To już nie tylko Pandora. Teraz odwiedzimy też inne światy – przede wszystkim planety: Eden-6 i Promethea. Każda z nich ma swoje niepowtarzalne środowisko i muzykę, dlatego każdą zajęli się inni kompozytorzy. A to oznacza, że nowy Borderlands będzie naprawdę wybuchową mieszanką różnych gatunków.
Nieprzystępne pustkowia są świetnym miejscem do eksperymentowania.
Zacznijmy od najbardziej znajomej planety – Pandory, do której muzykę stworzył Finishing Move (czyli duet kompozytorski Brian Trifon i Brian White). Nieprzystępne pustkowia są świetnym miejscem do eksperymentowania. Dlatego sporo muzycznych warstw Pandory brzmi surowo i skrobiąco. A żywe instrumenty zagrane są często w mało tradycyjny sposób – z wykorzystaniem choćby narzędzi ogrodowych – i poddane cyfrowej obróbce.
Porośnięty bujną roślinnością, bagienny i tajemniczy Eden-6 przypadł z kolei Jesperowi Kydowi. Współtwórca muzyki do wszystkich dotychczasowych części serii, w czasie pracy nad Borderlands 3 balansował między całym zestawem akustycznych instrumentów, a subtelną elektroniką.
Tymczasem neonowe, cyberpunkowe miasta, które rosną na planecie Promothea będziemy zwiedzać przy muzyce Michaela McCanna – znanego choćby z Deus Ex: Human Revolution. Jego połączenie masywnej elektroniki z charakterystycznym stylem Borderlands zaskoczyło nawet samych twórców.
Jeśli jesteście ciekawi, jak wyglądał proces tworzenia muzyki do Borderlands 3, zajrzyjcie tutaj.