Kiedy w 2006 roku członkowie zespołu Gorillaz wystąpili na scenie jako hologramy, padały głosy o tym, że jesteśmy świadkami pewnej rewolucji w przemyśle muzycznym. Kolejne przykłady wykorzystania tej technologii zdawały się to potwierdzać: Celine Dion śpiewająca u boku Elvisa Presley’a w Idolu, zmarły w 1996 roku Tupac Shakur występujący 16 lat później na scenie podczas Coahella Festival czy Michael Jackson wykonujący swój popisowy moonwalk pięć lat po swojej śmierci. Nie można również zapomnieć o koncercie na żywo z udziałem j-popowej artystki Hatsune Miku, która sama jest wytworem programu komputerowego. Jednak kiedy nastała pandemia i zostaliśmy zamknięci w naszych domach, a koncerty masowo odwoływano, poznaliśmy inny, zupełnie nowy trend: wirtualne koncerty.

Ogromna popularność wirtualnych koncertów organizowanych we Fortnite nie uszła uwadze mainstreamowych mediów.

I nie, nie mówię tu o naszym festiwalu, który nadawaliśmy online. Mówię tu o koncertach, które mają miejsce w grach wideo, na żywo i przed publicznością w postaci ich awatarów. Punktem zapalnym był koncert zorganizowany w grze Fortnite jeszcze w 2019 roku, kilka miesięcy przed pandemią. Już sam fakt, że wydarzenie to miało miejsce w grze battle royale było bardzo nietypowe. W dodatku na scenie wystąpił jeden z bardziej znanych DJ-ów grających muzykę elektroniczną Mashmello. Wydarzenie okazało się ogromnym sukcesem, występ artysty oglądało w jednym momencie ponad 10 milionów graczy. Rok później, po wprowadzeniu wszystkich możliwych obostrzeń, zorganizowano kolejny koncert, tym razem z udziałem Travisa Scotta. Efekt? Ponad 12 milionów widzów w tym samym czasie. Szacuje się, że koncert obejrzało w sumie od 27 do nawet 45 milionów osób.

Podcast – Słuchaj gier #48 „Rola koncertów z muzyką do gier w życiu publicznym”

Firma Epic Games postanowiła pójść za ciosem i zapowiedziała całą serię koncertów we Fortnite, Rift Tour, w którym to wydarzeniu wzięła udział chociażby taka gwiazda jak Ariana Grande. Zaś w tym roku Epic wyskoczył z kolejnym pomysłem — wirtualnym festiwalem. I to nie byle jakim, bo tworzony pod szyldem Coachella. Podczas tegorocznej edycji jednego z najpopularniejszych amerykańskich festiwali muzycznych, którego sława wybiega daleko poza ocean, gracze będą mogli posłuchać twórczości ponad 30 artystów.

Ogromna popularność wirtualnych koncertów organizowanych we Fortnite nie uszła uwadze mainstreamowych mediów, ale też samej branży. Pod koniec ubiegłego roku amerykański raper i piosenkarz Lil Nas X miał swój koncert za pośrednictwem Roblox, gry-aplikacji do tworzenia własnych światów, a nawet całych gier. Twórca takich hitów jak Old Town Road przyciągnął na swój koncert prawdziwe tłumy. I do dosłownie, ponieważ jego show przyciągnęło aż 34 miliony widzów. W ślad za Lil Nas X poszli inni, w tym Tai Verdes, David Guetta czy Zara Larsson.

Koncerty we Fortnite czy Roblox należy traktować jako pochodną koncertów online z udziałem żywej orkiestry.

Czy wirtualne koncerty rzeczywiście są przyszłością? Trudno mi dziś na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony owszem, koncerty we Fortnite czy Roblox należy traktować jako pochodną koncertów online z udziałem żywej orkiestry, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić jeszcze przed wybuchem pandemii. Innymi słowy, mamy do czynienia bardziej z ewolucją niż rewolucją medium. Poza tym są to wydarzenia mocno medialne. Wszak zgromadzenie w jednym miejscu kilkadziesiąt milionów widzów robi zdecydowanie większe wrażenie, niż kilka tysięcy w hali koncertowej. Z drugiej strony nie sądzę, aby wirtualne koncerty zastąpiły kontakt z kulturą na żywo. Szczególnie nie teraz, kiedy człowiek jak nigdy wcześniej potrzebuje kontaktu z innymi ludźmi.

Jednak nie przekreślam tego medium całkowicie. Niewątpliwie nieraz usłyszymy o kolejnych artystach, którzy spróbują swoich sił w wirtualnym świecie, może niekoniecznie we Fortnite albo Roblox. Na pewno warto będzie śledzić kolejne wieści o tego typu wydarzeniach, żeby sprawdzić, w którą stronę ostatecznie to wszystko pójdzie. Z dystansu, ale niedużego. W końcu mówimy o eventach w internecie, a tam wszystko jest dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Czytaj więcej:

Zastępca Redaktora Naczelnego

Paweł Dembowski

Gra w gry odkąd pamięta, pisze o nich również kawał czasu. Uzależnienie jak nic. Jednak nie może powiedzieć, żeby kiedykolwiek czegokolwiek żałował. Poza tym dziennikarz z pasji i powołania.