Uwielbiam pustynię! Mam tak od małego. Podejrzewam, że wpływ na to zamiłowanie miał film „Gwiezdne wrota” z 1994 roku, do którego muzykę skomponował David Arnold (ciekawostka – był to jego pierwszy hollywoodzki blockbuster). Orkiestra grająca w pustynnych klimatach, opowieść science fiction, te dziecięce czasy niewinności, ach! A potem był Homeworld. Tak, wiem, w Homeworldzie nie ma pustyni, tylko kosmos. Ale każdy, kto czytał oryginalny manual do gry z czasów, kiedy manuale naprawdę się pisało i potrafiły opowiadać niesamowite historie, wie, jak bardzo istotnym jest pustynny motyw nieskończonej pustki w tej opowieści.
Orkiestra grająca w pustynnych klimatach.
Wspomnianemu filmowi i grze towarzyszyła muzyka, przywołująca na myśl klimat pustyni. Nie inaczej jest w przypadku Faraona – gry od Impressions Games, wydanej przez Sierrę w 1999 roku. Tę część znanej serii “city builderów”, gier ekonomicznych polegających na budowaniu prosperujących, starożytnych miast, umiejscowiono tym razem w starożytnym Egipcie. Mieliśmy więc i pustynię, i dość pustynną muzykę. Jest to dobra muzyka. Dopasowana do gry. Ale nie możemy powiedzieć, aby była ona autentycznie egipska.
Nie wiemy. To uczciwa odpowiedź. O brzmieniu tradycyjnej muzyki egipskiej, takiej, która rozbrzmiewała tysiące lat temu, dziś możemy jedynie spekulować w oparciu o dostępne informacje o instrumentach oraz to, co za sprawą przekazywania z pokolenia na pokolenie przetrwało do dziś, choć z pewnością zostało poddane modyfikacjom przez wpływy innych kultur, na przykład perskiej, rzymskiej, czy potem arabskiej.
Ponieważ nie wiemy, jak brzmiała muzyka 5 tysięcy lat temu, ścieżka muzyczna do Faraona stanowi raczej próbę imitacji i naśladownictwa. Współcześni kompozytorzy biorą listę instrumentów, które dzięki badaniom archeologicznym utożsamiamy ze starożytnością. Potem biorą znane współcześnie instrumenty, związane z daną kulturą, których dźwięk w naszych głowach sami wiążemy z tą kulturą. Następnie biorą skale muzyczne i harmonie, które funkcjonują dziś w danej tradycji (wnioskując, że po pierwsze, znowu utożsamiamy je z kulturą, a do tego możliwe, że instrumenty te wywodzą się z okresu docelowego), łączą te wszystkie elementy i tworzą coś nowego, co stara się kształtować nastrój kultury lub okresu, choć z pewnością nie ma charakteru autentycznego.
Muzyka do Faraona stanowi więc eklektyczne połączenie tradycji i współczesności, instrumentów starożytnych i nowoczesnej elektroniki, przekazu dawnych dziejów i tego, do czego przyzwyczaiło nas Hollywood i współczesne kompozycje. Jest to nawet dość trafne – starożytny Egipt był znany ze swojej ewolucji. Choć bóstwa pozostawały takie same, a Nil co roku wylewał, mniej lub bardziej, to kultura egipska przyjmowała przedstawicieli wielu kultur z otaczających kraj regionów, wchłaniając tych ludzi i to, co wnosi do Egiptu. To, co znamy jako kulturę egipską, z biegiem czasu stawało się połączeniem pierwotnego Egiptu z kulturą Nubii, Grecji, Rzymu, czy regionów utożsamianych z Persją. Skoro i starożytny Egipt był eklektyczny, to czemu i muzyka miałaby taka nie być?
Sami kompozytorzy pracujący przy tej ścieżce muzycznej, Henry Beckett oraz Keith Zizza, przyznali, że ich „research” tematu pozwolił tylko na jeden wniosek: nikt tak naprawdę nie wie, jak brzmiała tradycyjna muzyka starożytnego Egiptu, kiedy na tronie zasiadały kolejne dynastie. Możemy jedynie spekulować – patrzeć na papirusy i hieroglify i zobaczyć, jakie instrumenty funkcjonowały w tamtych czasach, a potem wykorzystać ich próby rekonstrukcji. Możemy też patrzeć na to, co znajdujemy dziś w Egipcie, pamiętając jednak, że część muzyki i instrumentów jest tym, co przyniosła Egiptowi kultura innych nacji, nie Faraonów. I potem możemy to wszystko zebrać w całość.
Słuchano tego, co w kontekście muzyki egipskiej stworzyło Hollywood.
Kompozytorzy tłumaczą, że muzyka do Faraona stała się połączeniem dostępnych materiałów – przesłuchano podobnych artystów i dostępne utwory, będące połączeniem tradycji z nowymi formami. Wybrano dostępne i znane instrumenty, utożsamiane ze starożytnością lub kulturą regionu. Inspiracje co do harmonii czerpano z dostępnych dzieł. Słuchano tego, co w kontekście muzyki egipskiej stworzyło Hollywood, które miało już doświadczenie w imitowaniu muzyki starożytnej i tworzeniu dźwiękowym skojarzeniu z daną kulturą lub okresem historycznym. Film „Dziesięcioro przykazań” z 1956 roku był regularnym seansem w trakcie produkcji gry.
Wśród starożytnych instrumentów egipskich, wykorzystanych w grze, odnajdujemy praktycznie wszystkie istniejące dziś kategorie: instrumenty perkusyjne, grzechotki, dzwonki, flety, harfy, liry i lutnie, na których grano palcami, nie z pomocą smyczków. Wśród fletów słyszymy flety zwykłe, na których gra się poprzez dmuchane przez krawędź, ale też stroikowe, które można przyrównać do współczesnych obojów. Jednym z bardziej znanych instrumentów egipskich jest sistrum, rodzaj metalowej grzechotki i jego też nie zabrakło w Faraonie. Mamy też darbukę i inne bębny, mamy flet ney, mamy całą masę grzechotek, zarówno drewnianych jak i metalowych.
Ale muzyka do Faraona wykorzystuje również elementy elektroniczne i sekcję smyczkową dla dodatkowych harmonii czy momentów bardziej ambientowych i mistycznych. Całość została podzielona przez kompozytorów na na trzy części, przypadające na każdy z trzech głównych okresów egipskich: Stare Państwo, Średnie Państwo, Nowe Państwo. Im wcześniejszy okres historyczny, tym pierwotniej brzmi muzyka. Kompozytorzy wspominają, że muzyka Starego Państwa miała odzwierciedlać jego archaiczne początki, muzyka Średniego Państwa miała oferować nadzieję, zaś muzyka Nowego Państwa miała odzwierciedlać chwałę wielkiego Egiptu.
W rezultacie słuchamy spokojnych utworów brzmiących pierwotnie. Słuchamy podniosłych smyczków, kiedy nadchodzi odpowiednia pora. I słuchamy agresywnych rytmów perkusyjnych, kiedy na mapie pojawia się wojsko przeciwnika. Muzyka waha się od utworów archaicznych i prostych, granych na zaledwie jednym instrumencie, po mistyczne chóry i gongi z rozbudowaną harmonią, a wszystko to wykorzystuje skale, które, czy to za sprawą tradycji, czy Hollywood, utożsamiamy z pustynią i Egiptem. Jest i dynamika i spokojny ambient.
Muzyka do Faraona z 1999 roku nie jest więc tradycyjna – jest imitacją, stworzona jednak z intencją jak najlepszego odzwierciedlenia nie tyle muzyki sprzed tysięcy lat, ale klimatu, pozwalającego zagłębić się w kulturę jednej z najwspanialszych cywilizacji starożytnego świata. I tym samym świetnie wpasowuje się w grę, umacniając narrację i gameplay, a przecież to jest najważniejsze w muzyce do gier.
Możemy się spodziewać, że muzyka również zostanie zremasterowana.
No i soundtrack ten jest jednym z tych, których przyjemnie słucha się w tle, już poza grą. Niestety, choć muzykę tę znajdziemy w folderze z grą oraz na YouTube, to nie znajdziemy jej jednak w serwisach streamingowych. W 2020 roku zapowiedziano na szczęście remaster gry, zatytułowany “Pharaoh: A New Era”. Możemy się spodziewać, że muzyka również zostanie zremasterowana, a także udostępniona w serwisach streamingowych do słuchania. O jej pojawieniu się z pewnością będziemy pisać na łamach gamemusic.