Już na samym początku muszę zdradzić, że wcześniej nie miałem do czynienia z cyklem gier Monster Hunter. Dosłownie przespałem generację gier o polowaniu na ogromne monstra przypominające hybrydy dinozaurów, o których czytaliśmy w baśniach na dobranoc. Na szczęście po wielu latach w końcu i mnie świat Monster Hunter pochłonął bez reszty.

Ogłoszenie premiery Monster Hunter Rise wzbudziło niemałe poruszenie oraz ekscytację graczy.

Popularna na całym świecie seria Monster Hunter produkcji japońskiego studia Capcom zdobyła rozgłos szczególnie wśród japońskich nastolatków, którzy pragną wspólnie z rówieśnikami uczestniczyć w polowaniach na wcześniej wspomniane magiczne potwory. Nie wiem, czy deweloperzy to przewidzieli, ale tytuł zyskał ogromną rzeszę fanów także wśród starszych graczy. Ogłoszenie premiery Monster Hunter Rise wzbudziło niemałe poruszenie oraz ekscytację graczy, ponieważ otrzymaliśmy powrót do korzeni i zmieniony o 180 stopni system rozgrywki. Podobny los spotkał oprawę muzyczną, która od zawsze była wizytówką cyklu gier Monster Hunter, gdzie tym razem zrezygnowano z monumentalnych orkiestr symfonicznych o sznycie zachodnich produkcji filmowych na rzecz japońskiego folkloru przywodzącego na myśl legendy z dalekiej Azji.

Ścieżki dźwiękowe do cyklu gier spod znaku Monster Hunter od zawsze stały na wysokim poziomie, czego dowodem są liczne wydawnictwa a także koncerty cieszące się dużym zainteresowaniem wśród społeczności Monster Hunter (World). Zatem nic w tym zaskakującego, że ponownie otrzymaliśmy oprawę muzyczną wartą swojej szczególnej uwagi. Po odpaleniu gry Monster Hunter Rise, lub przesłuchaniu samego albumu, od razu jesteśmy uraczeni aksamitnymi głosami postaci mniszek Minoto oraz Hinoa z przygrywającym w tle delikatnym dźwiękiem shamisenu (Kamura’s Song of Purification). W jednym z udzielonych przez Satoshiego Hori wywiadów kompozytor opowiada, że w rzeczywistości śpiewana przez bohaterki piosenka jest także zaklęciem oczyszczenia, które ma chronić mieszkańców tytułowej wioski Kamura, zaś same słowa zdradzają nam, co na nas czeka w późniejszym etapie gry.

Samych piosenek w grze lub na soundtracku znajdziemy o wiele więcej, najczęściej zostały one wykonane w wymyślonym języku gry Monster Hunter (Lady of Lightning). Nie jest to żadną nowością w branży muzycznej gier, aczkolwiek wykonania wokalistek Izumi Kato oraz Kanae Miyazaki trafiają w serce, a także zagrzewają do niezliczonych starć z potworami. Kolejnym wartym wspomnienia elementem jest współpraca z chórem chłopięcym Froebel Boys’ Choir, którego wykonanie możemy usłyszeć w utworze Meowcenaries. Kompozycja ma charakter radosny, opisujący wyruszenie naszych kocich towarzyszy do udziału w niebezpiecznej misji pozyskania unikatowych surowców.

Muzyka do gry Monster Hunter Rise doczeka się wydania płytowego!

Oprócz tego kompozytor Satoshi Hori przygotował dla nas masę innych muzycznych niespodzianek, w tym bogate instrumentarium (koto, biwa, hichiriki, ryūteki, shime-daiko, kagura suzu) pochodzące z dalekiej Azji. Sama rozpiętość oraz różnorodność utworów jest przeogromna mimo jednej stylistyki muzycznej. Wynika ona głównie z plansz w grze a także pór dnia, ponieważ zarówno w dzień (Forgotten Shrine – Day) jak i w nocy (Forgotten Shrine – Night) zostajemy uraczeni różnorodnymi tematami muzycznymi od żywszych po delikatne melodie, zwiastujące czyhające na naszego bohatera niebezpieczeństwo. W ten oto sposób niekiedy już bogata ilość instrumentów (Kamura Village) zostaje wzbogacona o dodatkowe elementy przywodzące atmosferą Zachód lub Bliski Wschód (Where Dry Sand Fills the Air – Day).

Produkcje spod szyldu Monster Hunter od zawsze skupiały swoją uwagę wokół bestii (Barbarous Beast – Magnamalo), z którymi dane nam jest toczyć niezliczone bitwy. Dlatego bezustannie robiono wszystko, aby muzyka przypisana każdemu z napotkanych przez nas potworów (A Bewitching Dance – Mizutsune) nie tylko była niepowtarzalna, ale kiedy jest potrzeba rozpalała nas do walki (Sanctuary Abandoned by the Gods). W tym wypadku i tutaj nie zabrakło gargantuicznych kompozycji (Cold Blues and Flaming Reds) nagranych z myślą o naszych monstrach. Choć usłyszymy sporą dawkę odgłosów orkiestry symfonicznej, to w dalszym ciągu wiodącymi instrumentami są wcześniej wspomniane dźwięki dalekiej Azji, a także pokaźnego chóru liczącego sobie blisko 25 muzyków.

Zatem spodziewajcie się sporej dawki orientalnych brzmień okraszonych filmowym zacięciem. Satoshi Hori komponując motyw przewodni (Proof of a Hero) do Monster Hunter Rise, podszedł do niego z wielkim pietyzmem, wiedząc jak ważny jest tytułowy utwór dla fanów serii Monster Hunter, czego dowodem jest postawienie na melodię, a także klasyczny styl samego dzieła. Większa część bitewnych utworów posiada własny unikatowy styl przypisany poszczególnym potworom (Phantom of the Deep Forest – Chameleos), dzięki czemu nie tylko z łatwością wbijają się w pamięć, ale też znakomicie podnoszą tempo potyczek.

Na początku z dystansem podchodziłem do pracy Satoshiego Hori.

W tym miejscu warto wspomnieć o dźwiękach fauny i flory w grze, które brzmią jak żywcem wyjęte z otaczającego nas naturalnego środowiska. I nic w tym zaskakującego by nie było, gdyby nie to, że większość dźwięków owadów, ptaków oraz innych zwierząt została w rzeczywistości nagrana na żywo. Tak przynajmniej mówi Kosuke Tanaka, odpowiedzialny za sound design w Monster Hunter Rise. Chciałbym jeszcze wspomnieć o kolaboracji z Tomoyoshim Tsurushinem, który za pomocą muzyki od wielu lat krzewi wśród młodzieży kulturę feudalnej Japonii, grając na instrumencie satsuma biwa, równocześnie recytując poezję. Jego wykonania w formie eposów rycerskich i recytacji buddyjskich mantr możemy usłyszeć przed każdym nowo napotkanym potworem. Szkoda, że nie wrzucono choć jednego utworu na ścieżkę dźwiękową.

Po dziesiątkach godzin spędzonych z grą Monster Hunter Rise mogę śmiało powiedzieć, że nie narzekam na brak doskonałej zabawy w gronie znajomych, a fantastyczne przygotowane melodie tylko dopełniają całość, która uprzyjemnia nam rozgrywkę w trakcie polowań na monstra. Na początku z dystansem podchodziłem do pracy Satoshiego Hori, obecnie mającego na swoim koncie niewielkie dokonania muzyczne, choć pracował m.in. nad muzyką do gry Resident Evil 7. Jednak już po sprawdzeniu wersji demonstracyjnej gry Monster Hunter Rise i przesłuchaniu kilku utworów, momentalnie nabrałem ochoty na zagranie w sam tytuł. Zatem jest to kolejny przykład tego, że muzyka czasem może zachęcić do kupna gry. Dlatego z tego miejsca serdecznie polecam przesłuchanie soundtracku i mam nadzieję do zobaczenia na polowaniu na jedno z niebiańskich stworzeń.

Czytaj więcej:

Redaktor Naczelny

Mariusz Borkowski

Człowiek o ogromnym sercu do muzyki oraz odkrywca niepowtarzalnych dźwięków. Od wielu lat bez wytchnienia dzieli się z innymi swoją bezustanną pasją do melodii z gier wideo.