Seria Dark Souls odeszła wreszcie na zasłużoną emeryturę, Bloodborne uwiodło nas lovecraftowskim mrokiem i odeszło w limbo, ale wciąż mamy nadzieję na kontynuację. Do tego czasu światło dzienne ujrzały inne tytuły, naśladujące prekursorów nurtu, jak Lords of the Fallen czy Nioh oraz kilka innych, z mniejszym lub większym sukcesem.
W tym roku ukażą się Code Vein, nazywany „anime Dark Souls” oraz Remnant: From the Ashes, określany mianem „Dark Souls with guns”. Nurt się rozwija (choć trwają spory, czy dana gra rzeczywiście jest souls-likiem), ale FromSoftware nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa. Japończycy kolejny raz podbili serca graczy, udowadniając, że wciąż stać ich na świeże, a przede wszystkim dobre pomysły.
Soulsborne: muzyczne podsumowanie souls-like’ów, cz. 1
Mowa o Sekiro (o muzyce), którego rodowód przeczy przypisywanej mu przynależności do gatunku souls-like. Sekiro czerpie od swoich poprzedników i jest to niezaprzeczalny fakt, ale korzeni gry należy się doszukiwać w serii Tenchu. Nie zmienia to jednak faktu, że tytuł ten będzie miał prawdopodobnie spory wpływ na gatunek, do którego de facto nie należy.
Nioh było pierwsze i robiło wrażenie bogactwem swoich brzmień (…), ale twórcy Sekiro poszli o krok dalej.
Sekiro zrywa z wszechobecną ciszą znaną z serii Dark Souls, co jest miłym, ale nie nowym urozmaiceniem. Nioh było pierwsze i robiło wrażenie bogactwem swoich brzmień, ba, robi nadal, ale twórcy Sekiro poszli o krok dalej. Każda lokacja otrzymała własny utwór, czy to eksploracyjny, czy towarzyszący walce z podstawowym przeciwnikiem. Mało tego, w grze są tematy odpowiedzialne za konkretne sytuacje, np. gdy szuka nas podejrzliwy przeciwnik lub gdy spotykamy wielkiego węża.
Postawiono większy niż dotychczas nacisk na aspekty eksploracyjne i skradankowe. Niestety ucierpiały na tym starcia z bossami, rzadko kiedy zachwycając i zapadając w pamięć. Nioh pod tym względem jest daleko za Sekiro, ponieważ większość bossów nawet nie ma własnego, oryginalnego tematu muzycznego. Moja przyjemność z gry zmalała, gdy przy kolejnym z monumentalnych przeciwników usłyszałem znajomy utwór. Zarówno twórcy Nioh, jak i twórcy Sekiro zbyt lekko podeszli do jednego z najważniejszych, jeżeli nie najważniejszego aspektu ich gier.
Mam nadzieję, że twórcy kolejnych souls-like’ów przestaną kopiować ciszę z Dark Souls i zaczną stawiać na bogatsze umuzycznienie, wystrzegając się przy tym błędów swoich kolegów po fachu. Code Vein, ku mojemu rozczarowaniu, zdaje się iść na łatwiznę, racząc graczy bezmuzycznym gameplayem. Oby przełożyło się to na ciekawe tematy muzyczne dla bossów. Spotkałem się z plotkami, jakoby ścieżka dźwiękowa Code Vein miała stylistycznie nawiązywać do NieR: Automata, a to rodzi spore oczekiwania. Z kolei twórcy Remnant: From the Ashes nie uraczyli nas żadnymi podstawowymi informacjami, jak chociażby nazwiskiem kompozytora.
Nadchodzący Code Vein, ku mojemu rozczarowaniu, zdaje się iść na łatwiznę.
Czy szykuje się muzyczna rewolucja w świecie souls-like’ów? W skrytości serca liczę, że tak, mając jednocześnie nadzieję na to, że twórcy tych gier znajdą złoty środek na bolączki takich tytułów jak Sekiro czy Nioh.