Z soundtrackami do gier jest tak samo jak z dobrymi albumami muzycznymi. Każdy audiofil lubi wracać do ulubionych artystów, bez względu na to czy jest to muzyczny kunszt kompozytorski, chwytające za serce motywy, czy może po prostu zwykły sentyment. Co w moim przypadku powoduje, że lubię wracać do soundtracków?
Mimo że nie jest to łatwa muzyka, to uwielbiam wracać do soundtracku Trenta Reznora. Uwielbiam mroczne drony i mógłbym również tu wspomnieć o soundtracku Painkiller Marcina Czartyńskiego, czy nawiązać do twórczości walijskiego artysty Lustmorda, który specjalizuje się w tym gatunku. Soundtrack Quake jednak uderza inaczej i jak stwierdził Trent Reznor w wywiadzie dla „Maximum: The Video Game Magazine”:
To nie muzyka, to tekstury i nastroje, odgłosy wirujących maszyn i tak dalej. Staraliśmy się stworzyć najbardziej złowrogie, depresyjne, straszne, przerażające rzeczy
I myślę, że właśnie to czyni ten soundtrack wyjątkowym. Jego industrialna, eksperymentalna atonalność, która przy każdym odsłuchaniu uderza tak samo, powodując lęk.
Mimo że to trzecia odsłona Heroesów uważana jest za tą najdoskonalszą, to jednak moja pierwsza styczność z tą serią zaczęła się od drugiej części. Właśnie wtedy w połączeniu z magiczną oprawą dźwiękowo wizualną, twórczość Paula Romero urzekła mnie po raz pierwszy. Niezwykle melodyjne motywy nawiązujące do klasycznej twórczości barokowej pozostawały w mojej głowie na długo i powodowały, że spędzałem każdą wolną chwilę grając i wsłuchując się w muzykę Heroes of Might and Magic 2.
Ten soundtrack to nieco inna historia, bowiem (jak pewnie każdy wie) muzyką w tej grze są stacje radiowe z piosenkami znanych artystów lat 80. I mimo że wiele z tych piosenek słyszałem, zanim świat zobaczył GTA: Vice City, to trzeba przyznać, że ta gra nadała im drugiego życia. Nie pamiętam ile razy zdarzyło mi się jechać Stallionem wzdłuż bulwaru, na tle zachodzącego słońca, słuchając Crockett’s theme Jana Hammera. Co więcej, z jakiegoś powodu tak popularne piosenki jak Africa Toto, czy I just died in your arms tonight zespołu Cutting Crew już zawsze będą kojarzyć mi się z tą grą. Nie z MTV, lecz właśnie z GTA: Vice City. W dodatku warto też wspomnieć, że stacje radiowe z Vice City, San Andreas, czy jakiejkolwiek innej odsłony serii GTA nadal słucha się lepiej niż obecne, prawdziwe stacje radiowe. Ukłony w stronę Rockstar!
Choć zdawałoby się, że czasy gier MMORPG miały już swoją świetność (a może ja po prostu jestem już stary), to ich soundtracki nadal potrafią chwycić za serce. Nie inaczej jest z muzyka Lineage II twórczości Billa Browna, która jest po prostu piękna. Melodyjne motywy grane głównie na irlandzkim flecie, przeplatają się z lekkimi orkiestrowymi brzmieniami, które za każdym razem wołają mnie, by znów chwycić za miecz i rozpocząć przygodę od nowa na Talking Island. Soundtrack Lineage II ociera się momentami o twórczość Paula Romero, a jego folkowa natura, może również kojarzyć się z muzyką serii Wiedźmin. Każdemu, kto nie słyszał muzyki Lineage II, a chciałby poczuć świeży powiew muzyki fantasy, gorąco polecam ten soundtrack.
Na koniec małe zaskoczenie, choć z drugiej strony widać, że mój gust muzyczny nie zamyka się tylko w jednym gatunku. Do tego soundtracku lubię wracać, ilekroć mam zły dzień. Terry Scott Taylor stanął na wysokości zadania tworząc muzykę do Neverhood komponując coś, czego (przynajmniej) rynek muzyczny jeszcze nie słyszał. Ten soundtrack to kompilacja odgłosów i bełkotów przeplatająca się z instrumentami dętymi, klarnetem, gitarą, czy organami. Jest on tak nieprzewidywalny jak sama gra, nie tylko przez jego oryginalność, ale również niekonwencjonalność. Jeden utwór to odgłosy kowala, który notorycznie uderza się młotkiem w palec, kolejny to „po prostu” główny motyw gry, a następny to kolekcja różnych odgłosów, których i tak nie można usłyszeć, bowiem są to dźwięki „upadającego drzewa 20 kilometrów stąd”, lub „człowieka oglądającego telewizję z wyciszonym dźwiękiem”.
***
Wspomniane soundtracki powyżej to jedynie te, które jako pierwsze przyszły mi na myśl. W zależności od nastroju, poziomu nostalgii, bądź potrzeby uwielbiam wracać do twórczości Jespera Kyda, czy nowszych przeróbek motywów z gier na stare konsole, czy komputery typu Commodore 64.