„Widzę to miasteczko w niespokojnych snach. Silent Hill”. Tak rozpoczyna się tajemniczy list, napisany przez żonę głównego bohatera Silent Hill 2. Produkcji, która zapisała się w historii gier wideo jako jedna z najlepszych i najbardziej rewolucyjnych narracji. Kiedy dowiedziałam się, że – skądinąd uznane i lubiane przeze mnie – krakowskie studio Bloober Team postanowiło odświeżyć ten kultowy klasyk japońskiego studia Konami, miałam mieszane uczucia. Jednak nowa wersja Silent Hill 2 przeszła moje najśmielsze oczekiwania, zwłaszcza jeśli chodzi o udźwiękowienie.
Silent Hill 2 zasłużył na odświeżenie.
James, bohater gry, przybywa do pogrążonego we mgle, opustoszałego amerykańskiego miasteczka o nazwie Silent Hill. Jego żona, Mary, prosi go we wspomnianym liście, żeby przyjechał tam i ją odnalazł. Kłopot w tym, że Mary zmarła trzy lata wcześniej. Podczas wędrówki po opuszczonym mieście James spotka inne osoby, które są, podobnie jak on, naznaczone traumą. Angela, bita i gwałcona przez ojca, poniżany przez rówieśników Eddie, wyzywająco zachowująca się Maria i osierocona dziewczynka Laura przypomną bohaterowi zbrodnię, którą wyparł.
Silent Hill 2 to psychologiczne studium opresji. Nigdy wcześniej w żadnej grze bohaterowie nie zmagali się z – rewolucyjnie jak na tamte czasy przedstawionymi – zaburzeniami i schorzeniami psychicznymi, takimi jak: zespół stresu pourazowego, depresja, wyparcie czy schizofrenia paranoidalna. Mamy tu też tak zwany victim blaming, czyli zjawisko obwiniania ofiary dokonanego przestępstwa, przeważnie gwałtu czy też jej samoobwinianie. Po ponad dwudziestu latach ta odsłona serii Silent Hill po prostu zasłużyła na odświeżenie.
Tak jak grafikę czy mechanikę rozgrywki, odświeżono też audio. Bloober Team stanął na wysokości zadania, dzięki czemu gra brzmi odpowiednio przerażająco. Ekipa sound designerów stworzyła ciężki, klaustrofobiczny klimat miasteczka Silent Hill i jego rozpadających się, gnijących budynków oraz spowitych mgłą ulic. W warstwie audio usłyszymy mnogość dźwięków ocierającego się o siebie lub inne przedmioty metalu, kruszącego się betonu czy pojawiających się co jakiś czas kobiecych westchnień.
Odgłosy stworzonych przez Jamesa potworów również dodają sporo do klimatu Silent Hill 2 Remake. Duszące się pielęgniarki, jęczące manekiny czy dźwięki ikonicznego Piramidogłowego – nemezis bohatera – sprawiają, że ta gra po prostu żyje i przeraża. To, co Konami stworzyło 23 lata temu, krakowskie studio potraktowało z należytą pieczołowitością. Większość efektów dźwiękowych została stworzona przez zespół audio Bloobera, jednak w grze znalazły się też dźwięki z jej oryginalnej wersji. Zmieniona została także – nie bójmy się tego słowa – kultowa ścieżka dźwiękowa autorstwa Akiry Yamaoki, niemniej z należytym poszanowaniem oryginalnego materiału dźwiękowego.
Ekipa audio (Filip Żegleń, Adam Rucki, Mikołaj Buszko, Paweł Baran) pod kierownictwem Arka Reikowskiego wykonała kawał świetnej roboty przy rewitalizacji starych utworów. Sporo z nich brzmi trochę inaczej (Promise, Magdalene), jednak nowy album cieszy ucho. Jest na nim mnóstwo postindustrialnych zgrzytów (Manic Delirium, Savage Requiem) czy też Madcap Descent z przerażającym kobiecym jękiem. Trzecia płyta jest najbardziej klimatyczna. Usłyszymy tam piękne, tradycyjne japońskie ozdobniki w Tenebrous Anguish, urywane syntezatory w Sepulchral Solitude czy też bębny w Veiled Melancholia i Unhinged Realms.
Bloober Team dołożył swoją cegiełkę do tego, żeby ta podróż nie pozostała zapomniana.
Jak wspomniałam, Silent Hill 2 zasłużył na odświeżenie. Zasłużył na to zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy mówi się o chorobach psychicznych bez stygmatyzowania. Dramat Angeli, Eddiego czy w końcu popełniona i wyparta przez Jamesa zbrodnia, która zaludniła Silent Hill potworami zrodzonymi z jego wyobraźni, to opowieść, wobec której nawet osoby nie interesujące się grami wideo nie powinny przejść obojętnie. Już ponad dwadzieścia lat temu Konami stworzyło to studium psychologicznej podróży w głąb siebie, a zespół audio z Bloober Team dołożył swoją cegiełkę do tego, żeby ta podróż nie pozostała zapomniana.
Chciałbym napisać coś o jesieni średniowiecza, ale czeskie studio Warhorse skutecznie mi to uniemożliwia. Wielkimi krokami nadchodzi kontynuacja wydanej w 2018 roku gry Kingdom Come: Deliverance. Większość kanałów, w tym prasa growa, z dużym entuzjazmem wypowiada się więcej
W minionym roku, po wielu perypetiach studia AlphaDream odpowiedzialnego za poboczne przygody dwójki hydraulików, gracze niespodziewanie otrzymali kolejną odsłonę serii Mario & Luigi z podtytułem „Brothership”. Choć gra miała zakusy, by stać się jednym z flagowych więcej
Nowy rok, a wraz z nim zmiany w Waszej ulubionej audycji. Zanim jednak zdradzimy Wam, co dla Was szykujemy, zostańcie choć na chwilę i posłuchajcie, jak wspominamy zapomnianą na przestrzeni dekad muzykę do gier wideo. Wspominamy zapomnianą na przestrzeni więcej
Horror rozgrywający się w scenerii platformy wiertniczej? Dlaczego nie? Był już kiedyś taki, skądinąd całkiem niezły, pod tytułem Cold Fear. Niewielkie studio The Chinese Room, odpowiedzialne między innymi za tak interesujące gry, jak Everybody’s więcej