Największą bolączką bycia mieszkańcem dużego europejskiego kraju jest to, że nigdy nie dostajemy fajnych rzeczy z Japonii. Tak na przykład jest z albumami soundtracków do gier — do dziś wiele z nich nigdy nie opuściło granic Kraju Kwitnącej Wiśni, nawet w cyfrowej postaci. W najlepszym wypadku dostajemy je w wybrakowanej formie. Tak właśnie było z soundtrackami do Judgment i Lost Judgment.
Z muzyką z gier Ryu Ga Gotoku Studio mam pewien problem. Nie chodzi o ich jakość, ale o coś, co mogę nazwać „polityką wydawniczą”. Otóż Sega dopiero niedawno zdecydowała, że chce wyjść frontem do fanów serii Yakuza, oferując im możliwość odsłuchania soundtracków z gier poprzez platformy streamingowe. Ale nie ze wszystkich odsłon: muzykę z Yakuza 6 i Yakuza: Like a Dragon nadal bowiem można przesłuchać najwyżej na YouTube. Do niedawna podobnie było Judgment — spin-offem serii, w której wcielamy się w postać byłego prawnika, a obecnie prywatnego detektywa. Ten dramat kryminalny zyskał uznanie fanów i krytyków na świecie, a zaledwie trzy lata później otrzymał równie udaną kontynuację w postaci Lost Judgment.
Judgment & Lost Judgment Original Soundtrack to nic innego, jak składanka „the best of”.
Soundtrack do Judgment został wydany w Japonii w postaci kilkupłytowego albumu niedługo po premierze gry, podobnie było z Lost Judgment. A w Europie siedzieliśmy i czekaliśmy. I wtedy coś ruszyło: Ryu Ga Gotoku Studio zapowiedziało wydanie soundtracków do obu gier również na Starym Kontynencie! Co prawda w formie cyfrowej, ale lepsze to niż nic. Jakaż była radość na tę wieść i jakież było rozczarowanie, kiedy album w końcu się ukazał.
Będę z wami najzupełniej szczery: Judgment & Lost Judgment Original Soundtrack (znane też pod nazwą Judge Eyes & Lost Judgment Original Soundtrack) to nic innego, jak składanka „the best of”. Zamiast potężnego, kilkupłytowego albumu z prawie 200 utworami z obu gier, otrzymaliśmy playlistę złożoną z zaledwie 27 utworów. Tego typu wydania są najgorsze: nie dość, że otrzymujemy 1/100 zawartości pełnoprawnych albumów, to jeszcze dobór kawałków jest w pełni uzależniony od widzimisię osób trzecich. Innymi słowy, konkurs pod tytułem „najlepsze z najlepszych” został z góry rozstrzygnięty i ty, słuchaczu, musisz się pogodzić z wynikiem.
No dobrze, ponarzekałem na ilość. Ale może jakością album się broni? Choć wybór utworów do tej kompilacji jest całkowicie subiektywny, to pojawiły się na albumie (przynajmniej moim zdaniem) kluczowe kawałki, które można usłyszeć przy najbardziej pamiętnych momentach obu gier. I tak znaleźć można mocno charakterystyczne Penumbra i Viper, które naprawdę robią klimat podczas finałowych starć, czy też bardzo energiczne Random Fire (Judgment) oraz Hydra (Lost Judgment) pojawiające się w scenach walki z podejrzaną bandą. Generalnie to, co trzeba oddać autorom, to to, że udało im się dobrać chyba najlepszy zestaw utworów bitewnych, które wręcz pompują adrenalinę we krwi. Mocne uderzenie — tego właśnie należy spodziewać się po autorach muzyki do serii Yakuza. Dla równowagi udało się wepchnąć również bardziej stonowane kawałki, np. zalatujący smooth jazzem Matter of Factly (Lost Judgment) czy mroczny, wręcz mocno niepokojący Craziness.
Judgment & Lost Judgment Original Soundtrack może spodoba się komuś, kto nie potrzebuje do szczęścia zbyt wiele.
Także w sumie można powiedzieć, że otrzymałem album, który mimo skromnego repertuaru spełnia moje oczekiwania, prawda? Otóż nie bardzo. Bo fakt, dostałem fajne motywy bitewne, ale w obu grach jest ich znacznie więcej. Do dziś nie jestem w stanie pojąć tego, kto, do licha ciężkiego, zdecydował o tym, by nie zawrzeć na albumie miażdżącego uszy Unwavering Belief! Nie wspomnę już o innych utworach, które również stanowią istotny element świata Judgment (np. te grane podczas szkolnego konkursu tanecznego), ale dla nich również zabrakło miejsca w tym wydaniu. Poza tym nie rozumiem filozofii stojącej za doborem utworów do tego albumu. Na przykład dostaliśmy Lost in The Rain, który przygrywa w menu głównym Lost Judgment, ale melodii granej w menu głównym pierwszej odsłony już nie znajdziemy. Inny przypadek: świetnie, że mogę posłuchać jednego z moich ulubionych kawałków z Judgment, czyli mocno nastrajające do walki z hordami przeciwników Destination, ale dlaczego zabrakło jego remiksu z Lost Judgment, który jeszcze bardziej przypadł mi do gustu?
To jest właśnie główny problem takich kompilacji: niby znajdziesz na nich coś, co ci przypasuje, ale wciąż towarzyszy ci uczucie, że brakuje w niej czegoś istotnego. Judgment & Lost Judgment Original Soundtrack może spodoba się komuś, kto nie potrzebuje do szczęścia zbyt wiele. Pozostałym zalecam import pełnoprawnych albumów z Japonii.