Ostatecznie nasze przewidywania co do albumów z muzyką do gier opublikowanych w 2020 roku sprawdziły się, a nasza redakcja zapamięta miniony rok bez większych muzycznych zaskoczeń. Dlatego stając przed trudnym wyborem albumu roku, zawsze zadajemy sobie podstawowe pytanie – co jest punktem odniesienia w kwestii typowania soundtracku, któremu mamy przyznać nagrodę?

Nasza redakcja zapamięta miniony rok bez większych muzycznych zaskoczeń.

Odpowiedź może być jedna. Jeżeli w trakcie gry czerpaliśmy ogromną satysfakcję ze słuchania utworów, by jeszcze później do nich wracać także poza samą rozgrywką, oznacza to, że muzyka spełnia swoją podstawową rolę – sprawia przyjemność gdziekolwiek jej słuchamy. Z wielu przyczyn w 2020 roku nie udało nam się ograć kilku gier, dlatego zostaliśmy zmuszeni do sprawdzenia filmów z rozgrywką, które choć trochę pokazały nam zamysł współpracy deweloperów z kompozytorami.

Zanim ujawnimy Wam nasz album roku 2020, w pierwszej kolejności przedstawimy nasze nominacje soundtracków, które według redakcji/współpracowników są najbliżej zdobycia tego tytułu. Każdy z nas w kilku słowach umotywował wybór konkretnego soundtracku.


Hades – Darren Korb (recenzja)

Za każdym razem pozytywnie zaskakują naszą redakcję gry studia Supergiant Games, w szczególności zaś ścieżki dźwiękowe przygotowywane przez Darrena Korba (wywiad). W przypadku muzyki do gry Hades nie jest inaczej. Niemniej jednak kompozytor poszedł o krok dalej serwując nam tym razem wręcz ognisto-rockowe brzmienia pochodzące wprost z czeluści rozpalonego piekłem podziemia. Prawdziwa gratka dla miłośników mocnych gitarowych riffów, a także nieco delikatnych melodii wprawiających słuchacza w stan psychicznego ukojenia nerwów.


Ori and the Will of the Wisps – Gareth Coker (recenzja)

Kiedy po raz pierwszy dwa lata temu w trakcie Game Music Festival usłyszałem premierowo muzykę do Ori and the Will of the Wisps, od razu wiedziałem, że czeka nas emocjonalny rollercoaster okraszony magicznymi dźwiękami. Gareth Coker pisząc muzykę do kontynuacji gry świadomie wybrał podobną estetykę, którą już wcześniej było słychać przy Ori and the Blind Forest (recenzja). Jest magicznie, nastrojowo, a czasami nawet mroczno, wszystko by wzbudzić wśród graczy niezapomniane emocje oraz wspomnienia.


Streets of Rage 4 – Olivier Deriviere, Yuzo Koshiro, Motohiro Kawashim etc. (recenzja)

Musiało minąć 26 lat, by po raz kolejny dane nam było wcielić się w bohaterów gry Streets of Rage – klasycznego cyklu gier z gatunku „beat ‘em up”, znanego do dziś z ponadczasowej rozgrywki oraz elektronicznej muzyki klubowej. Mimo że udział Yuzo Koshiro w projekcie był niewielki, to każdy z utworów jest na wagę złota. Francuskie studio deweloperskie Lizardcube i pozostali producenci raz jeszcze spełnili oczekiwania nie tylko graczy, ale także pasjonatów muzyki, dla których soundtrack do Streets of Rage 4 na długo pozostanie na listach spotify, zwłaszcza fanów muzyki do gier wideo.



Hades – Darren Korb

Wszyscy święci balują w niebie. A w piekle słuchają tego, co wykreował Darren Korb. Bogowie olimpijscy musieli być bardzo muzykalni, skoro pozwolili mu stworzyć tak różnorodną muzykę pod kątem nie tylko stylistycznym, ale też instrumentalnym. W efekcie otrzymaliśmy soundtrack z jednej strony melancholijny, a z drugiej ostry niczym brzytwa. Nawet jeśli ktoś nie grał w Hadesa, z miejsca rozpozna styl Korba. Dzieło przez duże „D”.


Streets of Rage 4 – Olivier Deriviere, Yuzo Koshiro, Motohiro Kawashim etc.

Minęło wiele, naprawdę wiele lat odkąd usiadłem po raz ostatni do beat‘em upa z prawdziwego zdarzenia. Tyle samo czasu minęło, odkąd ostatni raz bujałem się w rytm muzyki z „klepacza po maskach”. Streets of Rage powrócił po ponad 20 latach w wielkim stylu, dostarczając soundtrack inspirowany dźwiękami z lat mojego dzieciństwa. Według Spotify dzieło Kawashimy, Shimomury, Fujity, Yamagishiego oraz Deriviere’y towarzyszyło mi przez większość 2020 roku. Trudno się dziwić.


Final Fantasy VII Remake – Nobuo Uematsu, Masashi Hamauzu, Mitsuto Suzuki etc. (recenzja)

Tak, pamiętam, co o tej muzyce pisałem w recenzji – że jest ona mocno wyeksploatowana. Jednak gdyby na chwilę przymknąć na to oko, to zobaczymy, że ekipa z Masashim Hamauzu na czele wykonała kawał fantastycznej roboty, dostarczając solidny soundtrack, który zadowoli zarówno fanów oryginału, jak i świeżych w temacie. Bardzo wierne odwzorowanie dzieła Nobuo Uematsu z kilkoma nowościami.



2020 okazał się być może nie najgorszym rokiem, ale z pewnością najnudniejszym. Bo niby w branży się zadziało. Gier wyszło sporo, dobrych soundtracków również, ale nowatorskich… null. Przynajmniej ja nie trafiłem na żaden takowy. Oczywiście najpewniej postawiłbym na Hades Darrena Korba, ale nie miałem okazji w niego zagrać. Dlatego rok 2020 zapamiętam bez większych muzycznych zaskoczeń.

DOOM Eternal – Mick Gordon, Bobby Prince

Mick Gordon starał się mocno przebić osiągnięcie, jakim był soundtrack do Dooma 2016, ale mimo najszczerszych chęci, ambicji i wciągnięcia w projekt masy utalentowanych artystów… przestrzelono. Są miejsca, gdzie miks siada, są też takie, gdzie implementacja jest słyszalnie podstawowa, a i sam soundtrack sprawia wrażenie przesadnie bogatego. „Zbyt wiele nut”, jak powiedział Kaiser do Mozarta, w tym wypadku jednak wydaje mi się to efektem jakiegoś pośpiechu, albo złego zarządzania czasem. Jakby Mick miał dużo więcej czasu na wycyzelowanie Dooma, a przy Eternalu coś mu to uniemożliwiło.


Ori and the Will of the Wisps – Gareth Coker

Gareth Coker nie zawiódł. Nowy Ori to sporo nowej treści, jednocześnie idealnie dopasowującej się z poprzedniczką. Mamy nawiązania w partyturze i instrumentacji, ale bez ordynarności. To nadal jeden z najlepszych soundtracków w historii, ale wciąż tylko kontynuacja. Zaskoczeń nie zabrakło, ale nie wracałem do słuchania tak jak przy Blind Forest.


Assassin’s Creed Valhalla – Jesper Kyd, Sarah Schachner, Einar Selvik (recenzja)

Ach, Ubi… gdybyście nie mieli refleksu Internet Explorera, to mielibyśmy soundtrack dekady. Gdyby w latach 2013-2016 wyszedł Asasyn w klimatach nordyckich z muzyką Jespera Kyda, Sary Schachner i Wardruny, do dzisiaj rozpływałbym się nad pięknem tej ścieżki dźwiękowej. Teraz temat jest już tak przesycony, że ciężko mi się zmusić do ponownego wkroczenia w skrytobójczy świat.



The Pathless – Austin Wintory

Jestem dość umiarkowaną miłośniczką twórczości tego kompozytora, jednak ścieżka dźwiękowa do The Pathless rozłożyła mnie na łopatki. Piękne ludowe opowieści skomponowane z użyciem tradycyjnych instrumentów i technik wykonawczych to dla mnie najwybitniejszy soundtrack Austina Wintory’ego.


The Dark Pictures Anthology: Little Hope – Jason Graves

Jason Graves po raz kolejny udowodnił, że horror to jego specjalność. Little Hope OST jest jeszcze bardziej interesujący i przerażający niż poprzednia odsłona antologii The Dark Pictures. Ten soundtrack doskonale oddaje duszny i niepokojący klimat średniowiecznych i późniejszych polowań na czarownice oraz manifestacji ofiar tego bestialskiego procederu.


Ex aequo Amnesia: Rebirth – Mikko Tarmia i Visage – Jonathan Wachoru

Na koniec chciałabym zwrócić uwagę na dwie niezależne gry z niewielkich studiów. Obie mają niepokojące ambientowo–abstrakcyjne soundtracki. Najnowsza Amnesia to wypadkowa twórczości Mikko Tarmii dla poprzednich gier Frictional Games, wzbogacona o pierwotne brzmienie pustyni, zaś Visage to czysty dysonans i napięcie, piękne odniesienie do klasyki horroru.



Ori and the Will of the Wisps – Gareth Coker

Zdecydowanie jest to mój faworyt do tytułu soundtracku roku. Piękno, urzekająca głębia utworów oraz sposób, w jaki oddziałują na słuchacza idealnie komponuje się z tym, co widzimy na ekranie.


DOOM Eternal – Mick Gordon, Bobby Prince

Kolejna porcja badassowych riffów i miażdżącej czaszki elektroniki. Muzyka jest tutaj drugim bohaterem, bez którego Doom, świetny w swojej gameplayowej formie, nie byłby tak mięsisty i smakowity.


Cyberpunk 2077 – Marcin Przybyłowicz, P.T. Adamczyk, Paul Leonard-Morgan

Gra co prawda miała premierę pod koniec 2020 roku, jednakże sposób w jaki soundtrack został napisany z miejsca zdobył moje uznanie. Słucha się go przyjemnie – miejscami luźno wiążę go w głowie z wyżej wymienionym Doomem, ale w moim odczuciu to tylko komplement.



Vampire: the Masquerade – Shadows of New York – Resina

Resina świetnie zinterpretowała fabułę i mroczną otoczkę klanów Wampira Maskarady. Muzyka pięknie akompaniuje visual nowelę, pozwoliła mi zanurzyć się w rozterkach bohaterki i sprawnie podtrzymała mnie w pełnym niepokoju „Świata Ciemności”.


Ori and the Will of the Wisps – Gareth Coker

Gareth Coker ponownie poprowadził mnie przez muzyczną opowieść. To, co kompozytor stworzył do gry, to niezależna, piękna historia dla uszu. Melodie Oriego są dla mnie zdecydowanie najpiękniejszymi w 2020 roku.


Cyberpunk 2077 – Marcin Przybyłowicz, P.T. Adamczyk, Paul Leonard-Morgan

Długo wyczekiwałem, żeby usłyszeć brzmienie Night City w roku 2077 i się nie zawiodłem! Kompozycja syntezatorów nadal powoduje u mnie dreszcze i długo jeszcze nie opuści moich głośników.



Czytaj więcej:

Redaktor Naczelny

Mariusz Borkowski

Człowiek o ogromnym sercu do muzyki oraz odkrywca niepowtarzalnych dźwięków. Od wielu lat bez wytchnienia dzieli się z innymi swoją bezustanną pasją do melodii z gier wideo.