Mały pokój na starym poddaszu. Zakrzywione meble, zakrzywiony parkiet. Siedzimy przy biurku. Pojedyncza, naga żarówka mruga światłem i wyznacza granicę między tym, co znane i bezpieczne a tym, co chowa się w mroku i wyłazi z naszej podświadomości. W ciemności wszystko wygląda inaczej, a dźwięki są czystsze, więc kiedy żarówka gaśnie na dobre, w ścianie ujawnia się przejście do tajemniczego świata pełnego nieprzychylnych stworzeń – tutaj określanych jako creaks.
Gra zaczyna się od świata dość prostego, który został opisany antycznym brzmieniem.
I w dół. I w dół. I w dół. Prowadzi nas Amanita Design, a konkretnie Radim Jurda, który do mistrzów baśniowych opowieści, wraz z Janem Chlupem, przyniósł pomysł na Creaks. Wtedy studio stworzyło maleńki zespół, który przez kilka lat pracował nad grą. Podobnie jak w przypadku Samorost 3, sound designerem projektu został Matouš Godík i słychać to już w pierwszej scenie. Każde ze stworzeń wydaje z siebie inny głos, czasem nagrany instrumentem – przykładowo szczekanie psów to w rzeczywistości wiolonczela. Zresztą każdemu z bohaterów towarzyszy przypisany mu instrument.
Wspominam o sound designie, bo w przypadku soundtracku stworzonego przez lidera brytyjskiego zespołu jazzowego Hidden Orchestra warto oddzielić album z muzyką od samego grania w grę. Muzyka, którą skomponował Joe Acheson, to setki motywów, które w czasie grania łączą się ze sobą w “kontrolowanym przypadku”. Dlatego utwory, które komentują nasze poczynania, są zawsze innym zlepkiem melodii i żaden z nich nie zdarza się dwa razy w takiej samej wersji. Nawet jeżeli odwiedzamy dane miejsce znowu, i znowu, i znowu – za każdym razem usłyszymy inną aranżację.
Acheson świetnie czuje się w łączeniu gatunków i eksperymentowaniu żywym brzmieniem za pomocą technologii. Przy Creaks zdecydowanie słychać klimat jego zespołu, który zagrał wszystkie kompozycje. Jako że zależało mu na “przypadkowości” utworów, a nigdy wcześniej nie nagrywał niczego do tak interaktywnego medium jak gra, to zgłosił się do swojego przyjaciela, sound designera z LookListenAudio, który pokazał mu FMOD Studio – oprogramowanie do tworzenia muzyki adaptacyjnej.
W jednym z wywiadów lider Hidden Orchestra opisał od kuchni między innymi utwór Lifting. Składa się na niego 15 akordów pianina w trzech różnych prędkościach, połączonych z ośmioma wariantami syntezatora modularnego, czterema akordami organów i kilkoma bitami perkusji, a nad tym przebiega mnóstwo melodii wiolonczeli. W grze to wszystko jest grane przez system na wyrywki, natomiast na albumie Acheson musiał zdecydować się na konkretne wersje.
Jak przyznał, z jednej strony zadanie nie było łatwe, bo cały materiał, który można usłyszeć w grze, trwa ponad 6 godzin, ale z drugiej nie ograniczały go już właśnie standardy dla takiej gry typowe. Szczególnie perkusja, która w Creaks jest bardzo subtelna, na albumie brzmi pełnoprawnie, jazzowo i hip-hopowo, jak to Hidden Orchestra ma w zwyczaju. W taki sposób udało się zebrać całość w 21 utworów.
Soundtrack do Creaks – w grze nastrojowy i dosłownie niepowtarzalny.
Jednocześnie tak jak w grze, tak i na albumie słychać, że klimat i instrumentarium dzielą między siebie kilka części – kilka krain świata, przez który przechodzimy. Żeby osiągnąć taką różnorodność, Acheson zagrał na ponad 20 instrumentach. Gra zaczyna się od świata dość prostego, który został opisany antycznym brzmieniem cytry, fletów, lekkich perkusjonaliów oraz małej harfy zrobionej własnoręcznie z… krajarki do jajek. Później świat staje się pełniejszy, jakby barokowy – słychać w nim chór, organy i dzwonki. W kolejnym towarzyszą nam klasyczne instrumenty: pianino i smyczki. W następnym elektroniczne rytmy syntezatora modularnego. Z kolei ostatni świat jest świetnie opisany przez klarnet basowy.
Dla wielu muzyka z gier Amanity kojarzy się głównie z Tomášem Dvořákiem (drugi i trzeci Samorost, Machinarium, Pilgrims), ale jeśli przy tym projekcie ktoś mógł go godnie zastąpić, to z pewnością Joe Acheson wraz z Hidden Orchestra – i tak też zrobił. Soundtrack do Creaks – w grze nastrojowy i dosłownie niepowtarzalny, a na albumie wielowarstwowy i bardzo solidny.