O Planet of Lana dowiedziałem się przypadkiem na jednym z portali społecznościowych. Gra od razu przykuła moją uwagę przepiękną i niezwykle miodną, pixel-artową grafiką oraz niezwykle prostym, lecz wpadającym w ucho motywem muzycznym. Z wypiekami śledziłem postępy studia, czytając wszystkie nowinki, a wiadomość, że muzykę do gry napisze Takeshi Furukawa, jeszcze bardziej rozpaliła mój entuzjazm. I tak pod koniec maja nadszedł dzień, kiedy mogłem rozsiąść się wygodnie na kanapie i zanurzyć w tym wyczekiwanym przeze mnie tytule. Dziś zabiorę Was w podróż po Planecie Lany.
Z każdą dalszą minutą rozgrywki dynamiczna fabuła powodowała, że muzyka nie przestawała bawić się moimi emocjami.
Zacznijmy od samej gry i tego, że jest ona (niestety) dość krótka, bo samo przejście zajęło mi niespełna 5 godzin. To jednak wystarczyło, by upchnąć w nią pełnoprawny, niemal godzinny soundtrack. Początkowy utwór Progeny przywiódł mi na myśl motyw Thomasa Newmana do filmu „American Beauty”. Bardziej ze względu na dobór instrumentów i kilku pierwszych nut aniżeli całego soundtracku, gdyż dalsza część muzyki Planet of Lana to już inna historia – ale o tym za chwilę. Gra wspaniale bawi się zarówno motywem przewodnim, jak i dźwiękami, które współgrają z soundtrackiem. Dla przykładu, nasi wrogowie, komunikując się z „centralą”, wygrywają krótką melodię, która nawiązuje do głównego motywu. Ponadto podczas naszej podróży natkniemy się na logiczne minigierki muzyczne, również nawiązujące do ścieżki muzycznej. Sam fakt, że w tak krótkiej grze udało się upchnąć tyle wspaniałych pomysłów, zasługuje na wyróżnienie Takeshiego Furukawy oraz zespołu studia Wishfully.
Muzyka jednak nie posiłkuje się wyłącznie pierwszym utworem, a jego niezwykła melodyjność wspaniale opisuje zarówno relacje pomiędzy Laną i jej towarzyszami, jak i trudnościami, jakie bohaterka napotyka podczas podróży. I tak, sielankowy nastrój Progeny radykalnie zmienia się wraz z nadejściem Invasion. Tu muzyka mocno przypomniała mi utwór The Demon God z animacji Księżniczka Mononoke Hayao Miyazakiego. I choć postaram się unikać dalszych porównań muzyki Furukawy z twórczością Hisaishiego, to zwyczajnie nie sposób oprzeć się pokusie, by przynajmniej o tym wspomnieć. Skojarzenia te są bowiem wywoływane głównie przez dość podobne melodie oraz użycie takich instrumentów jak: fortepian, klarnety, fagoty czy smyczki. Nie omieszkam też dość ogólnikowo stwierdzić, że cała gra była dla mnie połączeniem Horizona z Księżniczką Mononoke.
Z każdą dalszą minutą rozgrywki dynamiczna fabuła powodowała, że muzyka nie przestawała bawić się moimi emocjami. Sielankowy początek, a następnie mroczny, dramatyczny Invasion dość szybko zastąpiony został serią melancholijnych utworków, takich jak Peculiar Encounter i Meet Mui. A to wszystko tylko po to, aby kilka minut później znów zagrać na moich emocjach, podsuwając mi pod nos dozę niepewności utworem Scout Bot. I tak przez następne parę godzin aż do końca gry. A ponieważ nie jest ona zbyt trudna, dość szybko zacząłem ją traktować jak interaktywny film, co zdecydowanie pomogło mi w zanurzeniu się w fabule i jej oprawie audiowizualnej.
Gra wspaniale bawi się zarówno motywem przewodnim, jak i dźwiękami, które współgrają z soundtrackiem.
Jeśli jeszcze kogokolwiek do końca nie przekonałem do zapuszczenia się w muzyczny świat Furukawy, to dodam, że kompozytor we współpracy z Siobhan Wilson postanowił wpleść w soundtrack piosenki. Te genialnie wypełniają interaktywne cutscenki oraz spinają całość ścieżki muzycznej.
Planet of Lana to ukryty diament wśród gier wydanych w tym roku. Jego soundtrack jest albumem, którego wspaniale się słucha jako osobne dzieło. Osobiście jednak polecam wpierw przejść grę dla jeszcze lepszej immersji. Jeśli już teraz miałbym głosować na najlepszy niezależny soundtrack do gry 2023 roku, stawiałbym w ciemno na Planet of Lana, bo jest to jak dotąd najlepsza produkcja, w jaką dane mi było zagrać. Gratulacje dla studia Wishfully oraz Takeshiego Furukawy, gdyż jego dotychczasowa twórczość do gier łaskocze moje gusta muzyczne.
Oto nadszedł. Trzeci Doom z serii rozpoczętej w 2016 roku. Nowa wariacja na temat tej samej formuły. Jednych zachwyci, drugich niekoniecznie. Ja jestem gdzieś pomiędzy. Fabularnie to prequel „Dooma 2016”, a więc wcielamy się w dużo młodszego Slayera i bierzemy więcej
Hypetrain to zjawisko polegające na wskoczeniu w trend i pozytywnym nakręceniu się na jakąś rzecz (np. grę lub film) na długo przed jej premierą. W dobie wszechobecnych przecieków, zwiastunów i szeroko pojętego marketingu jesteśmy bombardowani mającymi nas nakręcić treściami. Często więcej
Gry FromSoftware to już nie tylko gry – to styl życia. Kochasz je albo rzucasz padem o ścianę (czasem jedno i drugie), ale jedno jest pewne: nie da się przejść obok nich obojętnie. Tajemniczość, jaką studio otacza swoje produkcje, zostawia więcej
Sprzedaż ostatniej odsłony serii Final Fantasy, czyli Final Fantasy VII Rebirth, dowodzi, że chcemy częściej zagłębiać się w to uniwersum. A jak robić to lepiej niż poprzez doznania muzyczne na żywo? Koncert zadebiutuje w Polsce już 6 więcej
Uniwersum „Xeno” jest fascynujące. Historie, jakie opowiada, i pytania, które zadaje od samego początku, popychają bardziej dociekliwych graczy w stronę filozofii i psychologii. Rozgrywka od najstarszych iteracji pełna jest eksperymentów i poszukiwania jak najciekawszych rozwiązań, a muzyka…Muzyka więcej
Jak za pomocą muzyki opisać tułaczkę ludzkości pośród gwiazd? Yasunori Mitsuda wraz z pozostałymi kompozytorami wiele lat temu rozpoczął swoją muzyczną podróż po niezbadanych rejonach galaktyki, okraszając dźwiękami do gier studia Monolith Soft nie tylko zagładę więcej