Co może robić pani z warzywniaka nocami? Ano na przykład przeczesywać lochy w poszukiwaniu niezwykle rzadkich przedmiotów, które później może sprzedać klientom kupującym marchewkę. W każdym razie taką pasję realizuje Will – bohater gry Moonlighter. Hiszpańskie studio Digital Sun Games serwuje nam tytuł, który na równi z umiejętnościami w przeczesywaniu lochów testuje naszego wewnętrznego „handlarza”. Robi to przy akompaniamencie ścieżki dźwiękowej, o której jest niniejszy tekst.

Muzykę do gry popełnił David Fenn – brytyjski kompozytor znany między innymi z takich produkcji jak Leaf Me Alone czy Titan Souls. David w swoich kompozycjach jest mocno konserwatywny. Jego utwory są wyważone, delikatne, stawiają mocno na klimat, a nie na dynamikę. Sprawdza się to również w Moonlighterze, gdzie lwia część spada na barki instrumentów grających delikatne, zwiewne linie rytmiczne.

Gitara, fortepian czy harfa poprzez sprytnie skomponowane motywy wprowadzają gracza w lekko tajemniczą atmosferę. Wchodzimy w końcu do niezbadanych lochów; musi być tajemniczo. Co ciekawe nie usłyszymy tutaj epickości przez duże „E”. Bębny grają raczej zachowawczo, nie uświadczymy podniosłych heroicznych tematów. Sekcja perkusyjna bardziej podkreśla akcenty niż kreuje dynamikę. Wyjątkiem jest tutaj Golem King, gdzie od początku utwór prowadzony jest mocnymi, pewnymi siebie uderzeniami bębnów. Całość jednak elegancko łagodzona jest poprzez świetnie napisaną linię fortepianu. W całej otoczce bitewnej, gdzie to sekcja smyczkowa w swoich dynamicznych partiach staccato napędza jeszcze bardziej motyw bitewny, nasze ucho może wychwycić fortepian, który mądrze tonuje mądrze te zapędy, serwując przy okazji piękną melodię.

Można ostrożnie wysnuć teorię, że cała ścieżka dźwiękowa inspirowana jest średniowieczną muzyką celtycką.

David w swojej ścieżce często sięga po flet jako instrument prowadzący. Nadaje to momentami bardzo celtycki charakter całości. Można ostrożnie wysnuć teorię, że cała ścieżka dźwiękowa inspirowana jest średniowieczną muzyką celtycką. Miękkie, niezbyt agresywne sekcje perkusyjne, harfa jako instrument grający rytmiczne sekcje, do tego flet, który swoimi skocznymi liniami melodycznymi nadaje zwiewności – to właśnie wyznacznik znanej nam muzyki celtyckiej. W połączeniu z przyjemną, kolorową oprawą graficzną daje nam bardzo baśniowy obraz.

Gra potrafi być dynamiczna, szczególnie gdy na ekranie jest wielu przeciwników. Grając w nią miałem wrażenie, że czasami ścieżka dźwiękowa nie idzie w parze z akcją na ekranie. Zdarzały się momenty, gdy na monitorze kipiało od potworów, a przygrywała mi do tego spokojna muzyka wskazująca raczej na obszar, gdzie tej akcji nie powinno być, bądź nacisk powinien zostać położony na zagadki logiczne.

To jedna z nielicznych rys na całkiem udanej kompozycji (winić tutaj trzeba raczej osoby zajmujące się implementacją, a nie samego kompozytora). Na plus zaś mogę zaliczyć kompozycje odtwarzane w momencie, gdy znajdujemy się w sklepie, bądź poruszamy po wiosce. Utwory są klimatyczne, wyważone, wprowadzają gracza w spokojną atmosferę małej wioski, nieco uśpionej i pogrążonej w przyjemnej melancholii.

Utwory są klimatyczne, wyważone, wprowadzają gracza w spokojną atmosferę małej wioski.

David Fenn wykonał kawał dobrej roboty serwując nam kompozycję spójną, wyważoną, można rzec „bezpieczną”, która jak najbardziej pasuje do stylu gry, buduje przyjemny klimat, a tam gdzie trzeba podnosi odrobinkę poziom adrenaliny. Słuchając jej bez oglądania gry, można mieć wrażenie, iż słuchamy muzyki staroceltyckiej bądź średniowiecznej. Jednak ja nie wyobrażam sobie innego soundtracku niż wykonanego właśnie w ten sposób.

Redaktor

Krzysztof Kus

Sound Designer, kompozytor muzyczny, a także perkusista z zamiłowania. W grach zwraca szczególną uwagę na nowatorskie podejście do tematu sound designu. Prywatnie jeden z największych fanów Dire Straits w Polsce.