Witajcie w drugiej części artykułu poświęconego muzyce z gier komputerowych, o których zapomniał czas. Zestawienie, mimo że nieco subiektywne, być może zainteresuje czytelnika muzyką, której jeszcze nie słyszał, bądź jeśli słyszał, wywoła nutkę nostalgii.
Sporo gier, które swego czasu, odnosząc mniejszy lub większy sukces, odeszły w zapomnienie.
Większość z nas pewnie kojarzy klasyczne motywy z Diablo, Doom czy Legend of Zelda, jest jednak sporo gier, które swego czasu, odnosząc mniejszy lub większy sukces, odeszły w zapomnienie. A szkoda, bo muzyki z tych pozycji nadal słucha się z ciarkami na plecach. Oto kolejne pięć soundtracków, które według mnie zasługują na zapamiętanie.
Nazywany przez wielu Johnem Williamsem branży gier komputerowych Jeremy Soule zasłynął z wielu pamiętnych kompozycji. Skojarzenie poniekąd słuszne, gdyż Soule skomponował muzykę do serii gier o Harrym Potterze. Jego spuścizna jest jednak znacznie bogatsza. Giants: Citizen Kabuto (2000), Star Wars: Knights of the Old Republic (2003) czy Unreal II: The Awakening (2003) to jedne z najbardziej pamiętnych tytułów w dorobku kompozytora, a kto z nas nie kojarzy przepięknego soundtracku ze Skyrima (2011), z Dovahkiin Song jako utworem tytułowym?
Warto zatem przypomnieć sobie soundtrack z Total Annihilation, stworzonej w 1997 roku przez nieistniejące już studio Cavedog Entertainment strategii czasu rzeczywistego, gdyż był to jeden z pierwszych soundtracków w dorobku kompozytora. Fabuła gry opowiada historię ludzkości (The Core), która dzięki postępowi technologicznemu jest w stanie przenieść ludzką świadomość w ciało robota. Idea przymusowego transferu w maszynę nie wszystkim jednak się spodobała. Odłam rebeliantów (The Arm) postanawia walczyć z „reżimem”, tworząc bioinżynieryjne maszyny wojenne.
Orkiestrowa muzyka odegrana przez Northwest Sinfonia jest patetyczna, dynamiczna; to definicja splendoru, z jakim Jeremy Soule komponuje, a klasyczne instrumenty we wspaniały sposób podkreślają wojenną otoczkę gry. Muzyka nie jest podzielona na rasy tak jak w Starcrafcie czy KKnD. Bez względu na to kim gramy, usłyszymy te same motywy. Te zmieniają się w zależności od tego, co dzieje się na ekranie. Podczas walk usłyszymy dynamiczniejsze utwory, a podczas eksploracji muzyka jest bardziej stonowana. I chociaż cały soundtrack ma zaledwie nieco ponad 30 minut, to przez dynamikę rozgrywki i kunszt kompozytorski Jeremy’ego Soule’a muzyka nie nuży ani przez chwilę. Gra dostępna jest na platformie gog.com w pakiecie ze ścieżką dźwiękową.
Choć wydane w 2006 The Settlers II 10th Anniversary może już być dla wielu sentymentalnym wspomnieniem, to jednak chciałbym cofnąć się jeszcze wcześniej, do roku 1996, kiedy wydane zostało The Settlers II. Stworzona przez Blue Byte Software (obecnie BBS Ubisoft) Settlers II to strategia czasu rzeczywistego z elementami gry ekonomicznej, w której należy zbudować silną gospodarczo osadę, eliminując tym samym przeciwników, wysyłając na wojnę naszą armię bądź bombardując ich za pomocą katapult.
I choć soundtrack Aarona Marksa do wyżej wspomnianej jubileuszowej edycji jest wspaniały, to oryginalna ścieżka Haiko Ruttmanna z roku 1996 ma w sobie pewną tajemniczość. Muzyka, jak na stosunkowo kolorową oprawę graficzną, jest dość mroczna, choć melodyjna. Poniekąd za sprawą dużego pogłosu w każdym utworze, a poniekąd za sprawą stonowanych motywów muzycznych, które wzbudzają swojego rodzaju niepewność, a zarazem chęć eksploracji świata gry. Każda z czterech ras (Rzymianie, Wikingowie, Nubijczycy oraz Japończycy) otrzymała swój własny motyw muzyczny i szkoda, że tylko jeden, gdyż długi charakter rozgrywki powodował, że muzyka stawała się nieco męcząca. A szkoda, bo soundtrack sam w sobie jest wart posłuchania dla tych kilku motywów i przepięknego ostatniego utworu. Gra również dostępna jest na platformie gog.com w pakiecie z pełną ścieżką dźwiękową.
Jako fan gier point&click, do których zresztą miałem przyjemność pisać muzykę, nie mogło oczywiście zabraknąć soundtracku z tego gatunku na liście. Nie jest to jednak autoreklama, gdyż mowa o The Longest Journey stworzonej przez Funcom w 1999 roku. Główna bohaterka April Ryan (której w polskiej wersji głosu użyczyła Edyta Olszówka), posiadająca zdolność przemieszczania się między dwoma równoległymi światami, musi przywrócić równowagę tychże światów, wyruszając w tytułową najdłuższą podróż.
Muzykę skomponował Bjørn Arve Lagim oraz Tor Linløkken. Temu drugiemu panu przysługują jednak tylko cztery ostatnie kompozycje, które usłyszeć można z szafy grającej znajdującej się w jednej z lokacji w grze. Reszta kompozycji Bjørna Arvego Lagima doskonale wplata się w magiczną rozgrywkę The Longest Journey. Muzyka jest tajemnicza, magiczna, a motywy muzyczne nie tylko są przyjemne dla ucha, ale i nie nużą podczas rozgrywki, co wydaje się stosunkowo ważne przy tak długiej grze. Miejmy nadzieję, że Bjørn Arve Lagim zostanie zaangażowany w kolejny projekt, by skomponować jeszcze kiedyś równie piękny soundtrack jak ten.
Ścieżka, jak poprzednie na tej liście, dostępna jest w pakiecie z grą w sklepie gog.com.
Masaż Dla Kosmitek, Mrówka Doi Krowę, bardziej oficjalne Murder Death Kill, czy też po prostu MDK jako neologizm to już klasyka gier z końca lat dziewięćdziesiątych. Nie inaczej jest z soundtrackiem. Dwudziestoczteroletnia muzyka z MDK (1997) twórczości Tommy’ego Tallarico nie zestarzała się nic a nic. MDK to strzelanka trzecioosobowa, w której wcielamy się w Kurta Hectica, by uratować Ziemię przed inwazją obcych. I bez względu na fakt, jak szablonowo brzmi ta wyszukana fabuła, ciężko mi przytoczyć równie oryginalną grę, jaką jest MDK. Nie inaczej jest z muzyką.
Fantastycznie dynamiczne, wręcz filmowe motywy przeplatają się z sardonicznymi motywami, które podkreślają zakręconą naturę gry. I choć MDK doczekało się kontynuacji, a za muzykę w drugiej części odpowiedzialny był między innymi Jesper Kyd, to jednak pierwsza odsłona posiada tę wspaniałą filmową i ponadczasową muzykę Tommy’ego Tallarico, którą warto sobie odświeżyć. Zwłaszcza że podobnie jak poprzednie tytuły, gra dostępna jest wraz z soundtrackiem na gog.com.
Z soundtrackiem z Painkillera mam o tyle problem, że podzielony jest on na muzykę bitewną oraz ambienty. I choć heavymetalowe motywy bitewne doskonale wpisują się w rozgrywkę, to chciałbym skupić się jednak na kompilacji ambientów z tejże gry, gdyż od czasu Quake 1 nie zdarzyło mi się zagrać w grę, która miałaby równie mroczne ambienty. Autorem muzyki jest Marcin Czartynski i odważę się powiedzieć, że bez ambientowego soundtracku nie byłoby Painkillera. Muzyka Marcina definiuje piekielny nastrój gry, a utwory takie jak Bridge, Opera czy Train Station to poezja dla każdego amatora mrocznych ambientów. Część z nich (Town, Prison, Factory…) to powolne melodyjne utwory, drony, które wykorzystują instrumenty klasyczne lub ciężkie, elektroniczne, industrialne motywy. Ale na soundtracku pojawiają się również nieinstrumentalne utwory. Orphanage, wspomniane wyżej Bridge oraz Opera to już nastrojowe ambienty pełne niepokojących odgłosów. Grając w Painkillera z jednej strony chciało się przystanąć i posłuchać tej mrocznej muzyki, z drugiej wpływ, jaki ta muzyka ma na grę, powoduje, że miało się ochotę wpierw usiąść na nocniku i ukończyć dany poziom jak najszybciej.
Grając w Painkillera z jednej strony chciało się przystanąć i posłuchać tej mrocznej muzyki.
Soundtrack dostępny jest wraz z grą na gog.com. I chociaż słucha się go „przyjemnie”, to każdemu, kto nie grał jeszcze w Painkillera, polecam odsłuchać album, grając w grę. Jest to jeden z tych soundtracków, które brzmią jeszcze lepiej podczas rozgrywki, potęgując jej atmosferę.Kolejna piątka soundtracków za nami. Mam nadzieję, że pomogłem kilku czytelnikom odkryć nowe/stare ścieżki dźwiękowe. U innych być może przywołałem nutkę nostalgii. Z chęcią dowiem się też w komentarzach, jakie są Wasze ulubione „zapomniane” soundtracki.