Kratos zapuścił brodę, ma teraz syna i w nowej odsłonie God Of War od studia Santa Monica, będzie po kolei kasował skandynawskich bogów, tym razem za pomocą siekiery. W związku z tym nie pozostaje nam nic innego jak ogolić włosy, zapuścić brodę i czekać na ścieżkę dźwiękową, która będzie dostępna 27 kwietnia na nośniku fizycznym oraz w formie cyfrowej.
Nie pozostaje nam nic innego jak ogolić włosy, zapuścić brodę i czekać na ścieżkę dźwiękową, która będzie dostępna 27 kwietnia.
Jednak zanim poznacie moją opinię na temat oprawy dźwiękowej przygotowanej przez uznanego serialowego i filmowego kompozytora Beara McCreary’ego, w pierwszej kolejności chciałbym przypomnieć Wam, jak muzyka do serii God Of War ewoluowała poprzez poszczególne odsłony popularnej wśród graczy sagi.
Z biegiem lat cykl gier God Of War, mimo wielu przemian pod względem graficznym oraz dźwiękowym, niezłomnie trzymał się stylistyki filmowej, gdzie patos wylewał się z każdej strony. Pierwsza odsłona God Of War wydana w 2005 roku momentalnie zdobyła serca graczy, a skomponowany przez Gerarda Marino motyw główny God Of War niczym monumentalne kolumny Partenonu przywodzą na myśl czasy starożytnej Grecji. Wówczas przy produkcji muzyki pracowało pięciu kompozytorów (Gerard Marino, Mike Reagan, Winifred Phillips, Ron Fish, Cris Velasco), którzy mieli większy lub mniejszy wkład we wprowadzenie graczy w świat Kratosa.
Dwa lata później, po sukcesie pierwszej odsłony God Of War, z jeszcze większym przytupem powracamy do nieszczęśliwej przygody głównego bohatera, dla którego zemsta na bogach Olimpu jest jedyną ucieczką od doczesnego życia. Otrzymaliśmy więcej dosłownie wszystkiego, w tym również twórców ścieżki dźwiękowej (Gerard K. Marino, Ron Fish, Mike Reagan, Cris Velasco, Matthew Bachand, Jason Bittner, Johnathan Donais, Brian Fair, Paul Romanko), którzy pod przewodnictwem Chucka Douda stworzyli masywne muzyczne dzieło.
God Of War wydana w 2005 roku momentalnie zdobyła serca graczy.
Blisko trzy lata Studio Santa Monica kazało czekać swoim fanom na zakończenie trylogii God Of War, po której nareszcie mogliśmy poznać ostatni rozdział przygód ducha sparty – niezwyciężonego pogromcy bogów. W przypadku oprawy dźwiękowej producenci gry zainwestowali w nagranie całej muzyki z udziałem Czech National Symphony Chorus, przygotowanej tym razem przez mniejsze, ale niekoniecznie mniej doświadczone grono kompozytorów (Gerard Marino, Ron Fish, Mike Reagan, Jeff Rona, Cris Velasco).
Między trzema głównymi odsłonami God Of War powstały spin-offy, które niestety odcinały kupony od przygód niezwyciężonego Kratosa, a tym samym ucierpiały ścieżki dźwiękowe, o których tylko konserwatywni miłośnicy serii jeszcze pamiętają. Zatem jak bardzo zmieniała się muzyka pomiędzy trzema głównymi częściami marki God Of War? Szczerze mówiąc nieznacznie, szczególne zmiany są dopiero zauważalne między pierwszą i trzecią odsłoną przygód Kratosa, gdzie słychać minimalnie różnice pomiędzy doborem instrumentarium, a ilością chwytliwych tematów.
W pierwszej odsłonie God Of War kompozytorzy skupili swoją uwagę głównie na melodyjnych tematach towarzyszącym rozterkom Kratosa, okraszając muzyką świat mitycznej Grecji i panteonu Bogów. Z kolei ostatnia, trzecia część serii, to potężna orkiestra symfoniczna głównie nastawiona na sekcje instrumentów dętych blaszanych (trąbka, puzon, kornet, tuba i wiele innych), która ma pokazać gniew Kratosa napędzający go do zemsty na wszystkich bogach olimpu.
Mam duże nadzieje wobec najnowszego God Of War, a w szczególności kompozytora Beara McCreary’ego.
Szczerze mówiąc po ograniu trzech głównych odsłon cyklu God Of War najbardziej w pamięci utkwiły mi pierwsze przygody ducha sparty – niezwyciężonego pogromcy bogów. Wynika to z różnorodności ścieżki dźwiękowej oraz podejścia kompozytorów do tematu przedstawienia za pomocą muzyki zamierzchłych czasów. W związku mam duże nadzieje wobec najnowszego God Of War, a w szczególności kompozytora Beara McCreary’ego, który widocznie odrobił zadanie z historii nordyckiej i dostarczy nam soundtrack o dużych walorach artystycznych.