Marcin Przybyłowicz był mi znany przede wszystkim z muzyki do Wiedźmina 3, toteż miłym zaskoczeniem była dla mnie informacja, że rozpoczął pracę nad kolejną grą. Ucieszył mnie również fakt, że do pracy nad soundtrackiem zaprosił Arkadiusza Reikowskiego oraz Jacka Paciorkowskiego.
To jednak nie wszystko, bowiem największe zainteresowanie wzbudziło we mnie egzotyczne wręcz instrumentarium w wykonaniu Pawła Romańczuka (Małe Instrumenty). Są to między innymi baglama, bucket bass oraz stroh. Muszę przyznać, że miałem nie lada problemy z odróżnieniem ich wszystkich już nagranych i przetworzonych w ścieżce dźwiękowej, dlatego radziłbym zdać się na materiały z kanału YouTube Marcina Przybyłowicza oraz na własny słuch.
Grę otwiera niezwykle klimatyczne Premonition (temat główny), które gitarowym brzmieniem przypomina mi terrańskie country z serii StarCraft. No nic nie poradzę, skojarzenie jest natychmiastowe, ale utwór ma do zaoferowania znacznie więcej. Zaraz po gitarach pojawia się surowy w swym brzmieniu bucket bass, a wraz z nim bijąca do rytmu perkusja z metalicznymi uderzeniami. Końcówkę wieńczy natomiast melodia i zaryzykuję stwierdzeniem, że w wykonaniu wiolonczeli. Całość jest dość minimalistyczna, ale bez wątpienia efektowna i świetnie oddaje klimat postapokaliptycznego świata gry.
Przekroczyliśmy ten psychologiczny próg podążania za trendami zachodnimi i czujemy się dobrze ze swoją muzyką.
Cała ścieżka dźwiękowa będzie się w zasadzie opierała na takim brzmieniu, często jednak dodając coś więcej. Jednym z takich elementów są przeróżne szeleszczące i stukające odgłosy, często obecne w utworach stworzonych na potrzeby wszelkiego rodzaju pustkowi oraz pustyń, idealnie oddające wszechobecny brud i pył. Burrow oraz Calm Before the Storm są najlepszymi tego przykładami. Skoro już mowa o Calm Before the Storm, to utwór ten miło mnie zaskoczył. Delikatna perkusja oraz sporo przeróżnych, ambientowych dźwięków w tle przy akompaniamencie fortepianu (którego się nie spodziewałem) buduje klimat rodem z Silent Hill. Gdyby usunąć stukające dźwięki, to pomyślałbym, że słucham muzyki właśnie z tej serii gier.
Hush i Through the Looking Glass to z kolei przykłady utworów typowo ambientowych, chłodnych i mrocznych w brzmieniu. Druga połowa Hush jest szczególnie świetna, gdy bucket bass zlewa się z drugim instrumentem smyczkowym. W Through the Looking Glass pojawiają się z kolei syntezatory oraz chór, potęgujące ogólne uczucie chłodu. Zdecydowanie jedna z ciekawszych kompozycji, dla mnie brzmiąca jednak bardziej cyberpunkowo niż postapokaliptycznie.
Podobnie jest zresztą w utworze Letargia, gdzie położono większy nacisk na syntezatory i gdzie pojawia się sekcja smyczkowa. Temple of Snakes to kolejny kawałek, w którym uświadczymy chóru. Jego zadaniem jest zbudowanie klimatu dla sfery sacrum, która mimo wszystko odnalazła swe miejsce w brutalnym świecie.
Nieraz spotkałem się z opinią, że polscy kompozytorzy mają specyficzny styl. I coś w tym jest.
Ścieżka dźwiękowa zdecydowanie warta polecenia, zwłaszcza osobom, które szukają oryginalności oraz dowodu na to, że polscy kompozytorzy potrafią oczarować świat swym oryginalnym brzmieniem. Pozwolę sobie zacytować na koniec Piotra Musiała z wywiadu, który udzielił magazynowi Biały Kruk: Przekroczyliśmy ten psychologiczny próg podążania za trendami zachodnimi i czujemy się dobrze ze swoją muzyką. Nieraz spotkałem się z opinią, że polscy kompozytorzy mają specyficzny styl. I coś w tym jest. A dzięki sukcesom takim jak Wiedźmin, czy The Vanishing of Ethan Carter, które zostały docenione przez krytyków, możemy się czuć z tym stylem swobodnie.