W tym roku obchodzimy okrągłe 130. urodziny Nintendo – firmy, która od samego początku dostarcza ludziom rozrywkę, poczynając od prostych kart do grania, a skończywszy na Switchu. Długo zastanawiałem się, jak można uczcić to wydarzenie i doszedłem do wniosku, że najlepszym sposobem jest przypomnienie sobie i innym muzykę do gier z mojej pierwszej konsoli od firmy z Kioto – Nintendo Entertainment System.
Dzięki tej niepozornej konsolce mieliśmy dostęp do szerokiej gamy gier.
Cóż, w rzeczywistości była to podróbka przywieziona do Polski od naszych południowych sąsiadów, bardziej znana pod nazwą Pegasus. Jednak patrząc na to z historycznego punktu widzenia, była to pierwsza i w tamtych czasach jedyna możliwość na zagranie w 8-bitowe dzieła sztuki z NES-a. Dzięki tej niepozornej konsolce mieliśmy dostęp do szerokiej gamy gier, prawdziwych legend i klasyków, które ukształtowały nasze dzieciństwo, a u niektórych dodatkowo rozbudzono miłość do muzyki chiptune, także u niżej podpisanego.
Przedstawiam Wam autorską „Szczęśliwą Siódemkę” muzyki z „pegaza”, która na zawsze pozostanie w mojej głowie.
Choć kolejność wymieniania tytułów jest przypadkowa, to jednak trudno byłoby mi nie wymienić na pierwszym miejscu gry, od której zaczęła się moja przygoda z Pegasusem. Duża dawka adrenaliny zaserwowana chwilę po wciśnięciu przycisku „start” zapewniona. Melodię Jungle byłbym w stanie zanucić nawet gdyby ktoś mnie obudził w samym środku nocy.
W pierwszym z cyklu tekstów o Castlevanii wspomniałem, że to pierwsza odsłona zdefiniowała muzycznie całą serię. Jednak osobiście podtrzymuję to, co napisałem później o Castlevanii III – że to idealne zwieńczenie trylogii na NES-a pod każdym względem. Zwłaszcza od strony muzycznej, gdzie świetnie połączono wszystkie zalety „jedynki” i „dwójki” oraz nieco podkręcono tempo.
Wielu uważa ten tytuł za najlepsza odsłonę serii i najlepszy soundtrack. Podpisuję się pod tymi stwierdzeniami obiema rękoma. Ba, „Nintendo Power” w 2008 roku uznało ścieżkę dźwiękową z tej gry za najlepszą w całej bibliotece NES-a. Warto się z nią zapoznać, zwłaszcza w wersji na winylu.
Choć melodię z „pierwszego” Mario znają wszyscy, to jednak mnie zdecydowanie częściej zdarza się zanucić motyw z pierwszej planszy. Skoczna melodia, łatwo i szybko wbijająca się w pamięć. Cały soundtrack z kolei to prawdziwa kwintesencja świata gier Mario.
Gra słusznie zapamiętana, jako jedna z najbardziej wymagających, ale też najbardziej rozbudowanych pod każdym względem. Muzyka dynamiczna, przywodząca na myśl wszystko to, co wiedzieliśmy o filmach z ninja w latach 80. Plus honorowe miejsce na liście Best 8-Bit Soundtracks serwisu IGN.
Pokaz umiejętności programistycznych i szkoły game designu Konami, przy której spędziłem diabli wie ile czasu. No i z muzyką Kōzō Nakamury, który zjadł zęby na żółwiach, tak na konsolach Nintendo, jak i na arcade’ach.
Spośród wszystkich tytułów z serii bajek Disney’a nadawanych w telewizji, Kacze opowieści darzę największą estymą. Świetna (choć krótka gra), wspaniała przygoda i soundtrack, który to wszystko dopełnia. Ba, legendarny Moon Theme można usłyszeć także w wersji z wokalem w odświeżonym serialu. Polecam posłuchać!
Pora i Was zapytać, czy macie swój ulubiony soundtrack z gier na Pegasusa?