Lego Star Wars: The Skywalker Saga to najlepsza gra gwiezdnowojenna i kropka! Dzisiaj 4 maja, a zatem May the Fourth be with You! Z okazji tego arcynerdowskiego święta aż się prosiło, by porozmawiać nieco o audio w ostatniej grze osadzonej w uniwersum George’a Lucasa. Ponieważ muzyka została żywcem wyjęta z filmów, postanowiłem w tym artykule skupić się na wszelkich aspektach dźwięku nowej produkcji TT Games. Ciężko bowiem zrecenzować muzykę Johna Williamsa, która została tutaj przeniesiona bardzo sprawnie, ale jednak jest to w głównej mierze twórczość skopiowana z filmów.

Dźwiękowo Lego Star Wars: The Skywalker Saga wylewa się z głośników absolutnym bogactwem.

lego star wars

Saga Skywalkerów to kolosalna gra. Zawiera w sobie wszystkie 9 filmów upakowanych w bardzo atrakcyjnej formie. Możemy grę rozpocząć od dowolnej trylogii, a gdy wyczerpiemy fabułę, możemy do woli eksplorować galaktykę wybranymi przez nas postaciami i statkami kosmicznymi, których ilość jest wręcz kosmiczna. Oczywiście gra pozwala na grę ze znajomym, chociaż biorąc pod uwagę ogólną trudność rozgrywki oraz humor typowy dla gier Lego, jest to zdecydowanie gra idealna dla rodzica chcącego spędzić radośnie czas ze swoją pociechą. A zabawy nie zabraknie.

Oczywiście zabawa dzisiaj to nie wszystko, dlatego też skala projektu przekracza ilość dostępnych lokacji, misji pobocznych i setek modeli do ogrania. Przede wszystkim The Skywalker Saga wygląda zjawiskowo. Odpowiedzmy sobie szczerze na pytanie „czy gra Lego musi być piękna, żeby była dobra”? Ci z nas którzy grali w 2005 roku wiedzą, że to nie jest konieczne. Natomiast TT Games zdecydowanie postanowiło dopieścić graczy i wszystkie klasyczne lokacje zostały przeprojektowane i wypełnione detalami po brzegi. Zresztą wystarczy odwiedzić Naboo, by zostać skąpanym w scenerii niewiele różniącej się od tej z filmowych kadrów, szczególnie gdy gramy z ray tracingiem. Tak samo drobnostki pokroju przetłoczeń plastiku na figurkach postaci, czy przepięknie odbijających się na plastiku promieniach mieczy świetlnych.

Pietyzm i miłość, z jaką tworzona była ta gra, jest nie tylko zauważalny na pierwszy rzut oka, ale też w każdym momencie rozgrywki w warstwie audio. Zespół audio dostał dostęp do całej biblioteki Skywalker Sound, więc mogli z łatwością przenieść większość potrzebnych dźwięków do gry, a także manipulować nimi celem uzyskania nowej zawartości. Dużym wyzwaniem musiało być znalezienie balansu pomiędzy gwiezdnowojennością dźwięku a jej klockowością. Jakby nie patrzeć, jest to gra nie tylko wierna filmom, ale też nakierowana do młodszego odbiorcy, który znajomy jest z produktami duńskiej firmy. Stąd też cała masa dźwięków klocków, ale też nawiązań do żartu slapstickowego. Dźwiękowo Lego Star Wars: The Skywalker Saga wylewa się z głośników absolutnym bogactwem, ale i ciekawych pomysłów nie zabrakło. W każdej chwili możemy zamienić część efektów dźwiękowych na zagrane ustami „piu-piu”, a dialogi nagrane w wielu wersjach językowych na tzw. „mumble mode” gdzie postaci wydają z siebie tylko bełkotliwe odgłosy, zachowujące jednak ładunek emocjonalny z oryginalnych kwestii.

Zagrożenia muzyki filmowej cz.1

Jeśli chodzi o muzykę, w głównej mierze podobnie jak do dźwięków skorzystano z dzieł Johna Williamsa, aczkolwiek udało się trochę podziałać w kwestiach interaktywności oryginalnych nagrań. Przede wszystkim pocięto utwory na mniejsze partie i bardzo kombinowano nad odpowiednio działającym systemem, by muzyka napisana do liniowego medium, jakim jest film, podobnie zachowywała się w nieliniowym w swoim przebiegu zjawisku rozgrywki. Paradoksalnie łatwiej chyba byłoby zatrudnić Gordy’ego Haaba, by zrobił swoją robotę – wszak już przy okazji Star Wars: Squadrons i Jedi: Fallen Order ustaliliśmy, że jest kompozytorem zdolnym wejść w buty Williamsa i zrobić to samo, tylko że interaktywnie. Niemniej doceniam bardzo mocno wysiłek wsadzony w pracę nad adaptacją muzyki Williamsa w grze Lego. Dodatkowo gra urozmaicona jest gdzieniegdzie jajcarskimi wariacjami znanych tematów. Chociażby Marsz Imperialny w wersji bossa nova jako melodyjka przygrywająca w windzie na pokładzie Gwiazdy Śmierci może posłużyć jako bardzo dobry przykład celnej satyry, ale uwierzcie mi, takich pomysłów upakowano więcej.

Dużym wyzwaniem musiało być znalezienie balansu pomiędzy gwiezdnowojennością dźwięku a jej klockowością.

Z jednej strony powinny bawić opinie, że gra będąca jednym wielkim lokowaniem produktu powinna pozbierać wiele nagród w 2022 roku, ale z drugiej… to kolosalny list miłosny do fanów tak Star Warsów, jak i zabawek Lego. Tutaj w każdym szczególe znajdziemy rzetelnie włożoną pracę, natomiast sama rozgrywka daje niemal nieskończone możliwości zabawy, co szczególnie błyszczy gdy gra się w lokalną kooperację. To wysokiej jakości zabawa, której nie będziecie żałować ani przez chwilę. Absolutnie jest to jedna z najlepszych gier tego roku i chociaż może nie dawałbym nagród za audio, tak za całokształt zdecydowanie tak. Nawet znienawidzona przeze mnie trylogia sequeli jest czymś, czego sobie w wydaniu Lego nie potrafiłem odmówić. A to już dużo mówi o samej grze.

Czytaj więcej:

Redaktor

Konrad Belina-Brzozowski

Wykładowca Warszawskiej Szkoły Filmowej oraz Liceum Kreacji Gier Wideo. Alchemik dźwięku, muzyk elektroniczny i sound designer. Fan historii cywilizacji, fantasy i science-fiction