Dragon Ball to seria mangi opowiadająca o wojownikach, którzy trenują sztuki walki i potrafią generować swoją energię KI, by później wystrzelić z dłoni utworzony z niej pocisk. Pod koniec lat 80. szturmem wdarła się do kanonu japońskiej popkultury. Na jej podstawie powstało anime, a także szereg gier wideo, o których mogliście przeczytać w pierwszej części moich dywagacji na temat tego obszernego uniwersum.

Nostalgiczna czołówka

Przenieśmy się więc do końcówki lat 80. Na konsoli Famicom debiutuje Dragon Ball 3: Gokuden. Gra, o której wspomniałem już poprzednio, głównie pod kątem muzycznym. Przygodę kończymy tam na spotkaniu z niebezpiecznym Raditzem – tajemniczym bratem Son Goku, który pochodzi z kosmosu. Wiadomość ta musiała wywołać niesamowite poruszenie wśród fanów Dragon Balla, jednak nie wzięła się znikąd. Mistrz Akira Toriyama już od 1988 roku pracował bowiem nad kontynuacją serii, nazywaną dzisiaj najbardziej kultową z całego uniwersum – Dragon Ball Z.

Przykładowy utwór Cha-La Head-Cha-La to moim skromnym zdaniem najbardziej ikoniczna piosenka spośród otwierających jakiekolwiek anime w historii. Debiutując w 1989 roku, Dragon Ball Z wyznaczył trendy artystyczne gałęzi openingów  anime na wiele lat do przodu. Zanim jednak przejdziemy do szerszego fenomenu udźwiękowienia znanego z gier i telewizyjnych serii, przyjrzyjmy się konstrukcji tego utworu. W porównaniu z czołówką Dragon Ball, Cha-La Head-Cha-La stawia nacisk na zupełnie inne odczucia. W sequelu od pierwszych sekund czuć energię, a widz jest przygotowywany na dużo poważniejszy, dorosły klimat.

Jak na przestrzeni dekad zmieniała się muzyka do gier Dragon Ball (cz. 1/3)

Sznyt japońskiej muzyki pop z lat 80. dosłownie wylewa się hektolitrami z tego utworu. Uwagę zwracają ikoniczne syntezatory i bardzo energetyzująca linia basu (wyjazd po skali w refrenie to majstersztyk podbijania energii za pomocą samej gitary basowej!). Do tego syntetyczne brassy grane na syntezatorach, imitujące instrumenty dęte – przepiękna laurka dla muzyki pop z Kraju Kwitnącej Wiśni. Odbiór utworu był tak dobry, że wyznaczył kierunek twórczy dla praktycznie wszystkich dzieł z franczyzy Dragon Ball na dobrych kilka dekad.

Wspomniałem oczywiście o instrumentalnej stronie tej piosenki, ale największe wrażenie robi tutaj wokal tajemniczego „Księcia Piosenek Anime”, zwanego także „Panem DBZ” – Hironobu Kageyamy. Jego głos, charyzma i dryg do pisania piosenek przepełnionych energią, tak przecież charakterystyczną dla serii „Smoczych Kul”, zaowocowały kolosalną wręcz współpracą. Do samych filmów kinowych i anime Kageyama stworzył prawie pięćdziesiąt wokalnych utworów! W grach na przestrzeni dekad doliczyłem się aż dziewięciu piosenek. Kageyama wyznaczył w latach 90. trend mocnych, wyrazistych openingów, a gdy okrasimy jego muzykę umięśnionymi wojownikami z pociskami energii KI, strzelającymi z ich dłoni – mamy przepis na najbardziej „badassowe” czołówki do gier i anime.

Sznyt japońskiej muzyki pop

Styl Hironobu Kageyamy był też bardzo charakterystyczny dla sceny j-rockowej w Kraju Kwitnącej Wiśni. Mocne partie przesterowanych gitar szły w parze z sekcjami dętymi rodem z kapel disco. Do tego przerysowany, momentami wręcz karykaturalny głos Kageyamy – to wszystko złożyło się na obraz dźwiękowy, który na stałe zlał się ze światem „Smoczych Kul”. Wiemy już, jak to wyglądało w serii telewizyjnej. Skupmy się teraz na poletku gier komputerowych. Począwszy od wydanej w 1990 roku gry Dragon Ball Z: Kyoshuu! Saiyajin, możemy zauważyć trend wyznaczony przez Cha-La Head-Cha-La. Pomimo ograniczonego instrumentarium konsoli Famicom utwór otwierający robi, co może, by dać słuchaczowi muzyczny zastrzyk energii.

Podobnie było w przypadku OST z kolejnych gier na konsolę Famicom: Dragon Ball Z II: Gekishin Freeza, Dragon Ball Z III: Ressen Jinzou Ningen oraz Dragon Ball Z: Gekitou Tenkaichi Budokai (swoją drogą pierwszej grze traktującej o turnieju sztuk walki znanym z anime). Rok 1993 przyniósł zaś następne tytuły ze święcącego triumfy popularności dzieła Toriyamy. Czy pod względem muzyki były one wybitne? Powiedziałbym, że raczej nie zapadły w pamięć. Kolejne lata równie mocno obfitowały w gry spod znaku „Smoczych Kul”: w 1994 roku wyszło aż 6 tytułów, natomiast w 1997 „tylko” 5.

Coraz częściej pojawiały się też w ścieżkach dźwiękowych przerobione bądź żywcem przeniesione utwory z anime. Dobrym przykładem jest Menu Theme gry Dragon Ball Z: Super Butōden 3, gdzie mamy do czynienia z przeróbką całej czołówki (Cha-La Head-Cha-La, a jakże!) na modłę grafiki z gry, a następnie słyszymy jeden z utworów znanych z anime.

Początek nowej ery

Lata 90. skończę, wspominając tylko o świetnej piosence otwierającej grę Dragon Ball GT: Final Bout, wydaną na konsolę PlayStation. Cały soundtrack jest nieco zbyt pompatyczny i charakterystyczny dla muzyki z japońskich gier tamtych czasów. Piosenkę natomiast zaśpiewał oczywiście Hironobu Kageyama, co w połączeniu z klimatycznym intro rodem z anime do tej pory robi wrażenie. Na ostatnią część mojej dźwiękowo-detektywistycznej trylogii wybrałem sobie lata 2000+, ponieważ to w nich znajdziemy największą różnorodność muzyczną. W samym uniwersum też dzieje się wtedy bardzo dużo – Akira Toriyama wraca do gry jako główny mangaka serii, a Dragon Ball rozszerza się o zupełnie nowe części.

Niemniej lata 90. podsumować można dwoma określeniami. Pierwsze z nich to „hegemonia muzyczna Hironobu Kageyamy”. Jego energetyczny wokal oraz dryg do pisania piosenek na stałe wpisały się w DNA serii. Drugie zaś to „eksplozja wszystkiego, co dotyczy Dragon Balla”. Od filmów przez anime, by na grach wideo skończyć. A jeśli mowa o grach, to te najbardziej ikoniczne powstały właśnie po roku 2000. W meandry tych pozycji zagłębimy się w moim ostatnim artykule opowiadającym o historii franczyzy „Smoczych Kul”. Czekajcie cierpliwie!

Czytaj więcej:

  • South of Midnight – gra dla koneserów, za to z genialną muzyką

    South of Midnight – gra dla koneserów, za to z genialną muzyką

    Nieczęsto zdarza mi się grać w grę tak nierówną jak South od Midnight. Z jednej strony jest ona do bólu schematyczna w swoich mechanikach, sztampowa i nieporadna w przedstawianiu historii Hazel – głównej bohaterki. Z drugiej strony fabule towarzyszy przepiękna, więcej

  • Jak na przestrzeni dekad zmieniała się muzyka do gier Dragon Ball (cz. 2/3)

    Jak na przestrzeni dekad zmieniała się muzyka do gier Dragon Ball (cz. 2/3)

    Dragon Ball to seria mangi opowiadająca o wojownikach, którzy trenują sztuki walki i potrafią generować swoją energię KI, by później wystrzelić z dłoni utworzony z niej pocisk. Pod koniec lat 80. szturmem wdarła się do kanonu japońskiej popkultury. Na jej więcej

  • Clair Obscur: Expedition 33 – Vive la J’RPG!

    Clair Obscur: Expedition 33 – Vive la J’RPG!

    Historia poszukiwań człowieka, który podjąłby się stworzenia soundtracku do Clair Obscur: Expedition 33, była równie trudna do uwierzenia co ta dotycząca powstawania samej gry. Jednak patrząc na liczbę odtworzeń albumu w serwisach streamingowych (ponad 30 milionów!), można więcej

  • Weź udział w atrakcjach lipcowego koncertu Final Fantasy!

    Weź udział w atrakcjach lipcowego koncertu Final Fantasy!

    Już 6 lipca 2025 w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu przed koncertem Final Symphony II będziecie mogli wziąć udział w przygotowanych przez nas atrakcjach. Co dla Was szykujemy? Niezależnie od tego, czy jesteś doświadczonym poszukiwaczem przygód, czy nowym rekrutem, zapraszamy więcej

  • Muzyczne pejzaże 33 ekspedycji

    Muzyczne pejzaże 33 ekspedycji

    Clair Obscur: Expedition 33 okazał się fenomenem nie tylko wśród graczy, ale także growych melomanów. Z czego wynika ten sukces? Co on oznacza dla zespołu z Sandfall i dla samego kompozytora oraz jak bardzo do tego sukcesu przyczyniły się gry więcej

Redaktor

Krzysztof Kus

Sound Designer, kompozytor muzyczny, a także perkusista z zamiłowania. W grach zwraca szczególną uwagę na nowatorskie podejście do tematu sound designu. Prywatnie jeden z największych fanów Dire Straits w Polsce.