Opowieść? Tak, to chyba najlepsze określenie na Immortal Fenyx Rising. To, co zaoferowało nam studio Ubisoft i kompozytor Gareth Coker, to zdecydowanie historia pisana w dwóch warstwach: audio i wizualnej. Często celowo niezależnych, ale też płynnie łączących się w starannie dobranych momentach.
Nie da się tego tytułu oddzielić od porównań do Zelda: Breath of the Wild.
Immortal Fenyx Rising jest grą łączącą zręcznościówkę z szeregiem łamigłówek, zamkniętą w otwartym świecie greckiej mitologii. Oprawa graficzna stawia na mocną ekspozycję kolorów w ramkach ostrych konturów. Można mieć wrażenie, że Ubisoft chciało zrobić swoją wersję Zelda: Breath of the Wild. Już pierwsze spojrzenie na warstwę graficzną gry tworzy nam przypuszczenia co do równie mocnej ekspozycji dźwięku i nie są to mylne podejrzenia. Od samego początku mamy nakreśloną rolę narratora tej gry, a pełnią ją dwaj bogowie Zeus i Prometeusz, którzy towarzyszą graczowi przez większość historii. Obaj bogowie próbują rozwiązać problemy, które ich trapią, umieszczając w centrum wydarzeń naszego bohatera. Przez kolejne etapy gry komentują świat przedstawiony, często kąśliwie wobec siebie, ale przy tym bardzo poetycko budując zdania.
Sam kreator postaci już staje się częścią ich opowieści, ponieważ słyszymy barwny opis kolorów, układu twarzy czy zarostu. Nie ukrywam, że podoba mi się ten zabieg, ponieważ od samego początku losów naszego protagonisty dostajemy do zrozumienia, że będzie to epicka opowieść o herosie. Praca aktorów głosowych została wykonana w bardzo efektywny sposób i mogliśmy się zanurzyć w fabule niczym dziecko siedzące na kolanach babci, która czyta mu bajkę na dobranoc. Zawdzięczamy to głównie 4 aktorom, którymi są Lionnel Astier jako Zeus, Elias Toufexis jako Promoteusz, Tyrone Savage jako męski Fenyx oraz Elanie Dunkelman jako damski Fenyx.
Równolegle dynamicznie wobec opowieści kontrolowanej przez bogów, prowadzona jest narracja muzyczna. Gdyby zamknąć oczy można odnieść wrażenie, że producentom chodziło o osiągnięcie płynności audiobooka, który mógłby bezpośrednio i niezależnie opisywać wydarzenia w grze. Gareth Coker jest znany z pisania pięknych melodii i dobierania baśniowych harmonii do swoich prac i w przypadku Immortal Fenyx Rising też nie zawodzi. Płynnie akompaniuje (The Observatory) nam rozgrywkę od początku.
Wspomniany dialog bogów bardzo dobrze współpracuje z muzyką, kreując wydarzenia często zanim nastąpią one w warstwie wizualnej, a każdy punkt zwrotny w tym dialogu jest zaznaczony wzniosłym momentem muzycznym, któremu też po chwili towarzyszy np. wyrazisty obrót kamery podkręcający atmosferę opowieści o nowym herosie, którym staje się gracz. W grze też możemy znaleźć pośrednie nawiązania do serii Assassins Creed. Jednym z nich są punkty widokowe, do których trafia Fenyx, gdzie gracz może w tym danym momencie usłyszeć charakterystyczny motyw muzyczny niczym z gry o asasynach.
Gra Immortal Fenyx Rising jest bardzo bogata dźwiękowo. Studio Ubisoft przedstawia nam baśń, albo precyzyjniej to nazywając – „nowy mit”, więc bardzo wyróżnia się na tle swoich bardziej realistycznych produkcji. Notorycznie i konsekwentnie są podkreślane przedmioty poprzez dźwięki, jakby od każdego zależały dalsze losy bohatera, a nawet małe elementy konstrukcyjne lub przedmioty do wzmocnień mają bardzo wyrazistą ekspozycję dźwiękową. Tak samo dzieje się wobec przeciwników, których napotyka Fenyx. Dźwięki przeskalowują ich wielkość i dodają uczucia większej powagi sytuacji.
Immortal Fenyx Rising jest otwartym światem, więc eksploracji jest stosunkowo dużo.
Muzyka towarzysząca potyczkom (Conflict in the War’s Den) jest napisana z odpowiednim patosem na miarę herosa. Chóry i sekcja rytmiczna podkreślają znaczenie starć, ale jednocześnie nie przysłaniają melodii, co jest miłe dla ucha. Fajnym zagraniem jest również według mnie zakończenie większości starć, ponieważ kończą się stosunkowo mocnym akcentem, płynnie odcinającym sytuację zagrożenia. Podobne rozwiązanie również sobie cenię w soundtracku do Assassins Creed Syndycate w kompozycji Austina Wintory’ego.
Jeśli, drogi czytelniku, zadajesz sobie pytanie, czy tej pompatyczności nie jest za dużo, to już spieszę z odpowiedzią. Immortal Fenyx Rising jest otwartym światem, więc eksploracji jest stosunkowo dużo. Gareth Coker umilając graczowi podróż, zbudował bardzo stonowane warstwy, które rozbudowują się wraz z progresem i zbliżaniem się do punktów kulminacyjnych. Muzyka wpisuje się w kanon świata (Messenger of the Gods) i z reguły słyszymy instrumenty, które każdy laik historii przypisałby do czasów starożytnej Grecji. W jednym z wywiadów z Garethem przeczytałem, że znalazł jednego z greckich lutników (profesjonalnie zwanych Luthieros), od którego zakupił oryginalną lirę grecką zbudowaną z tradycyjnych materiałów i tradycyjnymi metodami, będącą kopią instrumentów sprzed wieków.
Ta lira, wraz z innymi mniej historycznymi instrumentami strunowymi, jest tak naprawdę bazą muzyczną świata. Słodkie melodie współgrające z żywymi kolorami są akompaniowane przez warstwy głosów damskich i męskich w różnych proporcjach. Na pewno nie mogę powiedzieć, że czułem nudę, słuchając tła muzycznego, ponieważ kontrapunkty, jakie się stopniowo wyłaniają, są bardzo piękne w swojej barwie i umilają czas. Muzyka na pewno nie stara się wychodzić na pierwszy plan przez większość czasu eksploracji świata, aby zrobić miejsce na wybrzmienie umuzycznionych przedmiotów i sound designu.
Ciekawym zagraniem storytellingowym zastosowanym przez producentów jest wrzucenie punktu zwrotnego przy zmianie planów/światów, której dokonuje nasz bohater. W pewnym momencie gry możemy natrafić na wejście do jednego z mitycznych światów Tartaru i nawet Zeus, czyli jeden z narratorów opowieści o Fenyxie, jest pewny, że to jest koniec gry, a graficzną wizualizacją tego są Creditsy. Oczywiście tak się nie staje i jest to zmyłka, a Prometeusz następnie naprostowuje sytuację. W tych mitycznych boskich światach możemy usłyszeć bardziej hybrydową muzykę.
Gareth Coker zaprezentował nam selektywną i przemyślaną pracę w kanonie mitologii greckiej.
Instrumenty są rozciągnięte w swoich brzmieniach poprzez różne efekty i pogłosy, tworząc nam taki most między muzyką organiczną (Tartaros Trials), a już wpadającą w elektroniczną. Ciężko mówić, że poprzedni świat, po którym stąpał Fenyx, był realny, ponieważ próbowano nam wmówić, że jest to forma mitu. Obecna kreacja Tartaru poszła jeszcze głębiej i labirynt zagadek, mechanicznych dźwięków i hybrydowej ambientowej muzyki stawia wyraźną granicę i możemy doświadczyć kolejnej formy rozrywki w grze.
Na pewno nie można powiedzieć, że muzyka Immortal Fenyx Rising jest rewolucyjna na tle innych gier, ale z pewnością możemy powiedzieć, że jest mocną stroną doświadczenia z tego tytułu. Przede wszystkim Gareth Coker zaprezentował nam selektywną i przemyślaną pracę w kanonie mitologii greckiej. Barwy i melodie są piękne, a przede wszystkim adekwatne do sytuacji, w której zostają zaprezentowane. Nie da się tego tytułu oddzielić od porównań do Zelda: Breath of the Wild i jeśli miałbym wybrać zasadniczą różnicę, to zdecydowałbym się właśnie na ekspozycję znaczenia dźwięku i opowieści w grze. Ubisoft dostarczył nam piękny voice acting, barwny sound design i bajeczna muzyka pozwalają graczowi zadbać o końcowy status herosa w towarzystwie innych znanych postaci.