14 maja, jeśli nie będzie poślizgu, gracze zalogują się do zremasterowanej edycji trylogii Mass Effect – ogłosiło dziś EA i BioWare. Czekają nas nie tylko podbite tekstury i zmiany technologiczne, ale też poprawa wielu elementów pierwszej części sagi, która, nie ukrywajmy, zestarzała się najmocniej. Zmiany będą jednak w dużej mierze kosmetyczne, twórcy nie chcą bowiem zatracić klimatu towarzyszącego grze.
W nowym wydaniu Mass Effect usłyszymy wcześniej niewykorzystane utwory.
Przy okazji ogłoszenia daty premiery, na Twitterze ćwierknął też Sam Hulick, jeden z kompozytorów muzyki do trylogii, który potwierdził, że EA oraz BioWare zaprosiło go do pracy nad edycją legendarną. Według Hulicka, który skomponował muzykę do wszystkich trzech części gier, w nowym wydaniu Mass Effect usłyszymy wcześniej niewykorzystane utwory – jest więc na co czekać!
I'm thrilled to announce that I've contributed music to Mass Effect Legendary Edition! It's a killer remix of an old, unused track.. I'll leave it at that! 😉
— Sam Hulick (@SamHulick) February 2, 2021
Massive thanks to @bioware and @EA for inviting me back and taking me down memory lane!
Na razie nie wiadomo jednak, czy sama ścieżka muzyczna zostanie poddana drastycznemu remasterowi, czy choćby delikatnemu. Nie jest to jednak wykluczone, ponieważ współczesne nośniki i łącza pozwalają na wykorzystanie assetów audio większych rozmiarów – to jednak tylko moje spekulacje. Nie wiadomo też, czy oprócz Hulicka do prac nad edycją legendarną powrócili też inni kompozytorzy.
Podpytałem Lucy James z GameSpot, która uczestniczyła w zamkniętej prezentacji edycji legendarnej i potwierdza ona, że pewne dźwięki zostaną poprawione, ale większość elementów audio pozostawiono na koniec procesu produkcji, więc teraz trudno jeszcze coś powiedzieć. Do tej kategorii assetów audio zaliczymy też muzykę. Pozostaje czekać na szczegóły.
W mojej opinii soundtrack nie zestarzał się jednak pod względem jakości dźwięku. Każda z tych ścieżek muzycznych ma swój urok w postaci, w której możemy je znaleźć dziś. Jest to więc sytuacja, w której jeśli muzyka zostanie zremasterowana, będziemy się cieszyć, bo nieco klarowniejsze dźwięki są zawsze mile widziane; ale cieszyć się będziemy również wtedy, kiedy ścieżka dźwiękowa nie zostanie poddana brzmieniowemu liftingowi, bo i tak wciąż brzmi świetnie. Jedyne, czego bym oczekiwał, to ładnego, kilkupłytowego wydania o okładce zgodnej z artworkami nadchodzącej edycji legendarnej.
Pewne dźwięki zostaną poprawione.
I tylko szkoda muzyki z wind na Cytadeli. Kto grał w jedynkę, ten pamięta. Ładowanie poziomów zostało bowiem poważnie przyśpieszone w nowej edycji. Jeśli potwierdzą się zapowiedzi, po załadowaniu poziomu animację windy będzie można pominąć jednym przyciskiem, a wraz z nią pominiemy też muzykę. Już tęsknię za wtrąceniami Garrusa.