W dzisiejszej recenzji podaję przepis na pyszny Prodeus:
– garść potworów z Duke Nukem 3D;
– szczypta atmosfery map z Quake i Quake 2;
– tuzin broni i kolejna porcja potworów, tym razem z oryginalnego Dooma;
– odrobina dynamiki Doom Eternal.
Całość zalać twórczością Andrew Hulshulta, odstawić na 4 godziny rozgrywki i gotowe. Do tego jeszcze kilka ciekawostek na temat muzyki, gdyż jest to dodatek, bez którego danie nie będzie smakować tak samo. Na przykład to, że Hulshult znany jest ze współpracy z 3D Realms oraz id Software, stąd bardzo dobrze wczuł się w atmosferę gry.
Muzyka do Prodeus jest taka, jaka być powinna w grze, która oddaje hołd strzelankom z końca poprzedniego stulecia.
Choć soundtrack garściami czerpie inspiracje z muzyki do Dooma, to moim pierwszym skojarzeniem był jednak album Trenta Reznora z pierwszej odsłony Quake. Tam ambient mruczał w tle, zapraszając gracza do mrocznej wędrówki. Nie inaczej jest w Prodeus, gdzie losowo odgrywane ambienty w menu głównym kulają się po głośnikach, definiując od początku charakter zarówno muzyki, jak i samej rozgrywki. Z pierwszym poziomem mroczna i powolna atmosfera snuje się za graczem, czeka na odpowiedni moment, by na końcu strzelić w niego czymś mocniejszym.
A na to nie trzeba długo czekać. Bowiem gdy do rąk gracza trafia pierwsza porządna giwera, adaptacyjny soundtrack uderza swoją agresywną stroną, idąc w kierunku ostatniej odsłony Dooma. Od tego momentu jest już tylko ciekawiej. Przez pierwsze kilka poziomów mroczne ambienty wspaniale przeplatają się z ciężkimi metalowymi wstawkami. I to właśnie one definiują charakter całej gry.
Podczas walki kompozytor sięgnął po cięższe brzmienia, mocno inspirowane takimi tytułami jak Doom czy Quake 2.
W soundtracku znajdziemy nie tylko wspomniany ambient, lecz także mniej lub bardziej powolne, nastrojowe utwory, które przywołują na myśl strzelanki pokroju Duke Nukem 3D. Przechodząc poziom „Genesis”, miałem nieodłączne wrażenie, że grający w tle motyw Nether to nawiązanie do twórczości Bobby’ego Prince’a i Lee Jacksona. Nie mógłbym też nie wspomnieć o takich poziomach jak „Descent” czy „Marksman”, gdzie melodie wręcz pchają gracza do przodu, nadając planszom dynamiki oraz dramaturgii. Pulsujące elektroniczne brzmienia, przeplatane z instrumentami orkiestrowymi nierzadko przywodzą także na myśl twórczość Vangelisa, dorzucając do oprawy muzycznej kolejną dawkę retro nostalgii.
A jak się ma muzyka podczas potyczek? Tu kompozytor sięgnął po cięższe brzmienia, mocno inspirowane takimi tytułami jak Doom czy Quake 2. Są to głównie ostre gitarowe riffy, nierzadko przeplatane epickimi chórami oraz dynamiczną perkusją. A wszystko to po raz kolejny zalane elektronicznymi instrumentami, które nieustannie nawiązują do wolniejszych momentów w grze, kiedy to robimy sobie przerwę od siekania kolejnej hordy przeciwników. I choć podczas gry kilkakrotnie zdarzyło mi się pomyśleć: „kurczę, gdzieś już to słyszałem”, to mimo wszystko nie brzmi to jak odgrzewany kotlet, a bardzo podobne danie, podane w innej odsłonie.
Andrew Hulshult zaserwował graczom wspaniałą ucztę muzyczną.
Muzyka do Prodeus jest taka, jaka być powinna w grze, która oddaje hołd strzelankom z końca poprzedniego stulecia. Jest to soundtrack dynamiczny, mroczny, pełen oldschoolowo brzmiących padów, przeplatających się z gitarowymi riffami i ostrymi syntezatorami – w zależności od tego, co dzieje się na ekranie. Andrew Hulshult zaserwował graczom wspaniałą ucztę muzyczną, którą szczególnie polecam fanom boomer shooterów szukającym nutki nostalgii.
Oto nadszedł. Trzeci Doom z serii rozpoczętej w 2016 roku. Nowa wariacja na temat tej samej formuły. Jednych zachwyci, drugich niekoniecznie. Ja jestem gdzieś pomiędzy. Fabularnie to prequel „Dooma 2016”, a więc wcielamy się w dużo młodszego Slayera i bierzemy więcej
Hypetrain to zjawisko polegające na wskoczeniu w trend i pozytywnym nakręceniu się na jakąś rzecz (np. grę lub film) na długo przed jej premierą. W dobie wszechobecnych przecieków, zwiastunów i szeroko pojętego marketingu jesteśmy bombardowani mającymi nas nakręcić treściami. Często więcej
Gry FromSoftware to już nie tylko gry – to styl życia. Kochasz je albo rzucasz padem o ścianę (czasem jedno i drugie), ale jedno jest pewne: nie da się przejść obok nich obojętnie. Tajemniczość, jaką studio otacza swoje produkcje, zostawia więcej
Sprzedaż ostatniej odsłony serii Final Fantasy, czyli Final Fantasy VII Rebirth, dowodzi, że chcemy częściej zagłębiać się w to uniwersum. A jak robić to lepiej niż poprzez doznania muzyczne na żywo? Koncert zadebiutuje w Polsce już 6 więcej
Uniwersum „Xeno” jest fascynujące. Historie, jakie opowiada, i pytania, które zadaje od samego początku, popychają bardziej dociekliwych graczy w stronę filozofii i psychologii. Rozgrywka od najstarszych iteracji pełna jest eksperymentów i poszukiwania jak najciekawszych rozwiązań, a muzyka…Muzyka więcej
Jak za pomocą muzyki opisać tułaczkę ludzkości pośród gwiazd? Yasunori Mitsuda wraz z pozostałymi kompozytorami wiele lat temu rozpoczął swoją muzyczną podróż po niezbadanych rejonach galaktyki, okraszając dźwiękami do gier studia Monolith Soft nie tylko zagładę więcej