Z soundtrackiem do Astro Bot jest trochę jak z samą grą. Przy pierwszym zetknięciu wprawia gracza w odpowiedni nastrój, przywołując przy tym ciepłe wspomnienia z przeszłości. Ale gdy już się z nią oswoimy, to w pewnym momencie w naszych głowach pojawia się myśl: „Ale przecież to już było”.
Muzyka świetnie wpasowuje się w klimat samej gry i spisuje jako przyjemny dla ucha dodatek do otoczenia.
Astro Bot jest fenomenem, który wziął wszystkich z zaskoczenia, zwłaszcza że nie jest to początek nowego IP. Nowa maskotka PlayStation już wcześniej dała się poznać w takich grach jak Astro’s Playroom czy Astro Bot Rescue Mission. Najwyraźniej krawaciarze z Sony dostrzegli potencjał drzemiący w przygodach robocika uczącego obsługi DualSense i uznali, że zasługuje on na kolejną grę. Tym razem nie miała to być jednak gra instruktaż, a pełnoprawna platformówka 3D. Team Asobi dostało jasne polecenie: wszystkiego miało być po prostu więcej niż do tej pory. Tę zasadę szczególnie wziął sobie do serca Kenneth C. M. Young, który mógł tutaj w pełni rozwinąć skrzydła. Pytanie tylko: czy więcej rzeczywiście znaczy lepiej?
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda ok. Podobnie jak w poprzednich grach otrzymaliśmy zestaw optymistycznych melodii, połączonych z klasycznymi dźwiękami syntezatorów wraz z całym akompaniamentem instrumentów. Jednak tu pojawia się pierwszy problem: choć albumowi trudno zarzucić brak melodyjnej różnorodności, to nie usłyszymy w nim nic, czego nie usłyszelibyśmy wcześniej w innych grach.
Mamy tu więc na przykład: westernowy Crash Site, nieco niepokojący (choć nie upiorny) Tite Mites, jazzowy Casino czy idący w hawajskie klimaty Botdi Beach. Mógłbym jeszcze wymienić utwory utrzymane w klimatach: dalekowschodnim, sci-fi i retro, ale już te pierwsze kawałki powinny dawać obraz tego, z czym mamy do czynienia. A jest to zbiór melodii, z których każda powtarza znane nam schematy, podlane gęstym „sosiwem” z syntezatorów. Za pewnego rodzaju ratunek można uznać przearanżowane motywy przewodnie takich gier jak: Uncharted, God of War i Ape Escape. W wersji elektronicznej brzmią one fenomenalnie. Ale i tutaj doszło do zgrzytu: absolutnym skandalem jest dla mnie brak w tym albumie utworu z LocoRoco!
Jest też inny, prawdopodobnie najpoważniejszy problem z soundtrackiem do Astro Bot – czyli jego wielkość. Liczący zaledwie 20 utworów album Astro’s Playroom jest zdecydowanie mniejszy, bardziej skondensowany. Dzięki ograniczeniom Young wykazał się kreatywnością godną kompozytorów z ery NES-a i stworzył wpadające w pamięć melodie. Sam do dzisiaj jestem w stanie zanucić więcej niż połowę utworów zawartych w albumie, wliczając w to znane i cenione przez wszystkich I’m your GPU czy SSD.
Choć albumowi trudno zarzucić brak melodyjnej różnorodności, to nie usłyszymy w nim nic, czego nie usłyszelibyśmy wcześniej w innych grach.
Tymczasem soundtrack do Astro Bot to liczący prawie 90 utworów kolos, na którym trudno znaleźć coś równie oryginalnego i zapadającego w pamięć. Gdzieś to się wszystko rozłazi, przez co nietrudno o wrażenie, że każdy utwór brzmi podobnie. Nie mówiąc już o tym, że w połowie albumu towarzyszyło mi uczucie znużenia.
Czy to oznacza, że soundtrack do Astro Bot jest kiepski? Absolutnie nie. Muzyka świetnie wpasowuje się w klimat samej gry i spisuje jako przyjemny dla ucha dodatek do otoczenia – niezależnie od tego, którą krainę zwiedzamy. Jednak miałbym problem z poleceniem go jako samodzielnego albumu, szczególnie osobom nieobeznanym z marką Astro Bot. Może przy kolejnej grze to się uda. A po tym sukcesie wizja kontynuacji nie jest znowu taka nieprawdopodobna.
Nieczęsto zdarza mi się grać w grę tak nierówną jak South od Midnight. Z jednej strony jest ona do bólu schematyczna w swoich mechanikach, sztampowa i nieporadna w przedstawianiu historii Hazel – głównej bohaterki. Z drugiej strony fabule towarzyszy przepiękna, więcej
Dragon Ball to seria mangi opowiadająca o wojownikach, którzy trenują sztuki walki i potrafią generować swoją energię KI, by później wystrzelić z dłoni utworzony z niej pocisk. Pod koniec lat 80. szturmem wdarła się do kanonu japońskiej popkultury. Na jej więcej
Historia poszukiwań człowieka, który podjąłby się stworzenia soundtracku do Clair Obscur: Expedition 33, była równie trudna do uwierzenia co ta dotycząca powstawania samej gry. Jednak patrząc na liczbę odtworzeń albumu w serwisach streamingowych (ponad 30 milionów!), można więcej
Już 6 lipca 2025 w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu przed koncertem Final Symphony II będziecie mogli wziąć udział w przygotowanych przez nas atrakcjach. Co dla Was szykujemy? Niezależnie od tego, czy jesteś doświadczonym poszukiwaczem przygód, czy nowym rekrutem, zapraszamy więcej
Od jakiegoś czasu mamy nieodparte wrażenie, że muzyka do bijatyk, zwłaszcza z serii Tekken, mierzy się z problemem schorzenia wtórności. Dlatego razem z naszymi gośćmi, którzy nie raz złamali sobie palce na przyciskach od kontrolera, szukamy remedium na zaburzenia marki Tekken. więcej