Rage i Borderlands to pozycje wydane niemal w tym samym okresie, bo na przełomie 2009 i 2010 roku. Obydwie gry podjęły się tego samego zadania, by przedstawić postapokaliptyczny świat rywalizując ze sobą, która z nich zrobi to lepiej. Od ich premier minęło ponad 12 lat, a obydwie gry doczekały się kontynuacji. No to kolacja zjedzona, dania przetrawione i popite trunkiem. Nadszedł czas by na spokojnie usiąść i przeanalizować muzykę obydwu serii. Która z nich okazała się lepsza?
Rage i Borderlands mają zupełnie inne podejście do narracji muzycznej fabuły.
Na początek kilka słów o Borderlands. Choć większość muzyki do wszystkich trzech odsłon tej serii napisał Jesper Kyd, to do tej ostatniej zaangażowanych zostało kilka dodatkowych nazwisk. Michael McCann, Raison Varner, oraz Finishing Move; każdy z nich odpowiedzialny był za inną sekcję gry. Fabuła, a wraz z nią soundtrack, podchodzą do tematu postapokaliptycznego z dystansem. Lekkie gitarowo elektroniczne motywy przewijają się przez całą trylogię, nadając muzyce spójności, a kompozytorzy odważnie bawią się gatunkami, czego przykładem jest chociażby wydany osobno soundtrack z sezonowego eventu Revenge of Cartels wspomniany przeze mnie w artykule o New Retro Wave. Podsumowując, muzyka wspaniale zlewa się z rozgrywką i z perspektywy czasu nie zestarzała się ani trochę.
Po drugiej stronie mamy muzykę serii Rage. Do części pierwszej napisał ją Rod Abernethy, a do jej kontynuacji zabrał się kolektyw kompozytorów Andreas Kinger, Johan Nilsson, Eirik Røland i Jukka Rintamäki. Obydwa tytuły mają zupełnie inne podejście do narracji muzycznej fabuły. Muzyka w pierwszej odsłonie to głównie orkiestrowe brzmienia, podczas gdy część druga to głównie „brudne” elektroniczne dźwięki, przeplatane z gitarowymi riffami. Czy taki zabieg wyszedł serii na dobre, aby móc stanąć w szranki z Borderami?
Nie wiem, czy jest sens owijać w bawełnę, więc sypnę prosto z mostu: soundtrack pierwszej części Rage jest po prostu zły. Sama rozgrywka jak i muzyka pozbawione są jakiegokolwiek charakteru. Gra nie może się zdecydować, w którą stronę poprowadzić narrację, czy podejść do tematu bardziej na luzie, czy może jednak dać jej nieco powagi i dramaturgii. Muzyka, a właściwie te kilka orkiestrowych utworów posklejanych na wirtualnych instrumentach zupełnie nie trzymają się całości i nie radzą sobie z prowadzeniem szczątkowej narracji. Aż chce się zadać pytanie czy twórcy gry wzięli kogoś z ulicy, kto nakłamał w CV, że umie w muzykę? Niestety nie i chciałoby się oczekiwać czegoś więcej od Roda Abernethy’a. Jednym plusem są tu tylko utwory w początkowej i końcowej cutscence, które brzmią ładnie, choć nijak mają się do reszty. I choć Rage 2 wyciągnął wszystkie możliwe wnioski i muzyka naprawdę bardzo dobrze spaja się z rozgrywką nadając jej oryginalnego stylu, to jednak niesmak pozostał i mimo wszystko nadal nie jest to poziom, jaki zaprezentowali kompozytorzy Borderlands.
Nie chcę pisać, że Rage 2 to tani klon Borderlands, gdyż bawiłem się przy tym tytule dobrze, jednak zdecydowanie wolę wracać do twórczości Jespera Kyda i pozostałych artystów pracujących przy tej serii. Tym samym, mam nadzieję, że Rod Abernethy pozbierał się po bolesnym nokaucie, a ekipa pracująca nad Rage 2 stworzy jeszcze jakieś ciekawe soundtracki, bo potencjał jest. Być może jeśli Rage 3 kiedykolwiek powstanie, będzie mi dane napisać pozytywną recenzję muzyki godnej konkurowania z muzyką Borderlands.
Kiedy Jason Graves w 2006 roku rozpoczynał pracę nad soundtrackiem do Dead Space, nie śniło mu się nawet, że w niedługim czasie stanie się częścią wielkiego przedsięwzięcia, zaś jego nazwisko będzie odtąd najbardziej kojarzone z tą serią gier. Pierwszy więcej
Baldur’s Gate to gra mojego pokolenia. Wrota Baldura były wówczas przełomem, jakiego doświadczyli wszyscy posiadacze pecetów w latach 90. ubiegłego wieku. Od tej gry zaczął się złoty wiek RPG-ów, którego przypieczętowaniem jest wydana niedawno część trzecia. więcej
Bo jak inaczej możemy mówić o muzyce do filmu The Super Mario Bros skomponowanej przez samego Briana Tylera? Nie zrozumcie mnie źle, kompozytor spełnił oczekiwania swoich fanów, a co więcej – pozyskał nowych zwolenników. Brian Tyler coś więcej
Jakie były początki kwadratowych pikseli? Co wyjątkowego dało się usłyszeć w kryształowej muzyce do pierwszych odsłon Final Fantasy? Na ten i wiele innych tematów rozmawiamy w znakomitym gronie, szukając odpowiedzi, jak w rzeczywistości wyglądała muzyczna odyseja serii więcej