Kto z Was pamięta początki gier muzycznych? Niestety jest to obecnie gatunek na wymarciu, aczkolwiek kiedyś stawał w szranki z niejedną wysokobudżetową produkcją. Z nostalgią wspominam muzykę do gry Vib-Ribbon, którą wydano pod koniec lat 90. Wówczas produkcja może nie zdobyła szczytów list sprzedażowych, niemniej z perspektywy czasu została doceniona przez grono posiadaczy konsoli Sony PlayStation.
Kontrolując uroczego królika o imieniu Vibri w rytmie granej muzyki musieliśmy pokonać przeszkody.
Po ogromnym sukcesie gry PaRappa the Rapper, która była prekursorem dla wszystkich innych rytmicznych produkcji, twórca Masaya Matsuura wpadł na kolejny niekonwencjonalny pomysł — tym razem połączenia ze sobą elementów muzyczno-platformowych. Inspiracją do zaprojektowania Vib-Ribbon były fale akustyczne zauważalne za pomocą oscyloskopu. Produkcja w stosunku do pozostałych gier miała wiele do zaoferowania, począwszy od elementów graficznych poprzez nietypową, choć banalną mechanikę sterowania postacią, kończąc na ścieżce dźwiękowej skomponowanej przez samego twórcę gry z udziałem japońskiego zespołu Laugh & Peace. Mechanika Vib-Ribbon opierała się na prostym acz przystępnym modelu rozgrywki, który w zależności od wyboru poziomu trudności potrafił dać popalić nawet weteranom gatunku. Kontrolując uroczego królika o imieniu Vibri w rytmie granej muzyki musieliśmy pokonać przeszkody pojawiające się na naszej drodze. Przez wszystkie etapy przygrywały nam wesołe utwory z pogranicza japońskiego popu (Hot Play), oprócz tego w każdej chwili mogliśmy włożyć do napędu konsoli płytę z dowolną muzyką.
Sama ścieżka dźwiękowa to niespełna dwadzieścia minut powykręcanych utworów zagranych w rytmach japońskich dyskotek (You Know What?), które pomimo upływu czasu nic nie straciły ze swojego urokliwego charakteru. Słuchając soundtracku z Vib-Ribbon bierzemy udział w podróży po gatunkach muzycznych, jakie wówczas były na szczytach japońskich list. Duży wkład w oprawę dźwiękową miał zespół Laugh & Peace, w tym przypadku szczególnie wyróżniał się wokal piosenkarki Yoko Fujity. Dlatego każdy z utworów na albumie to zupełnie nowy rozdział zarówno w instrumentarium, jak w stylistyce. Raz słyszymy piskliwe dźwięki królika Vibra, by za chwilę w tle rozbrzmiał kolaż gatunków muzycznych pokroju acid jazz, j-pop, funk, dance, hip-hop, trip hop oraz wiele innych.
Jak na niszową produkcję, jaką była gra Vib-Ribbon, byłem zaskoczony, że brytyjska wytwórnia płytowa Minimum Records zdecydowała się na wydanie ścieżki dźwiękowej na płycie winylowej. A mimo to publikacja soundtracku ucieszyła wielu graczy, w tym samych kolekcjonerów, którzy bez zastanowienia wykupili cały pierwszy limitowany nakład albumu z niepublikowaną nigdy wcześniej kompozycją „Rainbow”. Słuchając albumu niestety większość osób zderzy się z sufitem i po kilku sekundach zrezygnuje z dalszego odsłuchu. Muzyka Vib-Ribbon jest tym samym, co inne pozostałe eksperymentalne japońskie ścieżki dźwiękowe, a szczególnie przypadnie do gustu graczom wspominających ten tytuł z nostalgią lub producentom muzycznym szukającym inspiracji. Sam uwielbiam ten soundtrack, ponieważ zapewnia mnóstwo tego, czego obecnie brakuje mi w muzyce do gier wideo — prostoty i szaleństwa.