Jak zapewne wiecie, jestem wielką miłośniczką horrorów, szczególnie tych psychologicznych i niezależnych. Oznacza to, że nie mogłam przejść obojętnie obok najnowszej produkcji włoskiego studia LKA Games, zatytułowanej Martha is Dead. To prawdziwy indykowy unikat, jednak niekoniecznie przeznaczony dla osób o słabych nerwach. Dość powiedzieć, że Sony ocenzurowało wersję gry na PlayStation z powodu niepokojących czy wręcz szokujących scen w niej zawartych. Trochę nie rozumiem takiego posunięcia, gdyż Martha is Dead dedykowana jest dorosłemu odbiorcy. W każdym razie, tytuł ten nie jest dla każdego.
To niskobudżetowa produkcja, jednak jedna z niewielu, które traktują muzykę poważnie.
Martha is Dead opowiada historię młodej kobiety, która traci swoją siostrę bliźniaczkę. Jakkolwiek nie jest to wyłącznie gra o poczuciu straty czy przeżywaniu żałoby, ale również o problemach natury psychicznej. To naprawdę budujące i godne pochwały, że temat zdrowia psychicznego pojawia się w grach coraz częściej, i to nie tylko w niezależnych produkcjach (Visage, The Town of Light), ale także w dużych tytułach (Life is Strange: True Colors). Wspomniana The Town of Light jest pierwszą grą stworzoną przez LKA Games i opowiada tragiczną historię pacjentki szpitala psychiatrycznego podczas drugiej wojny światowej.
Akcja Martha is Dead również toczy się w trakcie drugiej wojny, co ma duży wpływ na wydarzenia w grze, jednak główna bohaterka żyje w świecie iluzji i poczucia winy. Od dzieciństwa znienawidzona i odtrącona przez matkę, jest przekonana że zabiła swoją bliźniaczą siostrę Marthę – tę, którą matka kochała. Nie jest pewna, co jest rzeczywistością, a co nie jest. Te mroczne i surrealistyczne klimaty znalazły odzwierciedlenie również w soundtracku do gry, który jest dla mnie jednym z najciekawiej zaimplementowanych OST w grze wideo.
Najciekawszą część tej ścieżki dźwiękowej stanowi muzyka na licencji.
Połowa głównego soundtracku została skomponowana przez kompozytora o pseudonimie Aseptic Void, który stworzył muzykę również do The Town of Light. Tutaj skomponował kilka melancholijnych oraz dark ambientowych utworów. Refleksyjny fortepian, niepokojące drony, szepty, spowolnione głosy, trzaski dodają atmosfery smutku i napięcia w grze. Druga część soundtracku została napisana i zaśpiewana przez Francescę Messinę, wokalistkę eksperymentującą z różnymi stylami muzycznymi, od disco po muzykę średniowieczną i etniczną. Razem z jej projektem Femina Ridens skomponowała własne utwory, jak również interpretacje takich klasyków jak Ave Maria Schuberta czy O Bella Ciao z serialu Dom z papieru, a także piosenki w stylu retro, które można usłyszeć w umieszczonym w grze radiu.
Jednak najciekawszą część tej ścieżki dźwiękowej stanowi muzyka na licencji – dwie kompozycje wykonane przez duński zespół Between Music, pochodzące z ich projektu Aquasonic. Muzycy wykonują je pod wodą, całkowicie zanurzeni w wielkich akwariach, na zbudowanych przez siebie instrumentach. Jest to niesamowite akustyczne i kompozytorskie doświadczenie, które możemy usłyszeć w grze podczas sekwencji podwodnych. Niestety ostatnio grupa straciła wszystkie instrumenty i sprzęt w związku ze sprawą o odszkodowanie, jednak można ich wspomóc wpłacając pieniądze tutaj.
To jeden z najciekawiej zaimplementowanych OST w grze wideo.
Martha is Dead to niskobudżetowa produkcja, jednak jedna z niewielu, które traktują muzykę poważnie. Cieszy mnie fakt, iż małe studia zwracają uwagę na to, co twórcy gier AAA często traktują jako zło konieczne. Gry takie jak A Plague Tale, To the Moon, What Remains of Edith Finch, Everybody’s Gone to the Rapture, Cry of Fear i wiele innych to przykłady nastawienia, że grafika i wymyślna mechanika rozgrywki nie są najważniejszymi elementami gry wideo. Teraz możemy do listy dodać Martha is Dead i mieć nadzieję, że z czasem coraz więcej deweloperów będzie baczniej zwracać uwagę na muzykę i całą oprawę audio w swoich produkcjach.