Podczas gdy cały świat otwiera się na muzykę do gier, Nintendo zamyka się w swojej twierdzy i robi wszystko, aby nikt nigdy nie usłyszał dźwięków z jego kluczowych produkcji. A szkoda, bo ma czym się chwalić. Zaś na cyfrowym zacofaniu firmy tracą przede wszystkim jego fani.
W ostatnim czasie dużo mówiło się o działaniach Nintendo wobec osób, które umieszczały muzykę ze znanych marek Nintendo na YouTube. Najgłośniejszy był przypadek niejakiego GilvaSunner, któremu Nintendo zablokował ponad 1300 filmów z muzyką ze swoich gier. Nieco wcześniej innemu youtuberowi, DeoxysPrime, usunięto ponad 500 filmów. Jednak do najbardziej absurdalnej sytuacji doszło w tym miesiącu: youtuber SynaMax został zmuszony przez prawników Nintendo do zdjęcia ze swojego kanału dziewięć filmów z wykonanymi przez siebie coverami utworów z gry Metroid Prime. Nie oryginalnej ścieżki dźwiękowej, nie ripów z gier — coverów. Gdyby poszukać głębiej, to takich historii byłoby znacznie więcej.
Obecnie nie ma innej możliwości przesłuchania soundtracków z gier Nintendo, jak tylko przez YouTube.
Punktem wspólnym wymienionej trójki był fakt, że w ogóle nie zarabiali na tych treściach. W zasadzie ich jedynym przewinieniem było to, że chcieli, aby muzyka z gier Nintendo była dostępna dla szerszego grona odbiorców. Jasne, Nintendo jest właścicielem praw do swojej muzyki i jest to całkiem zrozumiałe, że może zrobić z nią to, co chce. Tylko problem w tym, że nic z tym nie robi!
Żyjemy w czasach, kiedy mnóstwo firm gamingowych, dużych i małych, umieszcza całe albumy z muzyką do swoich gier w największych serwisach streamingowych. Gracze są przez nie wręcz rozpieszczani. Capcom może pochwalić się sporą biblioteką muzyczną z takich serii jak Mega Man, Ace Attorney, Street Fighter, czy Monster Hunter. Nawet Konami, które od dłuższego czasu ma niewiele wspólnego z elektroniczną rozrywką, uraczyło swoich fanów soundtrackami z Castlevanii, a Sega z Sonica, Virtua Fighter czy Yakuzy. Na tym tle najbardziej wyróżnia się Square Enix: nie tylko udostępnia soundtracki do swoich gier w serwisach streamingowych, ale również uruchomił kanał na YouTube, gdzie możemy odsłuchać całe playlisty czy obejrzeć wywiady z kompozytorami i materiały zza kulis.
Tymczasem u Nintendo jest cisza, jak makiem zasiał. Wprawdzie firma na chwilę otworzyła furtkę do swoich zasobów w postaci Diamond & Pearl Sound Library, na której można było posłuchać specjalnie ułożonej playlisty, a nawet pobrać pliki audio, jednak strona została zamknięta po zaledwie trzech miesiącach. I to by było na tyle, jeśli chodzi o podbój internetu przez Nintendo. Obecnie nie ma innej możliwości swobodnego przesłuchania soundtracków z gier Nintendo, jak właśnie przez YouTube. I byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że sam nigdy nie korzystałem z usług serwisu, żeby posłuchać muzyki do moich ulubionych tytułów. Tymczasem Nintendo walczy po swojemu z tym procederem, a jednocześnie nie robi nic, aby zapewnić nam łatwy dostęp do najlepszej muzyki.
Oczywiście, można też spróbować innych dróg. Jednym z nich jest zamówienie gry w specjalnej edycji. Dzięki temu można było np. zdobyć album z soundtrackiem do Xenoblade Chronicles. Drugim jest zapisanie się do Club Nintendo, które raz na jakiś czas oferuje dostęp do tylko niektórych albumów, a poza klubem są niedostępne do zdobycia. Ale to wciąż nie rozwiązuje problemu, jakim jest brak powszechnego dostępu do muzyki od Nintendo.
Oddani fani, którzy zrobią wszystko, aby móc posłuchać melodii ze swoich młodzieńczych lat.
Uczynienie muzyki do gier bardziej przystępną nie tylko uszczęśliwiłoby fanów, ale także dałoby kompozytorom większe uznanie, na jakie zasługują. Tymczasem ogrom gier Nintendo nie otrzymuje nawet oficjalnych wydań ścieżek dźwiękowych, co oznacza, że nazwiska kompozytorów są poukrywane w napisach końcowych i dla wielu graczy stają się kolejnymi anonimowymi twórcami. Bo niby skąd mają wiedzieć, kto stworzył muzykę, skoro Nintendo robi wszystko, aby nikt się o tym nie dowiedział. Z kolei ci, którzy wiedzą, i tak nie mają żadnej możliwości powrotu do swoich ulubionych melodii poza przesłuchaniem jej wprost z uruchomionej gry. Tak jakby lata 90. nigdy nie umarły (pamiętne słuchanie muzyki z Pegasusa).
Nintendo ma narzędzia i możliwości, aby stworzyć własną platformę, na której fani mogliby posłuchać soundtracków do swoich ulubionych gier. Zamiast tego nic nie robi i karci tych, którzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Tymczasem liczba wyświetleń materiałów na YouTube z muzyką do gier Nintendo mówi bardzo wiele o społeczności skupionej wokół firmy — to oddani fani, którzy zrobią wszystko, aby móc posłuchać melodii ze swoich młodzieńczych lat. Niestety, przez swoje cyfrowe zacofanie i uparte dążenie do tego, aby za wszelką cenę trzymać swoje dobra w zamknięciu, z dala od wszystkich, Nintendo pokazuje, że za nic ma opinie swoich fanów.