Ostatnimi czasy swój renesans przeżywają płyty analogowe. Ten rozchwytywany w latach 80- tych (i nie tylko) nośnik na nowo stał się popularny zarówno wśród osób starszych jak i młodych. Niezaprzeczalny „powrót króla” dał do myślenia wielu firmom fonograficznym, które postanowiły wyjść naprzeciw klientom – nawiązując współpracę z wytwórniami zajmującymi się profesjonalnym tłoczeniem takich płyt.
W historii branży muzyki z gier rzadko zdarzały się wydawnictwa nagrywane na winylu. Dlatego kiedy Square Enix Music ogłosiło, że planuje wypuszczenie albumu Final Fantasy XIII w wersji analogowej, nie mogłem w to uwierzyć do czasu premiery W/F:Music from FINAL FANTASY XIII autorstwa Masashiego Hamauzu. Podjęto taką decyzję, ponieważ wówczas muzyka do ostatniej odsłony Final Fantasy cieszyła się wśród graczy ogromną popularnością, która nie ustaje do tej pory. Dla samego kompozytora taka forma uznania dla jego pracy stanowiła zaskoczenie oraz zaszczyt.
Niezaprzeczalny „powrót króla” dał do myślenia wielu firmom fonograficznym.
Hamauzu niejednokrotnie dał nam o sobie znać dzięki oryginalnemu podejściu do tworzonej przez siebie muzyki. Komponując nowe dzieła często sięga po klasyczne instrumenty (fortepian, skrzypce, wiolonczela, kontrabas), niekoniecznie łącząc je później z dźwiękami syntezatorów. Dlatego praca przy Final Fantasy XIII dała mu dużo satysfakcji, gdyż mógł współpracować z żywą orkiestrą. W tym przypadku była nią nasza Warszawska Orkiestra Symfoniczna, która zagrała utwory pod dyrekcją Wojciecha Rodeka. W efekcie wspólnej pracy powstał materiał wykorzystany później m.in. do płyty W/F:Music from FINAL FANTASY XIII, wydanej w liczbie limitowanej, wyłącznie na terenie Japonii.
Ze względu na okrojone możliwości winyli, przy tak ogromnym materiale, udało się na płycie zamieścić tylko osiem utworów, po cztery na każdej ze stron. Dlatego słuchacz ma do czynienia właściwie ze składanką, a nie z pełnowartościowym produktem, aż do czasu sięgnięcia po czteropłytowe wydanie albumu. Wśród kolekcji utworów znalazły się tytuły, które pomagają rozwijać narrację opowieści w grze przy pomocy balansu brzmieniowego pomiędzy symfonicznym instrumentarium z elektroniką. Z takiej fuzji powstał m.in. „Blinded By Light”, kompozycja bitewna, w której to ogromna machina, jaką jest orkiestra – nabiera na szybkości dzięki pędzącej sekcji skrzypiec, budującej napięcie od samego początku z pulsującymi w tle riffami gitary elektrycznej.
Wśród kolekcji utworów znalazły się tytuły, które pomagają rozwijać narrację opowieści w grze.
Od strony jakości dźwięku, płyta winylowa brzmi bez zarzutu, przez co odkrywamy na nowo muzykę i ukryte w niej niuanse – wcześniej niezauważalne. W tym przypadku swingowy kawałek „Chocobos of Pulse”, brzmi w nowej adaptacji o wiele lepiej niż na płycie CD, a melodia dobrze znana wszystkim fanom Final Fantasy, pozwala pomyśleć, że mimo upływu lat, utwór ten nadal może nas mile zaskoczyć. Na albumie nie mogło zabraknąć wokalnych numerów (Dust to Dust, The Sunleth Waterscape), które są odskocznią od symfonicznych kawałków i nastrajają nas na chillout. Utworem zamykającym płytę (strona B) jest Ragnarok – Sans Pipe Organ. Ta chóralna kompozycja w wykonaniu Warszawskiego chóru, przywodzi na myśl zamierzchłe czasy późnego baroku, kiedy to panował J.S Bach.
Przy takiej małej ilości kompozycji trudno powiedzieć dla kogo przeznaczony jest ten album. Zdecydowanie nie do masowej dystrybucji – dostaliśmy produkt skierowany dla wąskiego grona odbiorców – zaopatrzonych w domu adapter. Jeżeli jednak należycie do kręgu szczęśliwców posiadających taki sprzęt, bez zastanowienia ściągnijcie zza granicy album, ponieważ naprawdę warto posłuchać wcześniej wymienionych utworów na płycie winylowej.