Każdy z nas ma przy sobie playlistę złożoną z utworów, których celem jest pompowanie adrenaliny do krwiobiegu. Charakteryzują się one mocnym brzmieniem i przeważnie szybkim tempem; wyzwalają w nas ukryte pokłady siły i emocji, które zmuszają do podjęcia działań. Ten typ muzyki różnie jest nazywany: muzyka do ćwiczeń, muzyka do pracy, muzyka do biegania, muzyka do treningu, muzyka do nauki. W przypadku soundtracku z Yakuza 0 powiedziałbym, że jest to muzyka do klepania masek złych ludzi.
Fabuła Yakuza 0, prequelu serii, opowiada historię Kazumy Kiryu i Goro Majimy, którzy muszą stawić czoła potężnym mafiozom, żeby uchronić siebie i swoich bliskich. A to oznacza przemierzanie niebezpiecznych uliczek Kamurocho i Sotenbori oraz wykorzystanie swoich rozległych umiejętności w walce wręcz, używając przy tym wszelki przedmiotów, jakie wpadną im w ręce, np. ławki, rowery, tablice reklamowe. Oczywiście, nie da się tego robić w ciszy — należy bowiem zadbać o odpowiedni nastrój. Tego jest akurat w nadmiarze.
Soundtrack do Yakuza 0 jest wyjątkowy zwłaszcza w zestawieniu ze świetną fabułą gry i doskonale napisanymi postaciami.
Soundtrack do Yakuza 0 to nowoczesna, choć często nawiązująca do lat 80. mieszanka popu, rocka i elektronicznej muzyki tanecznej. Słychać to doskonale na całym albumie. Jednak będę z Wami szczery: soundtracku z Yakuzy 0 słucham przede wszystkim dla motywów bitewnych. Force Addiction, Crash Addiction, One-Eyed Assassin, One-Eyed Dancer, Trouble Shooting Star — to właśnie te utwory towarzyszyły mi przez 90 procent gry. Do tego dochodzą motywy znane z potyczek z „bossami”, które wśród fanów serii biją rekordy popularności, np. Pledge of Demon (Daisaku Kuze to interesująca postać, która zasługuje na więcej miejsca w serii) oraz Two Dragons. Mocne brzmienia, niezwykle dynamiczne i łatwo wpadają w ucho. Słuchanie ich nawet podczas zmywania naczyń sprawia wrażenie, jakbyśmy brali udział w scenie rodem z filmów akcji. Wiem, bo sprawdziłem.
Oczywiście, to nie jest tak, że o pozostałych utworach na soundtracku należy zapomnieć. W przerwach między okładaniem twarzyczek naszych przeciwników przyda się odrobina luzu. I tak na przykład w trakcie gry usłyszeć można lekko jazzowe Money Makes Money i piękne popowe brzmienia w Cabaret Sunshine i To be prepared. Jednak prawdziwa wisienka na torcie znajduje się w zupełnie innym miejscu. W tym momencie chylę czoła przed osobami, które zdecydowały się podzielić album na dwie części: pierwszą stanowią motywy grane w części fabularnej gry, drugą zdominowała muzyka grana w licznych mini-grach. Nawet ci, którzy nigdy nie grali w Yakuza 0 chociaż raz w życiu usłyszeli utrzymane w klimatach disco z lat 80. Friday Night albo Koi no DISCO QUEEN, nie mówiąc już o kawałkach z karaoke: JUDGMENT -Shinpan– w wykonaniu Kiryu (Hyd Lunch, Takaya Kuroda) oraz 24-hour Cinderella z udziałem Majimy (ZENTA, Hidenari Ugaki). Takiej liczby przesłuchań, jak i powstałych dzięki nim memów nie powstydziłby się żaden zespół muzyczny tworzący własne teledyski. Podziękujmy panu Ryosuke Horii, który sprawił, że karaoke stało się nierozłącznym elementem serii.
Hidenori Shoji w każdej kolejnej odsłonie serii Yakuza wykazuje się ogromnym talentem. Widać też, że czerpie radość z tworzenia utworów granych podczas mordobić, podobnie jak ja z ich słuchania. Jednak myślę, że Yakuza 0 stanowi dla niego swego rodzaju opus magnum. Widać to zwłaszcza po reakcjach fanów, którzy bez problemu wskazują, z której serii muzyka jest ich ulubioną. Soundtrack do Yakuza 0 jest wyjątkowy zwłaszcza w zestawieniu ze świetną fabułą gry i doskonale napisanymi postaciami.