Każdy gatunek sztuki posiada zestaw najczęściej wykorzystywanych narzędzi i zabiegów, które są z nim uniwersalnie kojarzone. Ścieżka dźwiękowa do pierwszego Layers of Fear obficie czerpie z nieco utartych schematów. Nie oznacza to wcale sztampowości, ponieważ znakomita wyobraźnia jej twórcy, Arkadiusza Reikowskiego, pozwala na niezwykle twórcze wykorzystywanie powszechnie znanych środków kompozytorskich.

Horror, podobnie jak wszelkie gatunki filmowe, literackie czy „soundtrackowe”, posiada ogromną ilość najróżniejszych odcieni, wariantów, przepoczwarzeń i kombinacji. Charakter ścieżki dźwiękowej jest uzależniony od wielu czynników, m.in. mechanizmu rozgrywki, scenariusza, scenerii czy oprawy graficznej. Warto podkreślić, że Layers of Fear jest (przynajmniej na horrorowym podwórku) grą dość nietypową, ponieważ gracz nie napotyka w niej żadnego faktycznego zagrożenia. Przypomina bardziej błądzenie po demonicznej wystawie malarskiej wypełnionej wspomnieniami głównego bohatera. Nie spotkamy w niej walk czy ucieczek, ani nawet jakiegokolwiek HUD-u. Ewidentny nacisk został położony na niezmącone doznania wizualne.

Ścieżka dźwiękowa do pierwszego Layers of Fear obficie czerpie z nieco utartych schematów.

layers of fear 1

Fakty te mają bezpośredni wpływ na charakter soundtracku. Wszelkie sekwencje walki w grach komputerowych odbywają się najczęściej przy akompaniamencie głośniejszej niż zwykle muzyki z silnymi elementami perkusyjnymi. Ich zadaniem jest dociśnięcie akcji do absolutnego limitu oraz mobilizacja gracza w obliczu nadchodzącego zagrożenia. A w związku z tym, że w LoF z nikim nie walczymy, muzyka do tej gry została zwolniona z tego obowiązku. Soundtrack jest w większości przypadków stosunkowo łagodny, a co bardziej agresywne utwory zdają się być raczej chwilowymi przebitkami niż normalnym stanem rzeczy. Muzyka do Layers of Fear nie jest straszna sama w sobie — horror tworzy w tym przypadku misterne połączenie elementu audytywnego (soundtracku i sound designu samej gry) z wizualnym, który to z punktu widzenia scenariusza jest najistotniejszy.

Bolączką sporej części współczesnych gier są oszczędności w kwestiach związanych z soundtrackiem. Przybiera to najróżniejsze formy: od ograniczania contentu muzycznego do minimum, poprzez wykorzystywanie utworów z nisko płatnych baz, aż po inkorporowanie niskojakościowych, syntetycznych brzmień. Layers of Fear nie jest produkcją AAA i nie posiadało budżetu na zatrudnienie orkiestry symfonicznej lub rozległych zespołów instrumentalnych. Arkadiusz Reikowski wykorzystał w swoich utworach przede wszystkim brzmienia syntetyczne, jednak są one na tyle gustownie wyprodukowane i wyselekcjonowane, że stanowią jeden z wyróżników gry jako całości.

Świetną decyzją Reikowskiego jest rezygnacja z partii jakichkolwiek instrumentów solowych poza fortepianem.

layers of fear

Dzięki skoncentrowaniu gry na storytellingu oraz linearnej eksploracji, muzyka tworzy idealnie skonstruowane tło, znakomicie wpisujące się w schizofreniczny klimat rozgrywki. Trzy przeważające style muzyki Reikowskiego opierają się na subtelnych partiach syntezatorów w ścieżkach ambientowych (np. Something In The Dark albo The Office), agresywnych i częściowo niemiarowych utworach ilustrujących chorobę psychiczną głównego bohatera (These Thoughts Are Killing Me, It’s In My Head), a także momentach rozluźnienia zawierających zauważalny idiom z gatunku mystery (na przykład temat główny w wersji wokalno-instrumentalnej oraz instrumentalnej wraz z różnymi przetworzeniami w stylu The Music Box). Materiał ten nie narzuca się w czasie rozgrywki i nie wychodzi na pierwszy plan, rozmywając się wśród wrażeń wizualnych, będących głównym przedmiotem zainteresowania Layers of Fear.

Layers of Fear 2 – muzyka świetnie oddaje psychologiczny ciężar opowieści

Świetną decyzją Reikowskiego jest rezygnacja z partii jakichkolwiek instrumentów solowych poza fortepianem. Kompozytor prawdopodobnie zdawał sobie sprawę z tego, że np. syntetyczne instrumenty smyczkowe znacznie lepiej sprawdzają się jako sekcja, a nie element solowy. Dzięki temu udało mu się uniknąć „plastikowego” brzmienia produkowanych ścieżek. Warto dodać, że najbardziej schizofreniczne utwory w muzyce z Layers of Fear, choć krótkie, reprezentują bardzo wysoki poziom doboru brzmień oraz produkcji. Nasuwają się tu chlubne skojarzenia z Akirą Yamaoką oraz jego wspaniałą muzyką do gier z uniwersum Silent Hill.

Wnioski, jakie nasuwają się po zagraniu w Layers of Fear oraz przesłuchaniu soundtracku, są następujące: kompozytorzy nie powinni się obawiać sięgania po utarte środki. Fortepian grający tajemniczy, powolny motyw? Zabawkowa muzyka z pozytywki w pokoju dziecięcym? Czy nie spotkaliśmy się z tymi zabiegami setki lub tysiące razy w najróżniejszych filmowych, książkowych oraz gamingowych inkarnacjach? Kluczem do stworzenia prawdziwego dzieła sztuki, nawet przy wykorzystywaniu powszechnie znanych środków, jest wyobraźnia kompozytora. W tym kontekście trzeba stwierdzić, że muzyka Reikowskiego perfekcyjnie spełniła swoje zadanie.

Czytaj więcej:

Współpracownik

Igor Torbicki

Grywa na dwóch klawiaturach - fortepianowej i komputerowej. Lubi brzydką sztukę, co nie przeszkodziło mu w ukończeniu studiów. Wielbiciel literatury polskiej, nierzadko czytający ze zrozumieniem.