Cyberpunk is now. Dowody można mnożyć tak w życiu codziennym, informacjach płynących ze świata, ale także – jeżeli nie przede wszystkim – w tendencjach muzycznych.
Zacznę od najbardziej oczywistego źródła, jakim jest synthwave.
Choć definicja cyberpunku jako nurtu literacko-kulturowego jest dość obszerna i wciąż plastyczna, możemy wyróżnić pewne zasady obowiązujące globalnie, niezależnie, czy mówimy o sztuce wizualnej, audialnej, czy rzeczywistości mniej science fiction. Podstawą cyberpunku są idee transhumanizmu i posthumanizmu, które zakładają kolosalne przemiany w koncepcie jakim jest człowiek oraz człowieczeństwo.
Podwaliny pod ten koncept położyli dekady temu literaci oraz filmowcy. Jako jeden z pierwszych transhumanistycznych filmów możemy spokojnie zaliczyć Metropolis Fritza Langa z 1927 roku, więc niemal sprzed wieku, którego koncepty możemy odnaleźć dzisiaj choćby w Chinach i ich Systemie Oceny Obywateli.
Również niedawna akcja związana z promocją filmu Alita, gdzie dziewczynka otrzymała dwie protezy dłoni i przedramion rodem z Deus Ex, jest dowodem na to, że coś co dawniej traktowaliśmy jako wysokie science fiction stało się codziennością. W definicji cyberpunku mieści się również dystopia, nihilizm i powierzchowny konsumpcjonizm, co łatwo wpasować w ramy rzeczywistego świata, zatem możemy założyć, że żyjemy w czasach protocyberpunkowych. To oczywiście bardzo skrótowe rozważania, które spokojnie można by przekuć w dość obszerne badania socjologiczne, niemniej zostawię to sobie na doktorat, a to co napisałem posłuży do rozpoczęcia gawędy o muzyce w czasach cyberpunku.
Kulturowo nic nie pojawia się z nicości. Najczęściej jest to odzwierciedlenie i przetworzenie rzeczywistości zastanej przez artystę. Inspiracje ciągnie się z doświadczeń, więc muzycznie możemy znaleźć przejrzyste korzenie tego, co niebawem gatunkowo nazwiemy mianem „cyberpunku”. Zacznę od najbardziej oczywistego źródła, jakim jest synthwave. Jest to gatunek powstały w oparciu o miłość i tęsknotę za latami 80. XX wieku.
Znamienne jest również zamierzone tworzenie muzyki monumentalnej i ciężkiej.
Brzmienia sięgają do syntezatorów, które zdominowały ówczesną muzykę, a więc Yamahy DX7, Rolanda D50 oraz Rolanda Juno-60, a także prymitywnych maszyn perkusyjnych. Znamienne jest również zamierzone tworzenie muzyki monumentalnej i ciężkiej, niemniej energetycznej i euforycznej. Jednym tchem możemy wymienić bogów gatunku, czyli Kavinsky’ego, Carpenter Bruta i Perturbatora, aczkolwiek lista wykonawców wciąż rośnie.
Niemalże równie kluczowym gatunkiem wpływającym na kształt cyberpunku jest electro house. Gatunek, który zaczynał skromnie jako brudniejsza forma house’u, łącząca w sobie silne wpływy electro, zaczął swoją drogę w pierwszej dekadzie XXI wieku, jednakże szczyt popularności i technicznej precyzji osiągnął dopiero po 2010 roku. Nie sposób wymienić najważniejszych artystów, ponieważ electro house zdołał wyrobić sobie własne podgatunki, jak prymitywizujące melbourne bounce, przesadnie złożone complextro, tudzież kierowane do festiwalowego odbiorcy big room house.
Nie będzie jednak przesadą założenie, iż najbardziej rozpoznawalnym artystą jest Joel Zimmerman a.k.a. deadmau5, którego kariera jest doskonałym przykładem self made mana, który z nikomu nieznanego żółtodzioba w 2008 roku urósł w ciągu 10 lat do miana najbardziej wpływowego człowieka branży i jednego z lepszych wydawców nowych nazwisk.
Wystarczy przeszukać katalog labelu mau5trap, by zauważyć jak bardzo muzyka tam wydawana wyznacza trendy dla muzycznego podziemia. Mocno elektroniczne brzmienia jawnie romansujące z grami wideo, szczególnie z chiptune’em, potężne basy, ekstatyczna melodyka nierzadko poszatkowana i rozdysponowana pomiędzy masę instrumentów, techniczna precyzja syntez i miksu sięgająca wręcz naukowego podejścia, oraz kompozycje ze skrajnie różnym poziomem zaawansowania aranżacji, to również elementy, których możemy się spodziewać w nadchodzącym cyberpunku.
Dominujące w muzyce klubowej okolice 120-130 BPM w cyberpunku zwalniają do typowych dla glitchów 90-110 BPM.
Ostatnią wielką inspiracją dla artystów cyberpunkowych z pewnością jest glitch hop. Często podawany jako analogia powstałego w latach 90. glitchu, zawiera silne wpływy trip hopu, skąd też nazwa gatunku. Najsilniej słychać wpływy w tempie utworów. Dominujące w muzyce klubowej okolice 120-130 BPM w cyberpunku zwalniają do typowych dla glitchów 90-110 BPM, jednakże linie perkusyjne w glitchach najczęściej są połamane i pełne nieoczekiwanych zmian.
Kolażowość typowa dla glitchy, wpłynęła nie tylko na kształt complextro, ale zdarzać się będzie również w cyberpunku, chociaż nie aż tak często, ponieważ sam cyberpunk odnosi się do trochę innych konceptów, więc mimo obecności dźwięków charakterystycznych, ich kontrolowana przypadkowość będzie raczej mocno stonowana w stosunku do protoplastów. Tyle o inspiracjach. W następnej części postaram się odpowiedzieć na pytanie: czym jest, albo raczej czym staje się cyberpunk jako gatunek muzyczny?