Od jakiegoś czasu śledzę brytyjskiego artystę ukrywającego się pod pseudonimem Brassica. Muzyk dość odważnie łączy różne gatunki, głównie muzyki elektronicznej z funkiem czy rockiem. Toteż nie zaskoczył mnie fakt, że nie tak dawno artysta napisał soundtrack do gry Okinawa Rush. Czy Brassica sprostał zadaniu i napisał oryginalny soundtrack, który dobrze komponuje się z rozgrywką? Odpowiedź nie jest jednoznaczna.
Brassica trochę pogubił się w eksperymentowaniu, tracąc spójność ścieżki dźwiękowej.
Wydana w październiku 2021 roku Okinawa Rush to pikselowa, mocno inspirowana grami automatowymi naparzanka pokroju Final Fight. W grze wcielamy się w jedną z trzech postaci, które muszą przeciwstawić się złowrogiemu klanowi Czarnej Modliszki. Ot klasyczna arcade’owa fabuła. Ekran tytułowy wita gracza bardzo ładną grafiką, która bije po oczach stylistyką gier początku lat 90. Towarzyszy temu główny motyw muzyczny Varnish, który to właśnie przykuł moją uwagę najbardziej. Motyw wspaniale pokrywa się z menu gry, nadając mu egzotyczno-sentymentalny charakter. Delikatne syntezatorowe pady zlewają się wpadającym w ucho beatem oraz instrumentami dalekiego wschodu.
Mimo retro oprawy wizualnej, artysta nie zdecydował się jednak stworzyć w pełni soundtracku inspirowanego muzyką 16-bitową, choć pojawiają się one dość sporadycznie. Większość ścieżki dźwiękowej artysta jednak poświęcił na eksperymentowanie z pokrewnymi gatunkami muzyki elektronicznej, które podobnie jak Varnish nadal budzą pewnego rodzaju nostalgię. Może to wynikać z faktu, że momentami muzyka w Okinawa Rush brzmi bardziej jak album synthpopowy aniżeli muzyka do gry, a to ma swoje zalety, choć i tworzy pewne problemy. Brassica bowiem stąpa po cienkim lodzie, eksperymentując z gatunkami, nadając grze albo 16-bitowo/orientalnego stylu, albo wrzucając (czasem trochę na siłę) nowocześniejsze elektroniczne beaty.
I tak, soundtrack ma na swoim koncie utwory takie jak Storm, Rivers of Doom czy Sunset, które wspaniale wpisują się w arcade’ową oprawę wizualną. Dla kontrastu jednak utwór Stage 2B brzmi niczym wyjęty z albumu A Broken Frame zespołu Depeche Mode. Mission Clear pasowałby równie dobrze w Shadow Warrior, a Cherry Blossom jako dodatkowy utwór w grze Last Ninja z Commodore 64. I choć we wszystkich utworach czuć gdzieś tam styl artysty, to odniosłem wrażenie, że Brassica trochę pogubił się w eksperymentowaniu, tracąc spójność ścieżki dźwiękowej.
Soundtrack Okinawa Rush nie jest zły. Lubię do niego wracać
Soundtrack Okinawa Rush nie jest zły. Lubię do niego wracać i bardzo przyjemnie słucha się go jako albumu. Jest oryginalny, odważny i nostalgiczny na wielu etapach, gdyż przywodzi na myśl nie tylko muzykę 16-bitową, lecz również muzykę elektroniczną lat 90. Traktując go jednak jako dedykowaną ścieżkę muzyczną do gry odniosłem momentami wrażenie, że w tle przygrywa mi losowa playlista muzyki elektronicznej sprzed kilku dekad, aniżeli dedykowany soundtrack. Niemniej chciałbym, żeby Brassica stworzył w przyszłości jeszcze jakiś soundtrack, tym razem jednak może do czegoś, co bardziej wpasuje się w jego eksperymentalną naturę.