Dreamcast świetną konsolą był. Nawet najbardziej zagorzali fani PlayStation 2, pierwszego Xboxa czy GameCube’a przyznają, że to był kawał dobrego hardware’u, który wyprzedzał swoje czasy. Szkoda tylko, że ten potencjał został zmarnowany przez samą Segę.
Mimo szumnych zapowiedzi nie udało się stworzyć portu gry na PlayStation 2 i PC.
Konsola zakończyła swój żywot niemal trzy lata po premierze w Japonii i dwa lata po ukazaniu się na pozostałych rynkach. Jako powód upadku najczęściej wskazuje się mikre wsparcie zewnętrznych producentów, którzy mogliby zasypać konsolę swoimi grami. Jak na ironię, najlepsze tytuły ukazały się właśnie pod koniec istnienia Dreamcasta. Wśród nich znalazła się perełka o nazwie Skies of Arcadia.
Prace nad grą ruszyły pełną parą w 1999 roku. Nad jej powstaniem czuwało wewnętrzne studio Segi, Overworks, w skład którego wchodziły osoby pracujące wcześniej m.in. przy Phantasy Star, Sonic the Hedgehog, Sakura Wars czy Panzer Dragoon.
Do czasu premiery gra zdążyła już zmienić tytuł (i to kilkukrotnie), a nawet platformę docelową – z Segi Saturn na Segę Dreamcast. Szczególnie ta ostatnia zmiana miała duże znaczenie dla przyszłości całego projektu. Główna producentka gry, Rieko Kodama, w wywiadzie dla Kotaku powiedziała, że po decyzji o przeniesieniu produkcji na dużo mocniejszą konsolę Segi możliwa była zmiana koncepcji całego projektu. Ot na przykład początkowo planowano, że akcja gry toczyć się będzie przede wszystkim na ziemi, a nie w powietrzu, zaś zamiast epickich podniebnych bitew gracze otrzymaliby jedynie walki na dachach pociągów.
Ogólnie można powiedzieć, że przesiadka z jednej platformy na drugą była dla niewielkiego zespołu z Overworks wybawieniem. W wypowiedzi dla serwisu IGN przyznali bowiem, że Dreamcast w porównaniu z Saturnem posiadał zdecydowanie łatwiejszą do opanowania architekturę, nie mówiąc już o większej mocy obliczeniowej, przez co produkcja Skies of Arcadia przebiegała wyjątkowo gładko. Ta zmiana sprawiła również, że zespół mógł podczas prac wyciągnąć z najnowszej konsoli Segi wszystko to, co najlepsze, by dostarczyć tytuł z najwyższej półki. Cała ekipa Overworks postawiła sobie jeden cel: Skies of Arcadia miało być dla Dreamcasta tym, czym Final Fantasy VII i VIII dla PlayStation. Poprzeczka została zatem zawieszona bardzo wysoko.
Skies of Arcadia pojawiło się w Japonii w połowie 2000 roku, w pozostałych regionach na przełomie 2000 i 2001 roku. Choć początkowo nic na to nie wskazywało, historia podniebnych piratów stawiających opór potężnemu imperium Valuan zachwyciła recenzentów. Dziennikarze zwracali uwagę przede wszystkim na warstwę wizualną, która jak na tamte czasy była rzeczywiście nieziemska i wręcz wypełniona detalami.
Dziennikarze zwracali uwagę przede wszystkim na warstwę wizualną.
Rozpływano się także nad świetnie napisaną fabułą, postaciami, dobrze rozplanowanym systemem walki i generalnie nad całą przygodową otoczką, która towarzyszyła graczowi od głównego menu aż do napisów końcowych. Osobiście potwierdzam, że żaden z powyższych elementów w ogóle się nie zestarzał, chociaż od premiery gry minęło już 20 lat. A muzyka? Za tę warstwę odpowiadali Yutaka Minobe i Tatsuyuki Maeda. Obaj panowie znani są przede wszystkim jako autorzy soundtracków do gier z Sonikiem. Moim zdaniem niesłusznie, bowiem to ich dzieło dopełnia ten wspaniały obrazek idealnego jPRG-a na Dreamcasta.
Już sam motyw rozpoczynający grę świetnie oddaje to, z czym będziemy mieć do czynienia: z tytułem wypełnionym po brzegi przygodami w przestworzach! Dalej jest tylko lepiej. Soundtrack doskonale wpisuje się w dotychczasowe kanony tych gier jRPG, w których kluczową rolę odkrywa eksploracja świata, przeżywanie przygód, zwroty akcji, zaskoczenia, zdrady, piraci itd., ect. Mamy więc spokojne melodie występujące w wioskach, jak np. Sky Pirate Island, Sailor Town (w tym przypadku rzeczywiście czuć ten żeglarsko-portowy klimat) czy bardziej nastrojową, wpisującą się w sytuację piratów Sky Pirate Hideout, albo przepiękne Blue Sky Pirates’ Ship, które wiernie oddaje moją radość, kiedy znajduję się na statku w powietrzu.
Oczywiście są też inne utwory: bardziej mroczne (choć nie aż tak bardzo) Dungeon of Searing Heat, czy niepokojące Cave Dungeon, skoczne, rodem z festynu Kingdom of Ixa’taka i Kingdom of Nasrad, czy znajdujące się na drugim biegunie bardziej stonowane Valua City i Ice Town. Jest także cały zestaw innych melodii, które zdecydowanie w żadnym wypadku nie pojawiły się w grze przypadkowo. Ponieważ nie tylko stanowią background do co bardziej kluczowych scen w grze, ale również opisują – a jakże – uczucia występujących w grze postaci. Szczególną uwagę zwracam tu m.in. na zagrany niemal w całości na wiolonczeli Theme of Legend, fortepianowy Theme of Loneliness, monumentalny Theme of the Armada, czy nieco smutniejszy Theme of Tragedy.
Nie zapomniano również o „motywach” głównych bohaterów, jak i złoczyńców. Każdy z nich brzmi oryginalnie, nie ma wśród nich powtórzeń i świetnie oddają charaktery każdej z postaci. Szczególnie wyróżnia się Vyse’s Theme. Zapadł w mojej pamięci ze względu na użycie w nim gitary elektrycznej. Sama melodia zaś już od samego początku wskazuje, że mamy do czynienia z zawadiaką szukającym przygód i wrażeń, który nie boi się czyhających za rogiem niebezpieczeństw. Stonowany, fortepianowy utwór Fina’s Theme bardzo dobrze opisuje charakter jednej z ważniejszych postaci w grze. Fina jest bardzo młodą i delikatną dziewczyną o bladej cerze. Jest cicha, choć ciekawa świata i ma ogromne serce.
Drachma’s Theme z kolei przypisany został postaci, której wygląd oparto na osobie kapitana Ahaba z książki Moby Dick. Drachma to dumny i honorowy żeglarz. Przeżył osobistą tragedię – stracił żonę i syna, a w wyniku walki ze swoim arcywrogiem Rhaknamem stracił też rękę i oko. Obecnie jego jedynym celem jest zemsta… No i są jeszcze czarne charaktery. Ot na przykład Galcian, dowódca wojskowy Valuan Armada, dorobił się typowo militarnego motywu z pewną nutką niepokoju. Już po pierwszym odsłuchu trudno nie odnieść wrażenia, że człowiek ów ma niecne zamiary. Ale to nic w porównaniu z Ramirez’s Theme, którego mroczną melodię okraszono pojawiającymi się co chwilę dźwiękami idealnie imitującymi głosy znikąd. Ciarki przechodzą po plecach…
Gdybym miał porównać soundtrack Skies of Arcadia do jakiejkolwiek innej gry jRPG, to najpewniej umieściłbym ją między Grandią a Suikodenem III. Między chęcią przeżywania przygód i sielanką a motywami, które towarzyszą przy poważniejszych i wręcz kluczowych momentach. Ten soundtrack posiada dosłownie wszystko, co mieć powinien każdy jRPG z wysokiej półki.
Skies of Arcadia otrzymało tonę pozytywnych recenzji. I choć te nie przełożyły się na sprzedaż, plany wobec gry również były duże i dalekosiężne. Pojawił się jednak problem, a raczej cała ich masa, które uniemożliwiały ich realizację. Mimo szumnych zapowiedzi nie udało się stworzyć portu gry na PlayStation 2 i PC. Udało się natomiast przenieść grę na GameCube’a – Skies of Arcadia Legends (przez fanów nazywany „Director’s Cut”) poprawiło to i owo, dodano do niego parę nowych rzeczy, ale wyglądało znacznie gorzej od swojej starszej siostry.
Prace nad sequelem miały wejść w początkową fazę na początku 2003 roku.
Wciąż pod dużym znakiem zapytania stoi sequel. Po wydaniu Skies of Arcadia Legends Kodama przyznała, że jest zainteresowana stworzeniem kontynuacji gry, i że GameCube byłby platformą docelową. Prace nad sequelem miały wejść w początkową fazę na początku 2003 roku. Rok później Kodama w wywiadzie dla niemieckiego „MAN!AC Magazine” poinformowała, że projekt został zamrożony, ponieważ dużą część ekipy Overworks przydzielono do prac przy Sakura Wars: So Long, My Love. Skies of Arcadia zostało również pominięte w kampanii Segi polegającej na wydawaniu na PlayStation 3 i Xbox 360 remasterów HD swoich najgłośniejszych gier, choć było wskazywane właśnie jako jeden z najbardziej oczekiwanych remasterów.
Od tamtej pory w temacie powstania kontynuacji zrobiło się cicho. Dopiero na początku tego roku dało się usłyszeć głosy z Segi, że planowane jest ponowne ożywienie Skies of Arcadia, ale wciąż brakuje konkretów. Jako ciekawostkę warto nadmienić, że zespół Overworks planował stworzyć równolegle z Legends sequel na konsolkę GameBoy Advance, ale i ten pomysł szybko upadł. Ciekawie natomiast wygląda sprawa muzyki z gry, która wbrew pozorom przeżywa swoją drugą młodość. Człowiek, który patrzy na to wszystko z boku, mógłby powiedzieć, że Skies of Arcadia to tytuł niszowy. Zatem wydanie w dniu premiery gry soundtracku na płycie CD jest szczytem możliwości i więcej nie trzeba nic w tym kierunku robić. Jakież było moje zdziwienie, kiedy kilka lat temu znalazłem soundtrack ze Skies of Arcadia na Spotify! Lepszego prezentu Sega nie mogła mi sprawić!
Ale to jeszcze nie wszystko. Nie dalej jak rok temu wytwórnia Wayo Records wydała Skies of Arcadia – Eternal Soundtrack, czyli trzypłytowy album winylowy zawierający oryginalną muzykę autorstwa Yutakiego Minobe i Tatsuyukiego Maedy. Jednak na tym wytwórnia nie poprzestała, wypuszczając również… pozytywkę odgrywającą motyw główny Skies of Arcadia. Całkiem nieźle jak na niszową grę.
Sam wciąż liczę na to, że kiedyś doczekamy się prawowitej kontynuacji.
Skies of Arcadia zapisało się na kartach historii jako jedna z najlepszych gier na Dreamcasta i jako jedna z najlepszych gier jRPG. Do dzisiaj jest ciepło wspominana przez fanów, a i nowi gracze, jak tylko mają okazję, sami próbują ją poznać, zaś swoje doznania pokazują innym na portalach YouTube i Twitch. Sam wciąż liczę na to, że kiedyś doczekamy się prawowitej kontynuacji. Choć myślę, że obecne trendy każą przypuszczać, że prędzej doczekamy się ładnego remastera HD. Nintendo Switch przyciąga mnóstwo takich gier, więc…