Przez lata niezależne japońskie studio Vanillaware zyskało na popularności dzięki niespotykanej nigdzie indziej oprawie graficznej. W trakcie ponad dwudziestoletniego stażu w branży gier wideo deweloperzy z Osaki, wielokrotnie udowodnili, że jeśli chodzi o pomysłowość, a także kreacje baśniowych światów, nie można mieć im nic do zarzucenia.

Unicorn Overlord jest znakomitym przykładem miłości do elektronicznej rozrywki.

Nie jest inaczej w przypadku gry Unicorn Overlord, która została ochrzczona przez zachodnich dziennikarzy jako zwiastun reinkarnacji dawno już zardzewiałego systemu japońskich taktyczno-turowych RPG-ów. Choć historia oraz sam główny bohater (Alain) nie zapadają na długo w pamięć, to produkcja ta odznacza się wręcz oszałamiającą oprawą graficzną, a także nieoczywistą ścieżką audio, przygotowaną przez doświadczony zespół kompozytorów ze studia Basiscape.


Podcast – Słuchaj gier #75 „Kiedy zwracamy uwagę na muzykę w grach?”


Odkąd pamiętam, wszystkie tytuły od Vanillaware – mimo różnic w mechanice i światach przedstawionych – miały momentami nierówne ścieżki dźwiękowe, najczęściej zbliżone stylistyką do poprzedniej produkcji. Szczególnie można to zauważyć po przesłuchaniu po kolei wszystkich albumów wydanych przez wydawnictwo Basiscape. Zdarzył się jednak wyjątek: jeżeli z perspektywy czasu popatrzymy na wydaną pięć lat temu grę 13 Sentinels: Aegis Rim oraz tegoroczną premierę Unicorn Overlord, to od razu poczujemy powiew świeżości. 

Nie zrozumcie mnie źle: nadal bardzo cenię sobie pozostałą twórczość zespołu Basiscape, który wykonał fenomenalną pracę dla studia Vanillaware, ale w pewnym momencie poczułem zmęczenie materiału i stagnację. Dlatego tym bardziej cieszy mnie to, co osiągnęli twórcy, pisząc muzykę do Unicorn Overlord. Od pierwszych minut słychać, że Yoshimi Kudo, Toki Takeda, RICHTER, Denys Fontanarosa oraz Rikako Watanabe pod kierownictwem Mitsuhiro Kanedy czarują nas baśniowymi dźwiękami. 

Cała narracja oraz muzyka w grze Unicorn Overlord zostały podzielone na pięć oddzielnych prowincji, co wyraźnie słychać w trakcie naszej podróży po poszczególnych królestwach. Mamy zatem regiony: Cornia – z dynamicznym, wręcz marszowym tematem; Drakenhold – nieco stonowany, lecz nadal mocno militarny; na południu usłyszymy melancholijne melodie z Elheim; na północy odwiedzimy mroźne, ośnieżone krainy Bastorii; wschodnie granice Albionu przywiodą nam zaś na myśl przyśpiewki chorałów kościelnych.  

Każdy z tych regionów posiada indywidualny charakter. Wybrzmiewa on szczególnie w trakcie odkrywania kolejnych miejsc na mapie, a także podczas zmiany cyklu dobowego. Za dnia słyszymy wojskowe, momentami przygodowe tematy, by później – wraz z nadejściem nocy – dać się otulić ciepłymi, nastrojowymi melodiami.

Jak na czteropłytowe wydanie, albumu do Unicorn Overlord bardzo przyjemnie się słucha, szczególnie w oderwaniu od obrazu. Odnoszę wrażenie, że coraz rzadziej zdarza się, by tak liczny płytowy soundtrack od razu przykuwał uwagę słuchacza na wiele godzin. Skrupulatnie przygotowane przez zespół Basiscape utwory zapadają głęboko w pamięć, czego efektem są również tytułowe piosenki, a także motyw przewodni. Nie zabrakło też wyśmienitych utworów batalistycznych, które wybrzmiewają na polach bitew niczym symfonie wagnerowskie, zagrzewające naszych bohaterów do walki.

Coraz rzadziej zdarza się, by tak liczny płytowy soundtrack od razu przykuwał uwagę.

Odkąd pamiętam, z każdą nową grą studio Vanillaware stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej. Nie inaczej było w przypadku Unicorn Overlord, która jest znakomitym przykładem miłości do elektronicznej rozrywki. Sama zaś muzyka dobitnie pokazuje, z jakim gronem talentów mamy do czynienia. Oby artyści z Basiscape jeszcze nie raz tak pozytywnie zaskoczyli swoich słuchaczy.

Czytaj więcej:

  • Nobody Wants to Die – świetny debiut, choć nie bez potknięć

    Nobody Wants to Die – świetny debiut, choć nie bez potknięć

    Critical Hit Games debiutuje w stylu, którego nie powstydziłby się niejeden tytuł AAA od wielkiego wydawcy. Złożona, mroczna historia detektywistyczna w stylu noire? Jest. Oprawa wizualna, która w spektakularny wręcz sposób ukazuje futurystyczno-archaiczny Nowy Jork roku 2039? więcej

  • Opinia: Wakacje z Famicom Detective Club

    Opinia: Wakacje z Famicom Detective Club

    Oficjalnie zostałem sympatykiem gier z pogranicza powieści wizualnych (visual novel), które wiele osób – z powodu ich trywialnej estetyki graficznej oraz japońskiego poczucia humoru – po prostu omija szerokim łukiem. Co było punktem zapalnym, który sprawił, więcej

  • RoboCop: Rogue City – skromny hołd w stronę filmowego klasyka

    RoboCop: Rogue City – skromny hołd w stronę filmowego klasyka

    Należę do pokolenia, które znaczną większość filmów oglądało na taśmach VHS. Brak świadomości rodzicielskiej oraz fakt, że były to kompletnie inne czasy, pozwalają mi stwierdzić, iż przeważająca liczba tych tytułów nie miała nic wspólnego z filmami dla najmłodszych widzów. więcej

  • Kolejne atrakcje koncertu Final Fantasy!

    Kolejne atrakcje koncertu Final Fantasy!

    Koncert Final Symphony II to symfoniczna podróż przez światy FINAL FANTASY, której towarzyszy muzyka skomponowana przez Nobuo Uematsu oraz Masashiego Hamauzu. Pojawią się również znamienici goście. Czeka dla Was wiele atrakcji. Oprócz sprawdzenia swoich sił w quizie więcej

Redaktor Naczelny

Mariusz Borkowski

Człowiek o ogromnym sercu do muzyki oraz odkrywca niepowtarzalnych dźwięków. Od wielu lat bez wytchnienia dzieli się z innymi swoją bezustanną pasją do melodii z gier wideo.