Nie wiem, jak Wy, ale ja nie należę do fanów gier strategicznych, choć wychowałem się na wielu niedoścignionych klasykach (Command & Conquer, Warhammer: Dark Omen). Ponadto zawsze miałem problem z oprawami dźwiękowymi do produkcji z tego gatunku, bo z jednej strony otrzymywaliśmy mieszankę różnych stylów muzycznych, a z drugiej momentami przyprawiały one o ból głowy spowodowany kakofonią. Na szczęście z biegiem lat, w miarę postępu technologicznego do naszych rąk nareszcie zaczęły trafiać przemyślane strategie – nie tylko pod względem rozgrywki, lecz także samej muzyki.
Mimo miniaturowej formy aż chciałoby się usłyszeć w pełnej krasie ścieżkę dźwiękową.
Jak zatem na tle wielu świetnych strategii wypadła długo oczekiwana przez posiadaczy konsoli Nintendo Switch kolekcja Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp? Pewnie większość z Was zna już odpowiedź. Produkcja niezastąpionego studia WayForward z ogromnym szacunkiem i pietyzmem oddała cześć kodowi źródłowemu, dostarczając możliwie jak najlepszą, odrestaurowaną serię kieszonkowych, a zarazem komiksowych działań militarnych. A wszystko to polane zostało lukrem, by odciągnąć uwagę gracza od faktu, że ma do czynienia z miniaturową wojną toczoną pomiędzy zmyślonymi mocarstwami.
Jedno jest pewne: Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp mimo ciągnących się godzinami kampanii nie straciło na swoim uroku, jeśli chodzi o grywalność, a wręcz zyskało na nowych mechanikach. Niestety nie mogę już tego samego powiedzieć o oprawie graficznej, która choć powierzchownie dobrze się prezentuje – szczególnie w zakresie komiksowego przedstawienia postaci oraz przerywników filmowych – to reszta jest wykonana po prostu poprawnie. Pokusiłbym się o słowo, że nawet stylizacją przypomina niejedną produkcję mobilną. Zabrakło mi tutaj uroku rozpikselowanych postaci oraz samych map pochodzących z kodu źródłowego, ale to już kwestia indywidualnego podejścia – kto co sobie życzy.
Jeśli idzie o oprawę audio, to muszę przyznać, że mimo niewielu zmian w stosunku do oryginału nie otrzymaliśmy zbyt wielu nowości. Owszem, kompozytorzy (Michaela Nachtigall, Tommy Pedrini) odpowiedzialni za utwory do Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp pochylili się nad oryginalnymi tematami i korzystając z okazji, podarowali im nowe życie w postaci różnogatunkowych aranżacji. Kiedy trzeba, mocno wybrzmiewa gitara basowa, która jest znakiem rozpoznawczym cyklu Advance Wars. Podobnych momentów w obu odsłonach serii jest o wiele więcej. Wystarczy na chwilę zatrzymać się, by usłyszeć bogatą paletę instrumentów, przywodzącą na myśl gatunki muzyczne z pogranicza jazzu i progresywnego rocka.
Wszystkiego jest więcej, lepiej i daje jeszcze więcej radochy.
Soundtrack do Advance Wars 1+2: Re-Boot pozytywnie mnie zaskoczył. Mimo miniaturowej formy aż chciałoby się usłyszeć w pełnej krasie ścieżkę dźwiękową, która pewnie nigdy nie ujrzy światła dziennego w formie cyfrowej, a co dopiero na nośniku fizycznym. Choć nie jest to może muzyka z wysokiej półki, to jednak została skrojona na potrzeby tej produkcji i na pewno pasuje pasuje do jej formy dla celów Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp. Sympatycy obu tytułów docenią, zaś nowa widownia może przejść obojętnie.
Przed nami ostatnia podróż z kryształową muzyką do sagi Final Fantasy. Tym razem omawiamy ścieżki dźwiękowe do części od X do XVI. Nie zabraknie anegdot z procesu powstawania utworów ani zakulisowych historii, które miały wpływ na kształt serii. Jak zawsze więcej
Mortal Kombat przyzwyczaił nas do tego, że nawet tak prosty i stary koncept jak bijatyka może z każdą kolejną częścią przechodzić ewolucję i odkrywać siebie na nowo. Właściwie od czasu MK 9 poprzez MK X aż po MK 11 otrzymywaliśmy więcej, więcej
Prezentowanie w materiałach promocyjnych Sea of Stars nazwiska Yasunori Mitsudy — autora muzyki m.in. do Chrono Trigger i Chrono Cross — było zgrabnym chwytem marketingowym, który miał zapewne na celu przyciągnąć do gry fanów klasycznych jRPG. Jakież musiało być więcej
Produkcje Nintendo pod względem oprawy audio od zawsze stały na wysokim poziomie, z nielicznymi tylko wyjątkami. Era konsoli Super Famicom (SNES) dostarczyła nam wiele ikonicznych ścieżek dźwiękowych, które do dziś mają ogromną rzeszę odbiorców. Nic zatem więcej