dobre efekty. Natomiast chciałbym tutaj podsunąć kilka pomysłów na to, jak w moim przekonaniu możemy nieco bardziej ambitnie podejść do produkcji muzyki.
Jednym ze sposobów na podniesienie sobie poprzeczki, zwłaszcza gdy komponujesz z myślą o klasycznych instrumentach (smyczki, instrumenty dęte), jest skupienie się na kompozycji, a nie na samplach. Wiele osób wciąż lubi przygotować szkic fortepianowy przed właściwą aranżacją. Dla tych, którzy od zawsze komponują i aranżują jednocześnie, może to wyglądać jak krok wstecz, ale przyznam szczerze, że sam bardzo lubię to podejście. Zwłaszcza gdy wiem, że instrumenty klasyczne mają dominować w utworze.
Niestety w świecie sampli nie ma bibliotek uniwersalnych.
W trakcie pracy nad szkicem oczywiście możesz już myśleć o określonych instrumentach albo zostawić te decyzje na później. Gdy szkic jest gotowy, wtedy możesz zacząć pracę nad samplami i co najważniejsze zdecydować, która biblioteka najlepiej poradzi sobie z określonymi partiami utworu. Bardzo często złożone kompozycje i aranżacje wymagają łączenia kilku bibliotek sampli, by oddać brzmienie potrzebnych artykulacji, dynamiki czy tempa. Czasami nawet tak prozaiczna sprawa jak długość sampli staccato może okazać się za krótka albo za długa, by właściwie odegrać potrzebną partię. Wciąż pamiętam, jak bardzo trudziłem się w czasie pracy nad tym utworem:
Nie ma w nim niczego skomplikowanego, a i tak było to praktycznie niemożliwe, by rytmiczna partia smyczków zabrzmiała właściwie. Jedna biblioteka, której używałem, miała odpowiednio długie staccato, ale z bardzo delikatnym atakiem, zbyt delikatnym. Inna biblioteka miała bardzo ostry atak, ale zbyt krótkie wybrzmienie, by odgrywane dźwięki się ze sobą łączyły i brzmiały spójnie. Finalnie użyłem trzech różnych bibliotek, by przynajmniej zbliżyć się do tego, co sobie wyobrażałem tworząc szkic fortepianowy. Efekt końcowy wciąż jest daleki od ideału, ale jednak relatywnie lepszy od tego, co było możliwe do uzyskania jedną biblioteką sampli.
Oczywiście łączenie wielu bibliotek sampli może być nieosiągalne dla osób początkujących, które kupiły swoją pierwszą bibliotekę orkiestrową. Niestety w świecie sampli nie ma bibliotek uniwersalnych i prędzej czy później pojawi się konieczność zakupu kolejnych. Natomiast jeśli miałbym komukolwiek udzielić rady na temat wyboru bibliotek orkiestrowych, doradzałbym wybór takich sampli, które zostały nagrane w studiach o podobnej wielkości, Swego czasu miałem obsesję na punkcie kupowania wyłącznie tzw. suchych sampli.
Czyli nagranych w stosunkowo małych studiach o bardzo bliskim brzmieniu i krótkim pogłosie. Używanie „suchych” sampli było dla mnie ważne, ponieważ łatwiej jest zapanować nad brzmieniem bliskich nagrań, samodzielnie ustawić ich panoramę, zmienić barwę korektorem i na końcu dodać pogłos tak, by połączone różne biblioteki zabrzmiały jakby były nagrane w tym samym miejscu. Ale w rzeczywistości nie jest to aż tak ważne czy wybierzesz „suche” czy „mokre” biblioteki sampli. To co jednak mogę doradzić, zwłaszcza na początek, to jeśli masz już jedną bibliotekę orkiestrową i chcesz poszerzyć swoją paletę, szukaj takiej, która ma podobny pogłos i co też ważne – by umiejscowienie instrumentów w pomieszczenie było takie samo.
Używanie syntezatorów, nawet w utworach bazujących na orkiestrze, to dobry sposób na dodanie odrobiny oryginalności. Staraj się jednak unikać presetów. Oczywiście nie ma niczego złego w presetach. Prawda jest taka, że czasami musimy pracować bardzo szybko z uwagi na terminy i wtedy presety są bezcenne.
Jednak jeśli masz czas, warto spróbować swoich sił i zaprojektować oryginalne barwy do danego projektu. To nie tylko doda muzyce oryginalności, ale może też dzięki temu odkryjesz “swoje brzmienie”, które stanie się twoją wizytówką. Tworzyć własne brzmienia możesz nawet za darmo. Na rynku jest obecnie mnóstwo darmowych wirtualnych syntezatorów, choćby Uhe Podolski (jeden z moich ulubionych), Uhe TyrellN6 i wiele innych. Jeśli jednak używasz presetów, ponieważ nie potrafisz programować syntezatorów, naprawdę nie było do tej pory lepszego czasu do nauki.
W sieci jest mnóstwo kursów wideo, w których wyjaśnione są podstawowe pojęcia i funkcje syntezatorów, a niektóre nawet są skierowane stricte do twórców muzyki pod obraz. Poniżej kilka przykładów:
Synteza świetnie sprawdza się w tworzeniu oryginalnych brzmień, ale ma jedną wadę – nie pozwala na realistyczne odwzorowanie instrumentów akustycznych. Oczywiście można uzyskać brzmienia, które przypominają instrumenty akustyczne, ale daleko im do oryginału.
Jaki sampler wybrać?
Nagrywanie i tworzenie sampli jest jak dotąd jedną z najlepszych metod, jakie odkryłem, pozwalającą na kreowanie oryginalnych brzmień. Nawet jeśli finalnie takie sample mają być zmieszane z komercyjną biblioteką, dodają oryginalności i charakteru do utworu.
Nagrywanie sampli może odstraszać złożonością procesu, zwłaszcza gdy popatrzymy na zdjęcia z sesji nagraniowych, którymi często chwalą się duzi producenci bibliotek. Jednak możesz się pozytywnie zaskoczyć, jak wiele zrobisz samodzielnie, zwłaszcza jeśli będziesz samplować instrumenty solo. Na początku nie potrzebujesz nawet angażować instrumentalistów. Możesz nie być wirtuozem gitary, ale jeśli potrafisz wydobyć pojedyncze dźwięki z instrumentu, to znaczy, że możesz samplować.
Zwykle tak to wygląda, że nagrywamy pojedyncze dźwięki, a następnie wrzucamy te nagrane fragmenty do samplera. Jaki sampler wybrać? Native Instruments Kontakt zdaje się być standardem, który większość z nas posiada, więc jest to wybór prawie oczywisty. Ja akurat od Kontakta wolę Steinberg Halion 6. W moim odczuciu jest znacznie szybszy w obsłudze i udostępnia znacznie więcej zaawansowanych funkcji, które w Kontakcie dostępne są za pośrednictwem skryptów.
Ale jest wiele alternatyw. Logic ma swój pokładowy nowy sampler i jest też darmowy Hise. Samplowanie wciąż wydaje się być nieco bardziej tajemnicze niż inne dziedziny, ale pojawia się w internecie coraz więcej materiałów do nauki. Poniżej kilka przykładów:
Zakładając, że masz już komputer, interfejs audio i oprogramowanie, wystarczy dołożyć do kolekcji mikrofon i możesz zacząć samplować. Pomyśl, czy wśród znajomych lub rodziny jest ktoś, kto ma sprawny instrument muzyczny i będzie skłonny go pożyczyć. W zasadzie to nawet nie musisz samplować instrumentu muzycznego.
Zawsze przytaczam pewną anegdotę, bo jest zabawna, ale też potwierdza tezę, że pomysł można znaleźć wszędzie. Otóż kilka lat temu, pewnego gorącego letniego dnia, postanowiłem kupić wiatrak do mojego malutkiego, gorącego studia. Kupiłem najtańszy jaki znalazłem w markecie, a gdy go uruchomiłem, okazało się, że nie jestem w stanie pracować przy jego hałasie.
Ale zupełnie przez przypadek akurat pracowałem nad utworem do gry, w którym brakowało mi mechanicznych, robotycznych barw. Nagrałem brzęczenie owego wentylatora, wrzuciłem do samplera, przestroiłem, dodałem pogłos i voilà! To brzmienie stało się sygnaturą robotów w większości utworów, jakie stworzyłem do gry.
Sampling stał się jednym z pierwszych kroków, jakie wykonuję w pracy nad nowym projektem. Biorę instrument albo inny rekwizyt, który wydaje dźwięk i nagrywam sample. Pamiętam, że jak zaczynałem pracę nad muzyką do gry Scythe: Invaders from Afar, wiedząc, że będę potrzebował brzmień szkockich i chińskich, zsamplowałem dwa charektyrystyczne instrumenty ludowe, Dulcimer oraz YueQin.
Chciałem móc używać sampli podczas aranżowania w Cubase, zamiast od razu nagrywać swoją karkołomną grę na tych instrumentach. Łatwiej było zbudować aranżację bazując na samplach, by później część z partii nagrać już z instrumentem w dłoniach.
Oczywiście nie możemy zapominać, że sampling to bardzo czasochłonny proces, zwłaszcza gdy chcemy bardzo precyzyjnie zsamplować złożony instrument jak np. skrzypce czy trąbka. Więc samplowanie może nie być najlepszym pomysłem w zderzeniu z krótkim terminem. Z drugiej strony w gamedevie okazjonalnie zdarzają się momenty przestoju i oczekiwania i to jest dobra okazja do wykorzystania tego czasu na poszukiwanie inspiracji w samplingu.
Ponad dwa lata temu zsamplowałem pianino Yamaha B2 i używałem tych sampli w swoich produkcjach.
Naprawdę warto. Pomyśl, ile oryginalności może zyskać zarówno projekt, nad którym pracujesz, jak i twoje portfolio. Wartościowym produktem ubocznym jest też fakt, że z czasem uzbierasz pokaźną kolekcję sampli, które będą już twoje na zawsze. Takie nastawienie doprowadziło mnie do chęci podzielenia się dźwiękami, które zrobiłem czy nawet zainspirowało do tworzenia nowych, by móc się nimi podzielić ze światem.
Tak powstał pomysł na założenie firmy Sonic Atoms, która jest malutkim butikiem z bibliotekami sampli. Ponad dwa lata temu zsamplowałem pianino Yamaha B2 i używałem tych sampli w swoich produkcjach, a całkiem niedawno postanowiłem wydać je jako darmową bibliotekę sampli pod nazwą „Novel Piano”. Rzecz jasna nie twierdzę, że ty też musisz tworzyć komercyjne biblioteki sampli. To akurat przygoda, która niespodziewanie zapukała do moich drzwi.