Bramy piekieł otworzyły się ponownie, a wraz z tym niecodziennym zjawiskiem słychać ścieżkę dźwiękową z Dooma 2k16 autorstwa Micka Gordona. Dlaczego ponownie? Bo w końcu kilka miesięcy po premierze gry doczekaliśmy się oficjalnego wydania ścieżki dźwiękowej! O tym, że muzyka jest wyjątkowa, wiedzieliśmy od samego początku, gdy usłyszeliśmy pierwsze nuty. Między innymi z tego względu już pisałem na ten temat w artykule „Czekając na publikację”. Panie i panowie, możemy teraz śmiało powiedzieć słuchając oficjalnego wydania, że to jeden z najlepszych soundtracków do gier wideo tego roku.

Muzyka jest całkowicie złowieszcza i potężna.

Można bardzo kolokwialnie stwierdzić, że Mick Gordon nie bierze jeńców… Ścieżka dźwiękowa jest niekonwencjonalna, złożona, wielowarstwowa i zaskakująca. Słuchając muzyki z Dooma na myśl przychodzi cytat z nowego albumu Arki Satana: „Głowa mi się kręci, płoną pentagramy!”. Muzyka jest całkowicie złowieszcza i potężna. Sposób, w jaki kompozytorowi udało się uchwycić atmosferę gry i oblicze piekła, jest bezbłędny. Wielką siłą tej ścieżki dźwiękowej jest to, że po prostu idealnie pasuje do rozgrywki i napędza gracza do dynamicznej i bezkompromisowej zabawy. Przy takiej muzyce po prostu chce się przeprowadzać lobotomie demonicznych czerepów piłą mechaniczną.

Trzeba wspomnieć, że album to przede wszystkim ciężkie metalowe riffy przesterowanych gitar, ostre syntezatory, beaty rodem z hardcore techno, a także dronowe ambienty nagrane przy wykorzystaniu dusz cierpiących w piekle. W muzyce słychać bardzo wiele zabiegów, które wprowadzają pozorny chaos, przywodzący również na myśl czeluści piekielne. Kompozytor wykorzystuje bardzo ochoczo i ciekawie efekt glitch, który sprawia, że można zacząć się zastanawiać, czy przypadkiem nie psuje nam się sprzęt grający. Ponadto w bardzo ciekawy i niespotykany zbyt często sposób używa zmian tempa utworów, które niejako wytrącają słuchacza z równowagi – przypominając, z jakim dziełem mamy do czynienia. Struktura utworów jest daleka od bycia pospolitą i dostarcza słuchaczowi stałych doznań, nie pozwalając stać się tylko tłem. Tego albumu nie słucha się wykonując inne czynności, bo absorbuje 100% skupienia odbiorcy.

List otwarty w sprawie soundtracku Doom Eternal

Nie wiem, czy stwierdzenie, że Mick Gordon nie boi się eksperymentować, jest tutaj właściwe. Zdecydowanie bardziej sprawia wrażenie, że kompozytor po prostu dokładnie wie, co robi, i osiągnął taki efekt, jaki zamierzał. Przypadkowość może być tutaj bardzo złudna. Cała ścieżka dźwiękowa to ponad dwie godziny dobrego materiału. Zdarzają się przerywniki w postaci piekielnego głosu, który prowadzi narrację fabularną gry. Wśród utworów znajdziemy zarówno dłuższe (trwające około 8 minut), jak i krótsze ambienty. Cieszy fakt, że duchowa spuścizna Dooma została należycie uczczona poprzez wykorzystanie motywu przewodniego w utworze At Doom’s Gate.

Wciąż najlepszymi kawałkami są Mastermind, Hellwalker oraz BFG Division, ale prawda jest taka, że cały album znajduje się na mojej playliście niemal codziennie odkąd się pojawił. Mick Gordon nie tylko stanął na wysokości zadania, ale wspiął się na wyżyny kunsztu komponowania muzyki, co dowiódł kolejny raz ścieżką dźwiękową Dooma 2k16. Zdecydowaliśmy się przyznać znaczek jakości gamemusic.pl, rekomendując ten soundtrack jako jeden z najlepszych, jakie przyszło nam recenzować w tym roku. Nazwisko Gordon w branży kompozytorów muzyki do gier wideo od tego momentu powinno znajdować się na szczycie listy pożądanych ludzi. Zakończę ten wywód bardzo kliszowym zdaniem, jednak takim, które musi zostać napisane. Ten soundtrack jest piekielnie dobry!

Czytaj więcej:

Współpracownik

Michał Broda