Jako wieloletni fan, spragniony podróży niezbadanych jak dotąd regionów świata Monster Hunter jestem absolutnie oczarowany produkcją Monster Hunter Wilds. Zespół spod szyldu Capcom pod przewodnictwem Ryozo Tsujimoto dostarczył nam kolejną niesamowitą iterację tej jakże ważnej serii. Od pierwszych minut spędzonych z Monster Hunter Wilds gra wie dokładnie, czym chce być, i zaryzykuję stwierdzenie, że jest to najlepsza część serii.
Monster Hunter to miejsce pełne życia.
Wszystko jest tu na swoim miejscu i, co najważniejsze, działa. Zaczynając od szaty graficznej, przez rozgrywkę, usprawnienia interfejsu, a na muzyce kończąc (jest genialna w moim subiektywnym odczuciu). Nie zabrakło charakterystycznego dla serii Monster Hunter humoru, który ma na celu zmiękczyć nasze serca w przerwie od polowań na piękne bestie.
Świat najnowszej odsłony Monster Hunter to miejsce pełne życia. Należy jednak pamiętać, że tam, gdzie życie, tam też śmierć, która stoi na przeciwległej szali i – jak na ironię – razem z życiem trzyma wszystko w równowadze. Wszystkie rasy, cała fauna i flora wypełniające ten przepięknie zrealizowany wirtualny świat są trybikami w wielkiej machinie, która nie zna logiki czy litości, a jedynie trwa w nieprzerwanym procesie przemiany i ewolucji.
Nie wdając się w szczegóły, napomknę że wątek fabularny w Monster Hunter Wilds zabiera nas do Zakazanych Krain, gdzie przyjdzie nam rozwikłać zagadki nieodkrytego dotąd regionu. Jedną z tych zagadek jest należący do plemienia Keepers/Moribito (dosł. “strażnicy zapisów”) chłopiec o imieniu Nata. Odnaleziony przez poprzednią ekspedycję, opowiadał o tym jak jego rodzinna wioska została zaatakowana przez “Białą Zjawę”. Naszym zadaniem będzie pomóc mu odnaleźć bliskich.
Struktura opowiadania historii, choć pozornie taka sama jak poprzednio daje uczucie świeżości. Postać łowcy, którą tworzymy na samym początku, nie jest już niemą marionetką przez cały czas trwania gry. Po wielu latach nareszcie ma swój głos i wchodzi w głębsze relacje, nie ograniczające się do przytakiwania pozostałym bohaterom tej historii. Według mnie to świetna decyzja, bo pozwala odrobinę lepiej wejść w skórę naszej postaci. Nie żeby wcześniej był to jakiś problem, ale teraz połączenie głosu, mimiki, ruchu i akcji na ekranie pozwala wyraźniej poczuć “mythos”łowcy.
Pojedynki z bestiami to dalej dobrze znane nam szachy.
Rozgrywka w Monster Hunter Wilds jest perfekcyjna. Każda z 14 broni otrzymała nowe ruchy, a każdy atak czy inna akcja wykonywana przez naszego bohatera ma w sobie to charakterystyczne dla Monster Huntera uczucie intencjonalności. Powróciła nieobecna w becie mechanika “hit stop”, która wynosi uderzenia bronią białą na szczyt serii. Z kolei pojedynki z bestiami to dalej dobrze znane szachy, gdzie uczymy się przeciwnika, a każda kolejna partia staje się łatwiejsza.
Na koniec, jako wisienkę na torcie, zostawiłem specjalne miejsce na oprawę audio, ponieważ to, co usłyszałem w trakcie rozgrywki w Monster Hunter Wilds zajmuje absolutnie najwyższą półkę. Dlatego w mojej osobistej klasyfikacji na chwilę obecną ma duże szanse na zdetronizowanie pozostałych produkcji z cyklu, ale z ostateczną decyzją poczekam jeszcze do premiery soundtracku.
Utwory nie tylko mają swój indywidualny charakter, co jest to szczególnie zauważalne w osadach społeczności zamieszkujących region, ale wyróżniają się także bogatym folkowym instrumentarium, przywodzącym na myśl zamierzchłe czasy. Dobrze wiemy też, że seria Monster Hunter, jeśli chodzi o muzykę, zasłynęła głównie dzięki tematom poświęconym potworom. W tym miejscu robi się naprawdę ciekawie.
Spektrum dźwięków, jakiego użyto do przygotowania monumentalnych kompozycji, towarzyszących nie tylko ogromnym bestiom, jest bardzo różnorodne. Wszystko to zasługa kompozytorów (Akiyuki Morimoto, Miwako Chinone, Mana Ogura, Yuna Hiranuma, Marika Suzuki), którzy postanowili pójść o krok dalej, dostarczając nam fuzji wielu gatunków muzycznych, w tym również muzyki elektronicznej wkomponowanej w orkiestrę symfoniczną.
Monster Hunter Wilds zajmuje absolutnie najwyższą półkę.
Na sam koniec dodam, że motyw główny, który usłyszymy w tytułowym ekranie gry, a później w napisach końcowych, za każdym razem doprowadza mnie do euforii przeplatanej łzami. Powodem tego jest wprost idealny balans, opisujący trzy stany świata gry, ale też odnoszący się do buddyjskiej cykliczności.
Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was 28 lutego do tego magicznego świata, pełnego niezwykłych stworów oraz muzyki, o której w tym roku będzie na pewno głośno. Na pełną recenzję soundtracku trzeba będzie nam zaś poczekać aż do premiery albumu, która, miejmy nadzieję, nastąpi niebawem. Do zobaczenia na transmisjach!
O kultowości serii gier zapoczątkowanej przez Sida Meiera rozpisywać się nie ma sensu. 34 lata minęły, a my oprócz premiery siódmej części mieliśmy w ciągu ostatnich lat kilka gier „cywilizacyjnych” stworzonych przez różne studia. Firaxis musiało się postarać, więcej
Z wypiekami na twarzy wyczekiwałem kontynuacji przygód Zagreusa, które na zawsze skradły moje serce. Choć wcześniej nie byłem sympatykiem gatunku gier roguelike, moje nastawienie zmieniło się za namową przyjaciela oraz z chwilą, kiedy po raz pierwszy miałem okazję poznać mityczne więcej
Pobiegałem niedawno za wielkimi bestiami w otwartej becie Monster Hunter Wilds. Ewidentnie zardzewiałem w byciu prawilnym łowcą, co dobitnie pokazał mi potwór o dźwięcznej nazwie Doshaguma. Czy Wilds mnie czymś zaskoczyło? No właśnie, niestety niczym – ani w zakresie więcej
Jeśli kochasz muzykę do gier, tak jak my, to zapraszamy do naszego zespołu. Nie jest tajemnicą, że jesteśmy otwarci na poznawanie nowych osób, które cenią sobie elektroniczną rozrywkę. Ciągle szukamy pasjonatów, dla których muzyka a w szczególności ta do gier, to coś więcej więcej