Rzadko się zdarza, byśmy muzykę nagrywaną na potrzeby gry uznawali za dobrą, kiedy słuchamy jej poza grą. Zazwyczaj jest ona tylko tłem, mniej istotnym elementem, nie przyciąga uwagi. Wciąż jednak zapoznając się z nowymi tytułami mam nadzieję trafić na muzykę nieprzeciętną. Tak też było w przypadku „Machinarium”, nowej gry studia Amanita Design – twórcy obu części Samarosta i wielu innych flashowych przygodówek.
Po roku ciężkiej pracy stworzył doskonałą ścieżkę dźwiękową
W „Machinarium” wcielamy się w postać małego, bezbronnego robota, porzuconego samotnie przez „czarne charaktery” na peryferiach miasta. Nasz bohater decyduje się wyruszyć na ratunek porwanej dziewczynie, jednakże po drodze musi rozwiązać wiele zagadek miasta robotów. Tak pokrótce przedstawia się zarys fabularny, który w połączeniu z elementami logicznymi oraz zręcznościowymi tworzy tytuł wyróżniający się spośród gier przygodowych.
Do pełnego sukcesu temu projektowi brakowało tylko idealnie pasującej muzyki. Tym jakże trudnym aspektem zajął się Tomas Dvorak (Floex), młody i zdolny kompozytor, mający już na swoim koncie kilka drobnych projektów (napisał m.in. muzykę do drugiej części Samarosta). Po roku ciężkiej pracy stworzył doskonałą ścieżkę dźwiękową, oddającą klimat przygody w świecie zbudowanym z metalu. Surowe dźwięki i metaliczne brzmienia na pewno przyciągną niejednego pasjonata muzyki ambientowej.
Na próżno tutaj szukać wielkich orkiestracji – kompozytor postawił na prostotę i delikatną elektronikę budującą atmosferę. Czuć to w każdym najdrobniejszym dźwięku instrumentów klawiszowych (syntezator, pianino), dętych (flet, klarnet) oraz szarpanych (gitara, klawesyn), które idealnie oddają nastrój gry. O charakterze tej płyty decydują kompozycje wspaniale spajające się z obrazem. Warto przytoczyć tytuł jednego z takich utworów: Black Cap Brotherhood Theme, który dokładnie ilustruje postaci tytułowych złoczyńców i ich przebiegły plan, przejrzany przez naszego bohatera. Tym, co najbardziej do nas trafia w tym kawałku, jest nastrojowo przygrywający w tle kontrabas – wybijający rytm dla pozostałych instrumentów (talerze perkusji, syntezator) – nadający całości specyficzne brzmienie nu jazzu.
Black Cap Brotherhood Theme, który dokładnie ilustruje postaci tytułowych złoczyńców i ich przebiegły plan, przejrzany przez naszego bohatera. Tym, co najbardziej do nas trafia w tym kawałku, jest nastrojowo przygrywający w tle kontrabas – wybijający rytm dla pozostałych instrumentów (talerze perkusji, syntezator) – nadający całości specyficzne brzmienie nu jazzu.
O charakterze tej płyty decydują kompozycje wspaniale spajające się z obrazem.
Melodie, choć wydają nam się nieskomplikowane, mają jednak w sobie coś magicznego, nie z tej Ziemi. Jest w nich coś, co wymyka się klasyfikacjom – możemy mówić o dziele oryginalnym, wybijającym się ponad przeciętność. Takim z pewnością jest temat przewodni płyty – The Bottom – zapadający w pamięć już przy pierwszym przesłuchaniu. Niesamowita lekkość towarzyszy tej kompozycji. Tworzą ją pulsujące dźwięki basu dochodzące jakby z oddali oraz rytm wybijany na tamburynie. Całość połączona jest z subtelną elektroniką, delikatny pogłos pięknie się komponuje z szumem wiatru w tle. Odgłosy metalowych strun czy melodycznych gongów przywodzą na myśl skojarzenia z kulturą Dalekiego Wschodu.
Całemu przedsięwzięciu na dobre wyszła ta orientalna mieszanka ze wzbogaconym brzmieniem, dzięki któremu i warstwa wizualna wydała się dużo ciekawsza. Orient nie jest zresztą jedyną inspiracją, jaka towarzyszyła kompozytorowi podczas tworzenia krążka: Dvorak równie sprawnie przywołał ducha „muzyki poważnej” w utworze Clockwise Operetta, którym świetnie pobudza wyobraźnię odbiorcy. Całość zaczyna się od zniekształconych dźwięków syntezatora z cymbałami z akompaniamentem tykającego zegara. Po chwili słyszymy śpiewającego robota, którego emocje udzielają się słuchaczowi tym mocniej, że potęguje je sentymentalna melodia zagrana na fortepianie i skrzypcach, z towarzyszącym w tle fagotem. To wszystko kreśli nam obraz nieco melodramatyczny, przedstawiający nieszczęśliwą postać, porzuconą i walczącą ze swoimi lękami.
Cały album to wyjątkowa paleta muzycznych dźwięków i stylów, które tworzą przestrzeń pełną nostalgii. Prace Dvoraka przez cały czas silnie wpływają na emocje słuchacza. Przykładowo kompozycja The Castle, podzielona na dwa akty. Akt pierwszy to liryczna odsłona zaskakująca już na samym początku dzięki świetnej dobranej partii wiolonczeli i rytmicznego klawesynu. Scena druga zdecydowanie kontrastuje z pierwszą częścią, jest zniekształcona i nieco surrealistyczna. Wszystko zostało sprytnie zaplanowane przez kompozytora i wywołuje w słuchaczu uczucie niepewności i utraconego czasu, z którym nasz bohater zmaga się w jednej z ostatnich lokacji gry.
Prace Dvoraka przez cały czas silnie wpływają na emocje słuchacza.
Niewiele sensu ma szukanie na siłę wad tej produkcji, mogłoby się nawet okazać, że nie ma ich wcale. Soundtrack moim zdaniem nie ma sobie równych w swojej klasie, wybija się ponad standardy oferowane przez twórców muzyki do gier, o czym najlepiej przekonać się słuchając wymienionych utworów. Ucieszyłem się z faktu, że po długim czasie bez oryginalnych produkcji nareszcie mogłem podziwiać tytuł wyróżniający się wśród szeregu innych propozycji. Oprócz tego, że melodie są znakomite same w sobie, są wspaniale dopasowane do uniwersum gry, wykreowanego w szkicach Adolfa Lachmana, przedstawiających surrealistyczny świat maszyn.
Na koniec nasuwa się pytanie, czy „Machinarium” stanie się wyznacznikiem nowych zasad nagrywania ścieżek dźwiękowych do gier. Tego nie jestem pewien, jestem jednak przekonany, że Tomas Dvorak to obiecujący kompozytor, nie ulegający schematom, umiejący stworzyć nastrój przy użyciu niekonwencjonalnych metod. Dzięki takim umiejętnościom wkrótce może stać się jednym z kluczowych twórców muzyki do gier na Zachodzie. Dlatego jeżeli szukasz czegoś odkrywczego a zarazem przyjemnego dla ucha, ten album jest właściwym wyborem.