Słuchanie albumu z muzyką do NEO: The World Ends With You przypomina trochę słuchanie radia: skaczemy po stacjach w celu wyłapania jakiejś dobrej nuty. Kiedy już takową znajdziemy, zostajemy przy tej stacji. Jednak nie na długo, bo okazuje się, że kolejny utwór jest dla nas mało interesujący, więc zaczynamy dalsze poszukiwania. I tak oto kółeczko się kręci, a my przez to sukcesywnie dokonujemy selekcji. To nie wróży niczego dobrego. Ale jedno trzeba przyznać: jak już znajdziecie te utwory, które wpadną Wam w ucho, chętnie będziecie do nich wracać.
O tym, że fani TWEWY mogą poczuć się jak w domu, zadbają utwory, które dobitnie przypominają, do kogo skierowany jest NEO.
The World Ends With You jest dla mnie grą szczególną. Square Enix nie tylko zaserwowało fanom gatunku tytuł z dobrze napisaną historią i w pełni wykorzystujący możliwości dwuekranowego Nintendo DS, ale również mogący pochwalić się świetnym soundtrackiem. Jako dowód na to, jak bardzo muzyka z TWEWY zapadła ludziom w pamięć i serca niech posłuży fakt, że internet wybuchł, kiedy ludzie usłyszeli w serialu anime motyw Twister i nie tylko. Muzyka w TWEWY umiejętnie łączy ze sobą najprzeróżniejsze współczesne gatunki muzyczne i wpasowuje się w klimat dużej metropolii XXI wieku, gdzie smartfon jest nieodłącznym towarzyszem każdego nastolatka. Z tego powodu soundtrackowi bliżej do Jet Set Radio niż klasycznych jRPG-ów pokroju Final Fantasy. Byłem święcie przekonany, że w przypadku NEO: The World Ends With You doświadczę powtórki z rozrywki. I tak też się stało. Przynajmniej połowicznie.
Zacznę od najmniej przyjemnej rzeczy. W sequelu również usłyszeć można rock, hip hop, elektronikę i tzw. muzykę eksperymentalną, ale również muzykę z innych gatunków, które pasują do gry jak pięść do nosa. Tak jest na przykład w przypadku INCONGRUOUS i We’re Losing You — heavy metal to nie jest coś, czego spodziewałbym się usłyszeć na tym soundtracku. A jednak taka muzyka ostatecznie zagościła na albumie i nijak pasuje świata gry. No dobrze, ale co z pozostałymi utworami? Te na moje szczęście trzymają dosyć wysoki poziom, choć biorąc pod uwagę ich różnorodność, do każdego z nich musiałem podchodzić indywidualnie. Tak właśnie robiłem, aż w końcu doszło do tego, że zrobiłem przesiew całego albumu, wybierając do swojej playlisty jedynie co lepsze kawałki. Efektem tego jest podział albumu na dwie części. Na pierwszą składają się utwory, które można potraktować jako puszczenie oka do osób znających pierwszą odsłonę TWEWY. Doskonale odnajdą się w tych brzmieniach, które w dodatku odpowiednio budują klimat. Do tej drugiej grupy wchodzą utwory, które dobrze brzmią, ale gdyby nagle zabrakło ich w grze, to pewnie bym tego nie zauważył.
Do pierwszej grupy piosenek zdecydowanie zaliczam pojawiający się w openingu NEW GAME (z wokalem Jesseego McFaddina z zespołu Rize i Mas Kimura). Za pierwszym odsłuchem brzmi bardziej jak coś, co mogłoby się pojawić w jednej z klasycznych odsłon serii Tony Hawk’s Pro Skater. Jednak wprawny słuchacz zdoła wyłapać w tym kawałku ukryty fragment melodii ze wspomnianego wcześniej Twister, który również był motywem w openingu TWEWY, a także urywki z innych występujących w grze utworów: World Is Yours, INCONGRUOUS i We’re Losing You. Można zatem powiedzieć, że historia zatoczyła koło, choć po drodze doszło do dużych zmian. Raczej na plus.
O tym, że fani TWEWY mogą poczuć się jak w domu, zadbają również inne utwory, które dobitnie przypominają, do kogo skierowany jest NEO. Np. Your Ocean, której melodia bardzo przypomina Someday z pierwszej części, CHASE i SCRAMBLE z wokalem Stephanie Topalian (przy czym ten drugi wykorzystuje melodię z SHADOW z The World Ends with You Final Remix), przywodzący skojarzenie z serią Persona The Beginning of the Happy Life, czy mój ulubiony na całym soundtracku bird in the hand z refrenem, który nie potrafi opuścić mojej głowy. Do tego dochodzi cała masa remiksów utworów z pierwszej odsłony TWEWY, wliczając w to m.in. Someday, Hybrid i Calling.
Drugą grupę utworów ciężko mi było jednoznacznie określić na samym początku. Ale po kilkukrotnym przesłuchaniu nasunęło mi się porównanie ze słuchaniem radiowej Trójki z czasów, kiedy dało jej się słuchać. W tej grupie zdecydowaną większość stanowią piosenki stricte rockowe np. Kill the Itch, Breaking Free, ale też reprezentanci innych gatunków, jak Insomnia, Hustle and Bustle (electro) czy take away (disco). Wpadają w ucho, jakbym słuchał wspomnianej Trójki za czasów jej świetności. Jednak za nic nie jestem w stanie połączyć ich z obrazkami, jakie widziałem grając w NEO: The World Ends With You. Po prostu bardzo trudno było mi przypomnieć sobie sytuacje, w których one występowały. Z drugiej strony idealnie nadawały się do puszczenia ich sobie w tle podczas pracy. To niezwykle rzadki przypadek, kiedy muzyki z danej gry lepiej słucha się poza nią.
Słuchanie albumu z muzyką do NEO: The World Ends With You przypomina trochę słuchanie radia.
Od premiery The World Ends With You minęło 14 lat. Soundtrack do gry to miks utworów reprezentujących najprzeróżniejsze gatunki muzyczne, które nawet pomimo upływu czasu w ogóle się nie zestarzały. W przypadku NEO: The World Ends With You próbowano pójść tą samą drogą, jednocześnie nie zapominając, że czasy nieco się zmieniły, gusta graczy również. Stąd potrzeba, by za nimi nadążyć. Do znanych rytmów dorzucono parę nowych, starając się nie odchodzić za daleko od korzeni marki. Fanom na pewno spodobają się zarówno nowe, jak i zremiksowane „miejskie” kawałki. Co do pozostałych — to już kwestia gustu. Mnie się podobały, choć nie kojarzyły mi się stricto z grą.