Z projektami finansowanymi za pośrednictwem Kickstartera mam taki problem, że nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać. Ludzie płacą za coś, czego jeszcze nie ma, a kiedy w końcu ujrzy to światło dzienne, mamy do czynienia z istną loterią: albo będzie hit, albo kit (albo coś pomiędzy).

Za zebrane pieniądze byli w stanie nagrać profesjonalny album z muzyką własnej aranżacji.

Tym niemniej jednak członkowie grupy Videri String Quartet po tym, jak zaprezentowali swoje umiejętności na kilku koncertach, postanowili zaryzykować. Za zebrane pieniądze byli w stanie nagrać profesjonalny album z muzyką własnej aranżacji, za który słuchacze mogą zapłacić nawet więcej niż ustalone 12 dolarów. Pada zatem pytanie: czy warto przepłacać?

Para skrzypiec, wiolonczela, altówka i muzyka ze znanych gier wideo – tyle w zupełności wystarczyło, aby zgromadzić wokół siebie grupkę fanów, uznanie na growych koncertach oraz moją uwagę dla tego albumu. Wydobywające się z tych instrumentów brzmienia mogą przywodzić na myśl koncerty smyczkowe rodem z Video Games Live, oczywiście w wydaniu kwartetu. Całość brzmi pięknie, schludnie i słucha się tego bardzo przyjemnie. To jest jeden z tych albumów, który powinien relaksować słuchacza i zdecydowanie spełnia to zadanie. Można się zapomnieć zwłaszcza podczas słuchania melodii z Journey (rytmiczna sinusoida, ewidentnie kojarząca się z wielką przygodą), albo 14-minutowego Suite z Final Fantasy VII.

Mam jedno, jedyne zastrzeżenie. Mianowicie dobór utworów z tych, bądź co bądź, światowych hitów. Z jednej strony mamy główne motywy z Super Mario Bros i Monkey Island oraz Green Hill Zone z Sonic the Hedgehog, które są bardzo popularne, a co za tym idzie – mało oryginalne. Z drugiej np. Ballad of the Goddess z Legend of Zelda, które już takie znane nie jest (a przynajmniej do czasu, aż nie zagra się w Skyward Sword).

Samo w sobie nie jest to złe, bo dobrze się tego słucha, podobnie jak każdej innej kompozycji zawartej na tym albumie, ale od takich gier, które są znane na całym świecie, spodziewałbym się czegoś innego. Czegoś, co znalazłoby się pomiędzy „największe przeboje” a „utwory, na które pewnie nigdy nie zwróciłeś uwagi”. Zwłaszcza, że grupa Videri String Quartet w swoim repertuarze ma się czym pochwalić.

Z jednej strony mamy główne motywy z Super Mario Bros i Monkey Island oraz Green Hill Zone.

Niektórych z Was może przerażać fakt, że te dziewięć utworów kosztuje 12 dolarów (albo więcej, o ile ktoś cechuje się hojnością). Jednak w gruncie rzeczy warto się albumem zainteresować. Choćby dlatego, że stanowi ciekawy dodatek dla tych, którzy kolekcjonują tego typu muzykę – stworzoną przez fanów dla fanów. Poza tym nic nie wskazuje na to, aby Portals był ostatnim dziełem tej młodej, acz niezwykle utalentowanej grupy.

Zastępca Redaktora Naczelnego

Paweł Dembowski

Gra w gry odkąd pamięta, pisze o nich również kawał czasu. Uzależnienie jak nic. Jednak nie może powiedzieć, żeby kiedykolwiek czegokolwiek żałował. Poza tym dziennikarz z pasji i powołania.