Seria gier o parze przyjaciół: Lombaksie Ratchecie oraz robocie Clanku towarzyszy mi już pół życia. Studio Insomniac Games powołało do życia tę dwójkę zabawnych bohaterów w 2002 roku. Do tej pory naliczyłem już kilkanaście odsłon ich przygód, wydanych na praktycznie wszystkie generacje konsol Sony Playstation (wiadomo, że na PSX nie było, ponieważ R&C powstali już na konsolę PlayStation 2). Na tapet wezmę dziś najnowsze dziecko Insomniac, czyli Ratchet & Clank: Rift Apart.

Insomniac Games powołało do życia tę dwójkę zabawnych bohaterów w 2002 roku.

Kompozytorami w tej części są Mark Mothersbaugh i Wataru Hokoyama. Pierwszy z nich jest bardzo dobrze znany ze swojej kariery muzycznej w Devo, jednak ma bardzo bogatą przeszłość jako kompozytor muzyki do gier. To przecież muzyczny ojciec takich serii jak Crash Bandicoot czy Jak and Daxter. Oj, bardzo znane nazwisko w branży. Nie inaczej jest z Hokoyamą. Na swoim koncie ma on między innymi Resident Evil 5, Knack czy Ace Combat: Joint Assault. Posiada także bogatą przeszłość jako dyrygent i orkiestrator. Obaj panowie są więc, przynajmniej na papierze, twórcami niesamowicie doświadczonymi. Czy tym razem dowieźli? Sądzę, że jak najbardziej. Ale nie uprzedzajmy faktów!


O braku oryginalności w muzyce świata Warhammera 40k


Na co jednak mam zawodowy obowiązek zwrócić uwagę w pierwszej kolejności? Oczywiście na GENIALNY sound design w grze. Insomniac Games ma imponujące doświadczenie w tworzeniu znakomitych warstw audio do swoich produkcji, a wisienką na torcie jest właśnie udźwiękowienie w najnowszym Ratchetcie. Bardzo dobrze wykorzystane zostały tam wszystkie możliwości konsoli PS5, w tym wbudowany głośnik w padzie, z którego słychać np. zbierany loot czy dźwiękowe wskaźniki w grze. W sound designie niezwykle ważna jest dla mnie soczystość. Pomijam już „splashowatość” rozbryzgów czy innych paćkających efektów, ale chodzi mi o takie wręcz przejaskrawienie samego dźwięku. Złożoność efektów wystrzałów, ich wielowymiarowość potrafi zwalić z nóg.

Muzyka w Ratchet & Clank: Rift Apart jest solidna. To chyba najwłaściwsze słowo, które towarzyszyło mi przy próbie opisania wrażenia, jakie na mnie wywarła. Znam dorobek kompozytorski Marka Mothersbaugha i wiem, jak olbrzymi wpływ wywarł on na muzykę do gier. Myśląc o nim, wiecznie mam jednak przed oczami wygibasy do teledysku Peek-a-boo! za czasów jego kariery w Devo. No, nie „odzobaczę” tego teledysku już – przepraszam.

Co ciekawe, w całej ścieżce dźwiękowej często dostrzegam ciągoty do elektronicznego kombinowania z muzyką. Doskonałym tego przykładem jest utwór Cascading Entropic Fissure, gdzie elektroniczne syntezatory wiją się od pierwszych sekund, sprytnie budując klimat rozpadającej się rzeczywistości międzywymiarowej w kosmosie. Całość ścieżki dźwiękowej utrzymana jest w nieco „dramatycznym” tonie – gra pędzi na złamanie karku, gracz nie ma chwili wytchnienia, więc muzyka musi odpowiednio budować dramaturgię. Oczywiście cała konwencja gry jest mocno zabawna i niepoważna, dlatego w soundtracku słychać te twisty i nagłe budowanie napięcia poprzez crescenda partii instrumentów dętych i smyczkowych. Pasuje to bardzo dobrze i spełnia swoją funkcję w rozgrywce.

Muzyka w Ratchet & Clank: Rift Apart jest solidna.

Ale czy słuchałbym tego OST w oderwaniu od gry? Hm… raczej nie. Jest dla mnie dość bezpłciowy i pomimo całej otoczki syntezatorowej zapominam, jak leciał jakiś utwór, tuż po wyłączeniu go. Jedyny jasny punkt w słuchaniu „standalone” to piosenka z creditsów, śpiewana przez obu antagonistów z gry. Fajne, bardzo musicalowe podejście i słucha się tego z autentycznym bananem na twarzy.

Czytaj więcej:

  • Podcast – Słuchaj gier #76 „Muzyczna odyseja serii Final Fantasy Part 3 of 3”

    Podcast – Słuchaj gier #76 „Muzyczna odyseja serii Final Fantasy Part 3 of 3”

    Przed nami ostatnia podróż z kryształową muzyką do sagi Final Fantasy. Tym razem omawiamy ścieżki dźwiękowe do części od X do XVI. Nie zabraknie anegdot z procesu powstawania utworów ani zakulisowych historii, które miały wpływ na kształt serii. Jak zawsze więcej

  • Mortal Kombat 1 – głośniej, ostrzej, krwawiej

    Mortal Kombat 1 – głośniej, ostrzej, krwawiej

    Mortal Kombat przyzwyczaił nas do tego, że nawet tak prosty i stary koncept jak bijatyka może z każdą kolejną częścią przechodzić ewolucję i odkrywać siebie na nowo. Właściwie od czasu MK 9 poprzez MK X aż po MK 11 otrzymywaliśmy więcej, więcej

  • Sea of Stars – nowoczesny klasyk prosto z gwiazd

    Sea of Stars – nowoczesny klasyk prosto z gwiazd

    Prezentowanie w materiałach promocyjnych Sea of Stars nazwiska Yasunori Mitsudy — autora muzyki m.in. do Chrono Trigger i Chrono Cross — było zgrabnym chwytem marketingowym, który miał zapewne na celu przyciągnąć do gry fanów klasycznych jRPG. Jakież musiało być więcej

  • Co jest wyjątkowego w muzyce do gry Super Mario RPG?

    Co jest wyjątkowego w muzyce do gry Super Mario RPG?

    Produkcje Nintendo pod względem oprawy audio od zawsze stały na wysokim poziomie, z nielicznymi tylko wyjątkami. Era konsoli Super Famicom (SNES) dostarczyła nam wiele ikonicznych ścieżek dźwiękowych, które do dziś mają ogromną rzeszę odbiorców. Nic zatem więcej

Współpracownik

Krzysztof Kus

Sound Designer, kompozytor muzyczny, a także perkusista z zamiłowania. W grach zwraca szczególną uwagę na nowatorskie podejście do tematu sound designu. Prywatnie jeden z największych fanów Dire Straits w Polsce.