I tak powinno się robić nowatorskie gry. W nowatorski sposób. Teoretycznie w grach usłyszeliśmy wszystko, ale to właśnie dzięki eksperymentom możemy być wciąż zachwycani. Remedy nie jest studiem spamującym grami z regularnością Ubisoftu, nie jest to też moloch rozmiarów Rockstara, a jednak każda gra fińskiego developera przekracza odrobinę granice tego, co już słyszeliśmy.
Remedy nie jest studiem spamującym grami z regularnością Ubisoftu.
Aztecki gwizdek śmierci, Microphonic Soundbox przepuszczone przez racka modularnych syntezatorów? Proszę bardzo! EMT 140 plate reverb grany niczym instrument? A kto ich powstrzyma?! To w końcu Petri Alanko, Martin Stig Andersen i Ville Sorsa, czyli swoisty dream team dziwnych dźwięków w game audio. Ludzie, których nie można skatalogować jako sound designerów lub kompozytorów, ponieważ ich twórczość nosi znamiona obu światów i łączy je w najmniej spodziewanych punktach.
Ludzie, których nie można skatalogować jako sound designerów.
Wystarczy obejrzeć materiał wideo, by zorientować się, iż ci panowie czują się w dźwiękach swobodnie jak ptaki na nieboskłonie. Niezależnie jednak od spełnionych ambicji studia Remedy, możemy znów być pewni jednego. Audio nie zawiedzie!