To co najbardziej lubię w grach od Rockstar to dbałość o szczegóły. Bowiem nie lada wyczynem jest stworzyć od podstaw całkiem nowy świat i dopilnować, aby najmniejszy jego detal pasował do całości, oraz aby całość miała ręce i nogi.

Nie inaczej było w przypadku gry Grand Theft Auto: San Andreas, która ze względu na swój rozmach (i rozmiar) nie tylko została uznana za jedną z najlepszych gier na PlayStation 2, ale też mogła pochwalić się prawdopodobnie najlepszym soundtrackiem z całej serii GTA.

Muzyka powstałej w 2004 roku produkcji Rockstar musiała w pełni odzwierciedlać klimat panujący w wirtualnym San Andreas, będący niejako „kalką” południowej Kalifornii z końca lat 90. Zadanie wydawało się być trudne, jednak ilość występujących w grze stacji radiowych sprawiła, że twórcy mogli sobie pozwolić na różnorodność gatunkową, a co za tym idzie – także na dobór co lepszych puszczanych nań kawałków. Dzięki temu zabiegowi w eterze pojawiają się znane z lat 50., 60., 70. i 80. ubiegłego wieku charakterystyczne dla San Andreas gangsta rap i grunge (pewien rodzaj alternatywnego rocka), ale też m.in. reggae, country, new jack swing, klasyki hip-hopu, muzyki soul i rocka.

Oczywiście, na to, że otrzymamy do własnego użytku mega album z pokaźnym zestawem muzycznym nie ma co liczyć. Bowiem w przypadku Grand Theft Auto: San Andreas Official Soundtrack liczącego sobie znacznie mniej utworów (dwadzieścia trzy) niż w rzeczywistości występuje w GTA: San Andreas, skupiono się przede wszystkim na zebraniu w jednym miejscu najbardziej znanych kawałków z poszczególnych stacji radiowych, poczynając od Jamesa Browna i jego The Payback, przez Rage Against the Machine’s Killing in the Name i Rebel Without a Pause od Public Enemy, aż do 2 Pac i I Don’t Give A Fuck.

I choć dla niektórych (zagorzali fani?) ilość utworów na obu płytach CD może pozostawić pewien niedosyt, nie oznacza to, że album zostaje przeze mnie całkowicie skreślony. Co to to nie. Głównie dlatego, że – jak napisałem wcześniej – osoby odpowiadające za dobór utworów postarały się o to, aby krążki były zapełnione tymi największymi hitami i to zadanie spełniono w zupełności. Dzięki temu zabiegowi albumu słucha się całkiem przyjemnie i z łatwością powraca się myślami do starych, dobrych czasów. Jest to zatem pozycja idealna dla przeciętnego melomana, fanów serii GTA i tych, którzy lubią tego typu składanki od tzw. różnych wykonawców.

Ci z kolei, którzy chcą odtworzyć nastrój znany podczas jazdy autem ulicami Los Santos, powinni albo zagrać w samą grę, albo zaopatrzyć się w znacznie pojemniejszy (i przy tym droższy) i miejscami trudnym do zdobycia Grand Theft Auto: San Andreas Official Soundtrack Box Set.

Zastępca Redaktora Naczelnego

Paweł Dembowski

Gra w gry odkąd pamięta, pisze o nich również kawał czasu. Uzależnienie jak nic. Jednak nie może powiedzieć, żeby kiedykolwiek czegokolwiek żałował. Poza tym dziennikarz z pasji i powołania.