O tym, jak zmieniło się podejście Segi do jednej ze swoich sztandarowych marek, jaką jest Yakuza/Like a Dragon świadczą kilka czynników: zwiększony budżet włożony w produkcję i marketing Like a Dragon: Infinite Wealth, większy rozmach samej produkcji oraz fakt, że soundtrack do gry ukazał się w dniu jej premiery. Na publikację albumu do poprzedniej odsłony serii czekaliśmy rok.
Album powinien zadowolić najbardziej zagorzałych fanów serii.
Jeszcze przed premierą Infinite Wealth dręczyła mnie myśl, że sequel niczym mnie nie zaskoczy. Zmiana formuły serii i wprowadzenie do niej nowego głównego bohatera już samo w sobie było podniesieniem poprzeczki przynajmniej o kilka szczebli. Nie było zatem możliwości, by Infinite Wealth mogłoby przebić ten wynik. Po 100 godzinach spędzonych z tą grą mogę powiedzieć „o ja głupi i naiwny”.
Infinite Wealth w porównaniu z poprzednią odsłoną to prawdziwy gigant pod kątem rozgrywki, ale i nie tylko. Dostarczyło mi tyle radości, smutku i wielu innych emocji, że wystarczyłoby tej energii do zasilenia małego miasteczka. Jeśli czytacie te słowa po przesłuchaniu pojawiającego się na samym początku gry Viva la Vida!, to już teraz możecie się domyślać, że również i w przypadku muzyki nie szczędzono środków.
Na początek warto zaznaczyć, że na soundtracku pewną część utworów przypisano Kazumie Kiryu, który na chwilę powrócił, by odegrać kluczową rolę w grze. Ci, którzy są obeznani z serią łatwo mogą poznać, że są to te kawałki, w których dominują napompowane adrenaliną rockowe brzmienia, jak The Four czy The End of Denial. Przy nich można poczuć się jak za starych dobrych czasów, kiedy przemierzało się ulice Kamurocho i ciskało rowerami w napotkanych oprychów.
Jest również powracający w serii Yakuza motyw Kiryu, Recieve You, który na tym albumie znany jest pod nazwą Receive and Believe You. W tej aranżacji otrzymaliśmy miks wspomnianych rockowych brzmień z potężną dawką elektroniki (srogi dubstep w połowie), charakterystycznej dla Like a Dragon. Niezależnie od tego, ilu wariacji tego utworu usłyszeliśmy przez te wszystkie lata, duch oryginału pozostał niezmieniony.
Nie można jednak zapomnieć, że trzon albumu wciąż stanowią kawałki towarzyszące Ichibanowi i jego ferajnie. Tak jak poprzednim razem usłyszymy cały wachlarz elektronicznych brzmień, które mają nastrajać do walki z każdym rodzajem przeciwników, od zwykłych ulicznych obszczymurów do najcięższych bossów. Choć niektórym kawałkom dodano nieco „wyspiarskiego” klimatu — w końcu akcja gry dzieje się przez większość czasu na Hawajach. Z połączenia tych dwóch światów powstały prawdziwe perełki, które nie mogą wyjść z mojej głowy, jak Waikiki Down Beat, rozpoczynający mocnym uderzeniem BARRACUDA, czy Twin Machetes (wyobraźcie sobie, że tańczycie w rytm tego utworu, trzymając w rękach dwie maczety).
Osobiście lubię, gdy moja yakuzowa playlista puchnie.
Podstawa została jednak niezachwiana. Większość dźwięków na tym soundtracku stanowią utwory bardzo bliskie temu, co usłyszeliśmy już w Yakuza: Like a Dragon. Dlatego album powinien zadowolić najbardziej zagorzałych fanów serii. Jednak z drugiej strony można przez to uznać soundtrack za jedynie uzupełnienie do Yakuza: Like a Dragon. Nie da się zaprzeczyć, że gdybym przemieszał ze sobą kawałki z obu odsłon Like a Dragon, ciężko byłoby mi je od siebie odróżnić, gdyby nie charakterystyczne dla nich utwory bitewne.
Czy jest to wada? To już kwestia preferencji. Osobiście lubię, gdy moja yakuzowa playlista puchnie. Choć nie powiem, jeśli chodzi o Infinite Wealth, to najwięcej czasu spędziłem głównie z „hawajskimi” kawałkami. Ot taka odmiana.
Oto nadszedł. Trzeci Doom z serii rozpoczętej w 2016 roku. Nowa wariacja na temat tej samej formuły. Jednych zachwyci, drugich niekoniecznie. Ja jestem gdzieś pomiędzy. Fabularnie to prequel „Dooma 2016”, a więc wcielamy się w dużo młodszego Slayera i bierzemy więcej
Hypetrain to zjawisko polegające na wskoczeniu w trend i pozytywnym nakręceniu się na jakąś rzecz (np. grę lub film) na długo przed jej premierą. W dobie wszechobecnych przecieków, zwiastunów i szeroko pojętego marketingu jesteśmy bombardowani mającymi nas nakręcić treściami. Często więcej
Gry FromSoftware to już nie tylko gry – to styl życia. Kochasz je albo rzucasz padem o ścianę (czasem jedno i drugie), ale jedno jest pewne: nie da się przejść obok nich obojętnie. Tajemniczość, jaką studio otacza swoje produkcje, zostawia więcej
Sprzedaż ostatniej odsłony serii Final Fantasy, czyli Final Fantasy VII Rebirth, dowodzi, że chcemy częściej zagłębiać się w to uniwersum. A jak robić to lepiej niż poprzez doznania muzyczne na żywo? Koncert zadebiutuje w Polsce już 6 więcej
Uniwersum „Xeno” jest fascynujące. Historie, jakie opowiada, i pytania, które zadaje od samego początku, popychają bardziej dociekliwych graczy w stronę filozofii i psychologii. Rozgrywka od najstarszych iteracji pełna jest eksperymentów i poszukiwania jak najciekawszych rozwiązań, a muzyka…Muzyka więcej
Jak za pomocą muzyki opisać tułaczkę ludzkości pośród gwiazd? Yasunori Mitsuda wraz z pozostałymi kompozytorami wiele lat temu rozpoczął swoją muzyczną podróż po niezbadanych rejonach galaktyki, okraszając dźwiękami do gier studia Monolith Soft nie tylko zagładę więcej