Mimo że od premiery Katana Zero minęły blisko 3 lata, zdecydowałem się napisać tę recenzję, gdyż być może są tu czytelnicy, którzy nie mieli jeszcze okazji w nią zagrać, bądź jak ja, przeszli grę dopiero niedawno (dzięki Max za wspaniały prezent) i odkryli ten wspaniały soundtrack. W tej recenzji chciałbym też opisać, w jak oryginalny sposób gra bawi się muzyką, tworząc rozgrywkę jeszcze ciekawszą. Z jakim soundtrackiem zatem mamy do czynienia i co czyni go tak odmiennym?
Akcja Katana Zero dzieje się w dystopijnym mieście New Mecca, gdzie wcielamy się w tytułowego Zero. Gra, mimo iż niesamowicie krótka, bo trwająca zaledwie cztery i pół godziny, posiada wspaniały półtoragodzinny soundtrack. Ten podzielić można na dwie części: muzykę w cutscenkach oraz muzykę z rozgrywki.
Muzyka Katana Zero to świeża i oryginalna ścieżka muzyczna, która niczym dobry film inteligentnie dozuje atmosferę.
Cutscenki prezentują wachlarz różnych gatunków, które zaskakująco dobrze współgrają ze sobą jako całość. Ilekroć Zero znajduje się w swoim mieszkaniu, w tle słychać delikatne odgłosy miasta mieszające się z utworem Rain On Brick twórczości Billa Kileya. Nocturne, który brzmi bardzo podobnie, odgrywany jest w gabinecie psychiatrycznym, gdzie główny bohater otrzymuje kolejne zlecenia. Obydwa utwory skomponowane na fortepian kontrastują nieoczekiwanie z niepokojącymi utworami The Sandman 1 czy The Sandman 2, przywołującymi na myśl muzykę z Twin Peaks. Fragmenty „przeszłości” Zero ukazywane jako sny w połączeniu z mrocznymi utworami potrafią diametralnie zmienić atmosferę, manipulując emocjami gracza. A gdyby komuś było mało kontrastu, warto również wspomnieć o utworze V Limo, który gatunkowo (slav hardbass) kompletnie odbiega od reszty utworów.
Po drugiej stronie mamy muzykę towarzyszącą rozgrywce, która została w nią wpleciona w bardzo oryginalny sposób, bowiem na początku każdej planszy Zero zakłada słuchawki i włącza walkmana. Niby drobnostka, ale przez ten mały, lecz oryginalny zabieg, nie tylko jeszcze bardziej wczułem się w rozgrywkę, ale i w samą postać Zero. Niezwykle dynamiczna natura rozgrywki, w której (przynajmniej w moim przypadku) ginie się dość często, muzyka niczym nagrana na taśmie magnetofonowej przewija się do ostatniego punktu kontrolnego. Gracz zamiast oglądać sztampowy tekst You Died, lub Game Over, pozostaje nadal w ferworze rozgrywki, oglądając jedynie krótką animację wyglądającą jak przewijanie kasety VHS.
Zatraciłem się w Katana Zero, traktując soundtrack nie jako muzykę, lecz jako nieodłączny element świata gry.
Jaki styl prezentuje sama muzyka? To kompilacja muzyki elektronicznej, głównie wariacje new retro i chiptune, w które dość często, lecz nienachalnie, wplatają się elementy jazzu. Tu też, podobnie jak w cutscenkach, warto wspomnieć, jak muzyka manipuluje emocjami i rozgrywką. Utwory takie jak Sneaky Driver czy You Will Never Know niezwykle szybko wpadły mi w ucho, zachęcając do dalszej gry. Z postępem fabularnym rozgrywka, jak i sama muzyka, staje się nieco mroczniejsza, a lekkie retrowave powoli przeistacza się w darkwave. Tu pałeczkę kompozytorską przejmuje LudoWic, tworząc takie utwory jak Overdose, Breath of a Serpent czy Full Confession.
Są też poziomy (i cutscenki), w których wcale nie ma muzyki. Najciekawsze jest jednak to, że zdałem sobie z tego sprawę dopiero po przejściu gry, pisząc ten artykuł i posiłkując się filmikami z rozgrywki. To prawdopodobnie za sprawą doskonałej immersji muzyki z grą i wszystkich drobnych detali, jak choćby wspomniane powyżej zakładanie słuchawek przez Zero. Wszystkie te elementy musiały spowodować, że zatraciłem się w Katana Zero, traktując soundtrack nie jako muzykę, lecz jako nieodłączny element świata gry.
Na początku każdej planszy Zero zakłada słuchawki i włącza walkmana.
W połączeniu z przepiękną pikselową grafiką, dynamiczną, arcade’ową rozgrywką, muzyka Billa Killey’a i LudoWica doskonale spaja wszystkie aspekty artystyczne Katana Zero. Z jednej strony chciałbym powiedzieć, że nawiązuje ona do soundtracku Blade Runner i Twin Peaks. Z drugiej strony jednak nie chciałbym tego robić, ponieważ uważam, że muzyka Katana Zero to świeża i oryginalna ścieżka muzyczna, która niczym dobry film inteligentnie dozuje atmosferę, manipulując emocjami gracza.